Muzykalne trojaczki - test MP3 Bellwood, Korr oraz Wiwa Autor: NimnuL | Data: 19/12/06
| O przenośnych odtwarzaczach muzyki różnych marek pisałem wielokrotnie na łamach naszego serwisu. Czym nowsze były to produkty, tym bardziej były rozbudowane, pozwalając tym samym wyświetlać zdjęcia oraz tekst, a także odtwarzać filmy. W pewny momencie straciłem już nadzieję, że na rynku pozostaną proste, ale użyteczne playery. Na szczęście myliłem się, a z błędu wyprowadziły mnie produkty firmy Bellwood, Korr oraz Wiwa. W niniejszej recenzji omówię trzy dość proste odtwarzacze muzyki, mające zaspokoić potrzeby niewymagającego użytkownika, przy jednoczesnym zachowaniu niskiej ceny produktu. Przekonajmy się zatem, czy będzie można podsumować te odtwarzacze słowami „tanio i dobrze”. Zapraszam. Test MP3 Bellwood, Korr oraz Wiwa - kliknij, aby przejść dalej
|
|
Strona techniczna
Trochę liczb na samym początku uzmysłowi nam z czym będziemy mięli do czynienia w niniejszym artykule.
* odtwarzacz Bellwood występuje w wersji z pamięcią o pojemności 512MB, a także 1GB oraz 2GB, natomiast Korr oraz Wiwa w wersjach 512MB oraz 1GB.
Już na wstępie analizując samą tylko specyfikację techniczną można dojść do wniosku, że mamy do czynienia z trzema niemal bliźniaczymi produktami. Jedynie Korr wychyla się z szeregu za sprawą niedostępnego tunera radiowego. Na pudełkach Wiwy oraz Korra widnieje napis Designed and engineered by Bellwood, zatem podobieństwa nie powinny nikogo dziwić. Mamy po prostu do czynienia z trzema produktami tej samej firmy.
Co zatem można powiedzieć o odtwarzaczach z jakimi mamy tu do czynienia? Niewątpliwie są to możliwie najprostsze przenośne playery do słuchania muzyki. Nie oferują one kompletnie nic nowego czy też ciekawego w dzisiejszych czasach. Jednak nie ma w tym niczego złego. Nie każdy chce wydawać dodatkowe pieniądze na zbędne funkcje jak wyświetlanie zdjęć czy filmów na mikroskopijnym ekraniku. Prostota nie jest zła, a tutaj płacimy tylko za bazowe funkcje, których będziemy używać. Zresztą mawia się, że najlepszą drogą do doskonałości jest specjalizacja. Większe szanse na sukces ma urządzenie z wąskim zakresem funkcji niż takie, które jest do wszystkiego i za razem do niczego...
Przynajmniej tyle można powiedzieć na podstawie tabeli specyfikacji. Spójrzmy jednak, jak wyglądają omawiane tu odtwarzacze.
Strona wizualna
(kliknij, aby powiększyć)
Wszystkie trzy playery przybyły w kolorowych, niewielkich pudełkach. Wyposażenie jest identyczne i obejmuje krótką instrukcję obsługi wraz z gwarancją (2 lata) oraz słuchawki.
(kliknij, aby powiększyć)
Douszny model słuchawek został zintegrowany ze smyczą, do której doczepimy także odtwarzacz. Podczas słuchania player będzie więc “dyndał” w okolicy piersi. Niestety smycz opleciono sztywną, metalową okładziną co sprawia, że dość niesfornie układa się ona na ciele. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest zwyczajny sznurek. Choć osobiście i tak nie jestem zwolennikiem słuchawek połączonych ze smyczą. Dodatkowo zwracam uwagę na bardzo sztywne wyjście przewodu z wtyczki jack. Jestem pewien, że po krótkim czasie użytkowania miękki przewód przerwie się właśnie w tym miejscu.
Jedno co mnie zastanawia, to dlaczego producent nie dorzucił do kompletu przedłużacza USB. Omawiane tu odtwarzacze są dość grube, natomiast gniazda USB często osadzone są dość blisko siebie (np. w notebookach) i zwyczajnie może brakować miejsca na podłączenie odtwarzaczy. Według mnie to bardzo nierozsądne posunięcie ze strony producenta oraz istotny brak w wyposażeniu.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Opływowa obudowa odtwarzacza Bellwood utrzymana jest w czarnej kolorystyce. Na przedzie umieszczono pięciokierunkowy wybierak w kształcie koła oraz niewielki wyświetlacz LCD o wymiarach około 27x8mm. Srebrny odtwarzacz Korr ma nieco prostszą linię obudowy, bardziej klasyczną. Na przednim panelu znajdziemy jednak to samo co u poprzednika, czyli pięć przycisków sterujących oraz identyczny wyświetlacz. Design Wiwy charakteryzuje się czarno-srebrną kolorystyką oraz obłymi kształtami. Na przednim panelu znajduje się dokładnie to samo, co u reszty zawodników.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Na jednym z boków umieszczono przełącznik blokujący działanie guzików oraz dwa przyciski sterujące. Na przeciwległej stronie znajdziemy natomiast gniazdo słuchawkowe. Szczyt playerów zdobi oczko do nawleczenia sznurka oraz wbudowany mikrofon.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Komora na jedno ogniwo AAA znajduje się pod spodem odtwarzaczy, a zabezpiecza ją zasuwka. Natomiast wtyczkę USB znajdziemy na jednym z końców obudowy tuż pod kapslem.
Pomimo, że wygląd trzech omawianych tu odtwarzaczy jest prawie taki sam, to ich wykonanie jest nieco różne. Najlepiej wykonano odtwarzacz Bellwooda. Do jego konstrukcji użyto materiałów wysokiej jakości przy zachowaniu sporej precyzji wykończenia oraz spasowania elementów. To w połączeniu z materiałem przypominającym matową gumę pozostawia miłe wrażenia dotykowe. Sprawy mają się nieco gorzej w dwóch pozostałych odtwarzaczach. Tutaj dbałość o precyzję wykonania przedstawia się trochę słabiej. Elementy obudowy nie są idealnie spasowane i w niektórych miejscach można napotkać ostre krawędzie. Korr wykonany jest z matowego plastiku, który sprawia wrażenie dość delikatnego. Wrażenie to potęguje fakt, iż naciskanie playera powoduje nieznaczne uginanie się obudowy. Tworzywo, z którego zbudowano Wiwę przypomina to, z którym mięliśmy do czynienia w Pentagram Vanquish RT, czyli jest to polerowany i dość masywny plastik.
(kliknij, aby powiększyć)
Strona praktyczna
Zwykle w teście odtwarzaczy muzyki do oceny jakości dźwięku wydobywającego się z playera używałem słuchawek Sennheiser PMX 60. Ale nie tym razem. Tutaj prócz seryjnie dodawanych pchełek, podłączałem jeszcze niedrogi model słuchaweczek Philipsa. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta, najpewniej żaden użytkownik omawianych tu playerów, nie wyda wielokrotności ceny odtwarzacza na słuchawki. Jeśli w ogóle seryjnie dołączone pchełki zostaną zmienione, to zastąpią je inne, być może markowe, ale kosztujące 20, może 30 zł modele słuchawek.
Słuchawki za sprawą gumowych okładzin oraz niewielkiego wyprofilowania dość pewnie leżą wewnątrz uszu. Nie wypadają podczas ruchu, ani też nie uwierają. Jak kształtuje się jednak ich jakość dźwięku? Cóż, aby omówić tą kwestię należy spojrzeć na nią przez pryzmat niskiej ceny odtwarzaczy. Mówimy tutaj o produktach z segmentu najtańszych playerów MP3. Mając ten fakt na uwadze można określić jakość dźwięku wydobywającą się ze słuchawek oraz z odtwarzacza na dobrą. Jednocześnie pragnę nadmienić, że nie tylko słuchawki w dołączonych tu odtwarzaczach są identyczne, ale i jakość dźwięku z playerów jest taka sama. Zatem tą kwestię omówię wspólnie, tak jakbyśmy mięli do czynienia z jednym produktem.
Podczas odsłuchu nie zauważyłem niepożądanych zakłóceń czy trzasków, choć jeśli głośność wysterujemy wysoko, to można usłyszeć nieznaczny szum. Nie jest to jednak istotne podczas odsłuchu. Odtwarzany dźwięk jest poprawny. Nie usłyszymy tu oczywiście głębokiego i urzekającego basu czy aksamitnie czystej góry. Dźwięk jest dość płaski i odtwarzany niemal liniowo. Tony niskie są słyszalne, choć są płytkie i brzmią raczej jak pukanie, a nie dudnienie. Góra jest dość męcząca i szybko się kończy.
Podsumowując kwestię dźwięku można powiedzieć tyle, że usłyszymy to za co zapłaciliśmy. Ogólna jakość stoi o oczko wyżej niż w najtańszych, marketowych playerach, ale do markowego sprzętu jest jeszcze daleko. Aby uzmysłowić tą kwestię napiszę, że jeśli tanim, chińskim wynalazkom postawiłbym ocenę 1, a np. iAudio F1 czy iriver T30 dostałyby 5 to omawiane tu playery otrzymałyby 2.
Warto jednak nadmienić, że zainstalowany w odtwarzaczach wzmacniacz okazuje się być całkiem mocny. Odtwarzacze są w stanie zagrać bardzo głośno nawet przy poziomie głośności ustawionym na 2/3.
(kliknij, aby powiększyć)
Podczas odtwarzania muzyki na wyświetlaczu otrzymamy garść informacji na temat typu pliku, trybu odtwarzania, ustawień dźwięku, czasu odtwarzania, stanu naładowania akumulatora oraz poziomu głośności. Dodatkowo nazwa utworu oraz wykonawca przewijają się przez ekran płynąc z prawej strony do lewej.
(kliknij, aby powiększyć)
Radio zamontowane wewnątrz playera Bellwood oraz Wiwa jest kiepskiej jakości. Audycje odbierane są z dużymi zakłóceniami, żadna stacja nie była odbierana idealnie czysto.
Dźwięk z radia można zapisywać do plików WAV, co jeszcze bardziej zmniejsza użyteczność tej funkcji. Dodam jedynie, że Wiwa w momencie rozpoczęcia oraz zakończenia nagrywania z radia powoduje około sekundowe, bardzo silne zakłócenie dźwięku.
Przykładowe próbki: radio1.wav oraz radio2.wav.
Zaimplementowany wewnątrz wszystkich trzech playerów dyktafon jest bardzo prosty. Nie oferuje dostosowania czułości mikrofonu czy funkcji VOR. Dźwięk zapisywany jest do plików WAV z czterema poziomami jakości do wyboru: 8, 11, 16 oraz 22kHz. Uzyskane przez odtwarzacze rezultaty nie oczarowują, ale do notatek głosowych to wystarczy.
Próbka dźwięku z odległości 0,5m: 05.wav oraz z odległości 2m: 2.wav
Bardzo dziwnie przedstawiają się wyniki transferu danych. Otóż zapis muzyki lub innych niewielkich plików odbywa się z koszmarnie niską prędkością. Natomiast prędkość zapisu dużych plików stoi już na dość przyzwoitym poziomie i jest ponad czterokrotnie szybszy niż kopiowanie małych plików. Taka rozbieżność transferów nie dziwi tak bardzo, jak wydajność odczytu danych, który jest blisko 20x szybszy niż zapis. Nie rozumiem skąd bierze się tak ogromna różnica wyników. Aby wyeliminować błąd pomiarowy, test transferu przeprowadziłem na dwóch różnych komputerach z różnymi systemami operacyjnymi i tam wyniki także się pokrywały.
Odtwarzacze po podłączeniu do komputera widoczne są jako wymienny napęd zatem mogą pretendować także do roli pendrive. Tym bardziej smuci jednak fakt, że zapis danych stoi na tak kiepskim poziomie.
Czas pracy na akumulatorze 850mAh wyniósł około 16h, co uważam za niezły wynik.
Czas włączania odtwarzaczy wynosi około 3 sekundy od momentu naciśnięcia przycisku, a całkowite wyłączenie następuje po 6 sekundach.
(kliknij, aby powiększyć)
Ergonomia stoi na słabym poziomie. Niewielki wyświetlacz i spartańskie menu nie należy do wygodnych. Poza tym przyciski nie działają precyzyjnie czasem nie reagując na polecenia.
Czytelność wyświetlacza jest jednak dość dobra.
(kliknij, aby powiększyć)
Na wyświetlaczu można przeglądać zawartość pamięci wchodząc do kolejnych katalogów. Niestety jest to koszmarnie niewygodne ze względu na rozmiary ekranu.
Podsumowanie
Oto mamy trzy odtwarzacze, identyczne pod względem jakości oraz możliwości (nie licząc braku radia w modelu Korr KMP 221), ale różniące się stylistyką. W przypadku wyboru playera dla siebie należy kierować się więc jedynie walorami estetycznymi, ponieważ wskazanie lepszego z nich zwyczajnie nie jest możliwe. Czy jednak w przypadku omówionych tutaj grajków mamy do czynienia z dobrymi produktami? Cóż, patrząc na te odtwarzacze przez pryzmat ceny uważam, że jest to całkiem niezła propozycja dla niewymagających użytkowników. Choć warto zwrócić uwagę, że pomimo znanej nazwy na obudowie są to odpowiedniki marketowych, najtańszych playerów.
- Bellwood BMP-102 2GB – cena około 230zł
- Wiwa WMP 501 1GB – cena około 150zł
- Korr KMP 221 512MB – cena około 90zł
Biorąc pod uwagę pojemność oraz ceny odtwarzaczy najbardziej opłacalnym zakupem okazuje się być odtwarzacz Bellwood, który przy czterokrotnie większej pojemności pamięci niż Korr, kosztuje jedynie 2,5x więcej.
PLUSY:
+ atrakcyjna cena
+ dobra jakość dźwięku i słuchawek w tej klasie produktu
+ bardzo wysoki transfer odczytu danych
+ dość długi czas pracy na akumulatorze
MINUSY:
- brak przedłużacza USB
- dość toporne menu
- koszmarnie wolny zapis muzyki
- sztywna smycz słuchawek
- bardzo słaba jakość radia (dot. Bellwooda oraz Wiwy)
|