TwojePC.pl © 2001 - 2024
|
|
Poniedziałek 22 listopada 2004 |
|
|
|
Felieton: Piractwu już dziękujemy Autor: Spieq | 10:55 |
(46) | Miałem tego tematu nie poruszać, ponieważ koleżanka Agnes wolała przyrządzić obiad niż dysputę ze mną. Postanowiłem się jednak przemóc, bo tego wątku wstyd nie podjąć. Czasy się zmieniają, bywa że ludzie - niekoniecznie. Na szczęście frazes ten nie ma pokrycia w rzeczywistości, jeśli poruszymy sprawę piractwa komputerowego. Mija kilkanaście lat, od kiedy większość z nas miała okazję i przyjemność obcować ze swoim pierwszym upragnionym mikrokomputerkiem (niezapomniane gry i programy, a teraz łezka w oku). Dziś mamy maszyny, które mocą obliczeniową miażdżą wszystko, co było ówcześnie niejednokrotnie wieloletnim niespełnionym marzeniem. Doskonaleniu ulega nie tylko sam hardware i software - zmienia się również i nasz stosunek do piractwa.
15 i więcej lat temu piraciliśmy jak jasna cholera (pamiętajmy, że "my" to "ja" + "inni" - nie wyróżniałem się na tle innych bander). Smaczku dodaje fakt, iż towar taki można było za dość skromne pieniążki zakupić w sklepie, który nie znajdował się 20 metrów pod samym piekłem, tylko na rogu każdej szanującej się ulicy handlowej. Co więcej, istniały powszechnie szanowane kluby i koła, do których młodzież szkolna i studencka zapisywała się w celu wymiany oprogramowania. Nie znałem wówczas człowieka, który miałby jakiekolwiek opory moralne przed zakupieniem kasetki lub dyskietki do swojego ukochanego ATARI 65 XE, Amigi 500 lub kompletnie dziś zapomnianego Commodore 64 (pomyśleć, że najważniejszym komponentem był śrubokręt...). Co do tego ostatniego komputerka - jeśli kogoś okrutnie targają sentymenty, może na kilogramy (sic!) kupić swoje ukochane gierki. Jak przez mgłę pamiętam stosy zalegających oryginałów nieodżałowanego Laboratorium Komputerowego Avalon (tam właśnie w 2004 r. czekają na desperatów promocje do Commodore'a). Czy ktoś to kupował? Zapewne. Później zaczęto respektować prawa autorskie (dzień 4 lutego 1994 roku brzmiał dla niektórych jak wyrok) i cała wesoła kompania musiała zejść do podziemia. Z drugiej zaś strony producenci software'u rzucili tak zaporowymi cenami, że piraci mogli ich tylko całować po rączkach.
Pod koniec lat 90-tych sytuacja zaczęła powoli ulegać pewnym przeobrażeniom. Zmiana mogła być tylko jedna - albo obniżacie ceny i wprowadzacie poboczne atrakcje, albo wylatujecie z rynku. Sytuację tę doskonale wyczuł CD Projekt, wprowadzając profesjonalne, spolonizowane wersje gier w dość atrakcyjnych cenach. Kiedyś wydanie gry mieszczącej się na paru płytach kompaktowych uderzało również w kieszeń miłośnika wirtualnych rozrywek - rozpoczęto więc akcje typu "pełna i oryginalna wersja w cenie pirata!". Ceny wydawcy i jego pasożytów zaczęły się wyrównywać. Spiracenie gry, która mieściła się na 3-4 cd, stanowiło już nie lada problem (mając na uwadze kwestie typu: wysoka jeszcze cena nośnika, nagrywarki, jej eksploatacji itd.).
Pozwolę sobie nazwać rok 2004 nazwać rokiem przełomowym. Przełom zaserwowała nam paranoja, która była efektem... mocy plotkarskiej rodaków. Ktoś-gdzieś-kiedyś... A to ktoś widział fruwające beztrosko przez okno kompy w akademiku, w którym mieszka bliski kolega kogosia znajomego, a on widział, przecież "dzielenie" się dobrami to rzecz nietypowa... A to ktoś miał wujka w komendzie i ostrzegał przed nalotem na konkretną dzielnicę w mieście. Cały kraj stanął w obliczu wielkiego niebezpieczeństwa - albo pozbędziemy się wszelakiego piractwa, albo kolbą załomoce policja... Moc plotek, niedomówień jest w tym wypadku przeogromna - dużą rolę odegrała sama policja, której przedstawiciele przez dłuższy czas nie brali udziału w "dyskusji", a ich stosunek do sprawy pozostawał enigmatyczny (dziś czytamy o bezprecedensowej akcji lubuskiej policji, która wkroczyła do 42 mieszkań, kontrolowała firmy i akademiki. Piraci byli zaskoczeni sprawnością władz oraz ich znajomością tematu). Prawnicy urośli do rangi wieszczów narodowych tłumaczących zawiłości prawne, które dotyczyły np. możliwości niezapowiedzianego wejścia policji do prywatnego lokum. Problem z wieszczami był jednak taki, że często ich opinie się wykluczały, co wzbudzało jeszcze większość nerwowość wśród użytkowników wersji oryginalnych inaczej. Istotniejsza byłaby opinia biegłych, lecz tych akurat jak na lekarstwo. Panika. Ludzie czyścili dyski twarde, zaczęli jednocześnie interesować się (mus to mus) darmowymi alternatywami i gremialnie ruszyli do sklepów po oryginalne Windowsy.
Tu jest najistotniejszy element układanki - mentalność ludzi zaczęła się zmieniać. Ważny jest sam fakt zagrożenia - już nie jesteś do końca "bezpieczny", używając Windowsa XP nagranego przez kolegę, człowiek zaczyna mieć tego świadomość i to na pewno mu ciąży. Bardzo dobry ruch wykonała firma Microsoft, która udostępniła wszystkim darmową (wprawdzie z określonym limitem czasowym) wersję systemu operacyjnego Windows 2003. Przejście ze starego, pirackiego systemu na, podaną jak na tacy, serwerową wersję Okienek zaczęło pachnieć zdrowym snobizmem - "patrz, stary, jestem w pełni legalny, a ty?". Analogicznie było w przypadku softu użytkowego - "nie stać cię na Office'a? Przetestuj jego darmowy odpowiednik". I tak dalej, i tak dalej...
Kolejnym ważnym przełomem było dla mnie wydanie stworzonej przez Polaków gry Painkiller. Gry faktycznie na światowym, dobrym poziomie. Istotnym aspektem była tu cena - 20zł, co w istotny sposób pomogło i zaważyło na sukcesie komercyjnym. Dlaczego był to przełom? Nigdy wcześniej W TAK jaskrawy i widoczny sposób nie dochodziło DO TAK konkretnych obietnic. Rzesze miłośników komputerowej łupanki deklarowały chęć kupna oryginalnej wersji gry jeszcze na długo przed jej premierą. Co lepsze - spora ich część szczerze wyznawała: "Tak, to będzie moja pierwsza oryginalna wersja gry i wiem, że nie będę tego żałować". Nikt nikogo do tego nie zmuszał, Adrian Chmielarz na tę okazję bojówek nie aktywował. W dniu premiery chcąc ubiec resztę zapaleńców, postanowiłem już z wczesnego ranka zaatakować pobliskie kioski Ruchu i intuicja mnie nie zawiodła - był to przedostatni egzemplarz...
Zmiany widać także na forach tematycznych (paradoksalnie - nawet tych ukierunkowanych na rozpowszechnianie pirackich wersji oprogramowania). Z dezaprobatą spotykają się próby pytania o cracki, możliwe źródła dostępu, na wirtualny pręgierz może liczyć osoba, która bezceremonialnie szczyci się posiadaniem lewej wersji kultowych Heroes III ("jak śmiesz, człowieku, ta gra z dodatkami kosztuje 20 złotych!") lub, co gorsza, Painkillera (a znam takich, niestety...). Rzecz idzie w dobrym kierunku i miejmy nadzieję, iż stan ten utrzyma się jeszcze długo. Są pierwsze (i najważniejsze) efekty - aresztowani piraci, dumni posiadacze oryginalnych wersji i zadowoleni wydawcy, którzy nie ustają w wysiłkach zachęcenia do kolejnych zakupów.
Gdyby podobną elastycznością cechowali się włodarze firm fonograficznych... Ale to już inna bajka.
21 listopada 2004r
Felieton popełnił Spieq |
| |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
K O M E N T A R Z E |
|
|
|
- No w koncu (autor: NimnuL-Redakcja | data: 22/11/04 | godz.: 11:12)
dlugo nas przetrzymales ...
- Heh, sam kupiłem dwa Painkillery ;-) (autor: sebtar | data: 22/11/04 | godz.: 11:18)
Idzie w dobrym kierunku, jeszcze jak wzrost pensji bedzie szedł w dobrym kierunku to możliwe że piractwo całkiem zniknie.
- Fellation traktuje o piractwie w stopniu marginalnym (autor: bwana | data: 22/11/04 | godz.: 11:18)
Poza tym w moim (a pewnie nie jestem odosobnionym) przypadku chec bycia legalnym byla powodowana nie strachem przed odpowiedzialnoscia, gdyz, powiedzmy sobie szczerze, nikt do mnie nie przyjdzie z audytem oprogramowania, lecz wewnetrzna potrzeba bycia uczciwym. Zapomniales o tym, w czym dobrze sie czyjesz - psychologii:-D
- ciekawe (autor: Auror | data: 22/11/04 | godz.: 11:21)
acz nie zgodzę się z głównym przesłaniem. IMHO nie ma mowy o żadnym "przełomie", a tylko chwilowym zainteresowaniem oryginalnym oprogramowaniem. Rzecz jasna że jak można sobie poużywać za free oryginalnego windowsa przez 180dni to się spróbuje, można pograć na necie w Painkillera za 20zł to się pogra, można kupić herosów za 19.90 w MM to się kupi jak ma się przy sobie akurat 20 zł - tym bardziej że wujek Stefan ma znajomego policjanta i coś gadał o tych nalotach i wogóle na boardzie u nas i na frazie i na pclabie też o tym pisali!
aaaaale ....... HL2 już kosztuje ponad 100zł, Daleki Cry już też pewnie ze 130 to się nie kupi ..... Jeden Painkiller wiosny nie czyni. Akcje policji przycichną (już przycichły), 180 dni wolnego Windowsa się skończy .... to się ściągnie już "zpatchowanego". Herosi po 20zł ... to za 60zł ma się całą serię tej gierki ... nie ma już czego kupować ;-) Można już tylko ściągać najnowszą część z neta ...
Ja sprawę widzę tak że ciągle przytłaczająca większość korzysta z piratów - kupi się tylko grę, która jest b. dobra i b. tania (pan.Killer), albo jest droga ale b. b. baaardzo dobra, albo droga, ale ma świetnego multiplaya, w którego można pograć tylko na oryginale (CS, battlefield, warcrafty itp.) - a takich gier jest wbrew pozorom niewiele.
Faktycznie coś się chyba powoli zmienia ... Coraz więcej ludzi kupi sobie OEMa Windowsa z mobo czy z czymś tam, każdy chce mieć kultową gierkę w oryginale ... ale już mniej osób znam, które są gotowe przejść z office'a na jakąś darmową alternatywę - a o przejściu z Windowsa na jakiegoś Linuxa to już nie ma mowy - przecież można w ciągu jednej nocy ściągnąć cały pakiet Windowsa + Office'a + 3 gierki i pare filmów jako bonus za daaarmo - no bo kto taką osobe sprawdzi jak używa komputera osobistego w domu i nie prowadzi działalności gospodarczej. Ma to gdzieś - presja opini znajomych o piractwie i niższych cen w sklepach (z tym można dyskutować bo te ciągle są IMHO wysokie) to ciągle za mało. Może te argumenty będą zyskiwały z czasem na sile, ale to chyba jeszcze nie teraz.
Cały czas piszę na podstawie obserwacji swoich znajomych, siebie samego i boarda :-)
pzdr.
- "Bardzo dobry ruch wykonała firma Microsoft" (autor: Alien | data: 22/11/04 | godz.: 11:26)
ehkem, ekhem - zestawienie słów "bardzo dobry ruch" i "microsoft" w jednym zdaniu jest co najmniej niefortunne (aż mi tryby zazgrzytały jak to czytałem) - chyba, że piszesz to z pozycji p.Billa. Tak naprawdę ta firma nie robi NIC (w Polsce), żeby urealnić ceny softu. Wersję z limitem czasowym ciężko nazwać pełną - zwykle mówi sie na to trial i ma to każda szanująca się firma softwarowa.
A temacik Felietonu całkiem odważny - aczkolwiek z wnioskami lekko bym polemizował patrząc na "zastosowanie" 95% neostrad/DSLi - zmieniły się po prostu media - dzisiaj już nie biega się z dyskietką to prawda - ale skala zjawiska się wcale nie zmniejsza. Po prostu "dorośli" niektórzy, co to n.p. zaczynali od C64 ale w to miejsce mamy całe, dużo szersze rzesze...
- tak...tylko (autor: majek | data: 22/11/04 | godz.: 11:29)
mi sie wydaje, ze teraz mamy inna sytuacje - ludzie juz mniej kupuja na "stadionie" - a czesciej sami sciagaja z internetu, korzystajac z coraz to szybszego lacza A to co napisales, ze "z dezaprobatą spotykają się próby pytania o cracki, możliwe źródła dostępu," hmm - nie wiem czy to tak ma sie do boarda z TPC - bo nawet jesli bedziemy nazywac sciagnie - kupowaniem w kiosku - czy to cos zmieni?(zmienilo?) - i w sytuacji gdzu chociazby NFS U2 mial swoja premiere kiedy? - a kiedy "polowa" ludzi z boarda juz grala?
- pominąłem jeszcze jedną kwestię (autor: Auror | data: 22/11/04 | godz.: 11:30)
na naszym boardzie udzielają się chyba w większości ludzie młodzi, ale już nie dzieci - w przedziale wiekowym 18-30 lat, mieszkający w dużych miastach, zarabiający już na siebie - którzy w większości będę tworzyć tzw. klasę średnią.
Oni piracą (tak mi się wydaje) coraz mniej i na pewno mniej niż Ci 18< z dwóch powódów:
po 1) zarabiają już na siebie i nie muszą prosić rodziców o 100zł na nową grę (tyle to oni dostają 2 razy do roku: na urodziny i na gwiazdkę i wolą to wydać na np. trawe/alkohol ;) czy inne narty/rolki/rower coś tam)
no i po 2) chyba są bardziej świadomi szkodliwości piractwa
Sam też staram się piracić mniej niż np. 5 lat temu - pamiętam że wtedy miałem to głęboko w .... ciemnym miejscu czy używane przeze mnie oprogramowanie jest oryginalne czy "oryginalne inaczej".
to tyle ode mnie :-)
- Cholercia (autor: Agnes | data: 22/11/04 | godz.: 11:33)
.. i ten obiad mi się nie udał....
- Auror: (autor: spieq-Redakcja | data: 22/11/04 | godz.: 11:33)
dzięki serdeczne za treściwą opinię.
Przełom? Nadal uważam, że tak właśnie jest - zaczyna nam się wewnątrz czaszek trochę przekładać, co powodowane jest nie tylko poczuciem zagrożenia, ale i jak bwana celnie zauważył: uczciwością (w końcu nie na darmo użyłem wyrażenia: "dumni posiadacze oryginalnych wersji").
Sam fakt tych nalotów oraz szum, jaki powstał wokół Painkillera w mojej subiektywnej ocenie był wystarczającym powodem, by mówić o wyraźnych zmianach w kwestii pojmowania piractwa i stosunku do złodziejstwa.
Jeśli mam być szczery, to największą przeszkodę widzę tak naprawdę nie w tym, że HL2 kosztuje ponad stówkę, ale że Windowsy kosztują ciągle te parę stówek, a Linuxy wciąż są (dla mnie również) w defensywie.
Sam staram się kupować oryginalne gierki, sprawia mi to dużą przyjemność itd. Człowiek zaczyna widzieć trud twórców i chce im godnie odpłacić. Ceny w większości przypadków zachęcają niż odrzucają.
Czy stan ten się utrzyma? Sam mam taką nadzieję, tylko na tego typu deklarację można się rzucić, nie więcej.
Co do tematu - chciałem tylko zauważyć zjawisko, w zasadzie nie opisywać go szczegółowo, bo to nie ta forma. Na temat piractwa i zmiany mentalności ludzkiej w tem względzie może powstać niezła praca naukowa.
PS. Nie mam zwyczaju czytać w siebie, ale gdzieś pod koniec widzę, że walnąłem niezłego byka - 2x JUŻ. Nie wiem, jak mogłem tego nie przyuważyć.
Pozdrawiam niezwykle serdecznie.
- przełom to może zbyt mocno powiedziane (autor: masta killa yoshi | data: 22/11/04 | godz.: 12:01)
ale coś tam na pewno się zmienia tak jak i nasz kraj się zmienia, nowe pokolenia żyją już w innych czasach i jak im się powie, że kiedyś były kolejki za kawą/cukrem to nie chcą uwieżyć. ale to jest tylko kilka gier - a spójrzmy na systemy operacyjne lub programy typu office tu szybko się nie zmieni
- z linuxami sprawa jest prosta ... (autor: XCLONE | data: 22/11/04 | godz.: 12:10)
jesli ktokolwiek mysli o graniu, natychmiast zapomina o linuxach ...
z drugiej strony - jesli ktokolwiek mysli o filmach i necie, rzadko pamieta o linuxach ...
ten system za malo "krzyczy" o tym, co juz potrafi ... wlasnie jestem przed instalacja Fedora3 i mam cicha nadzieje, ze teraz to juz naprawde tylko gry zmusza mnie do windowsow ...
btw. Spieq - zrob mala errate, bo wstyd ;)
--
Pozdr.
Artur S.
- Fakt, mentalnosc sie zmienia :) (autor: coobav | data: 22/11/04 | godz.: 12:18)
kupilem ku dezaprobacie zony HL2 za 119zl, mimo iz moglem miec wersje z "kiosku"
- Brakuje mi tu jeszcze jednej kwestii (autor: Janusz | data: 22/11/04 | godz.: 13:12)
Jeśli firma dba o swoich klientów i ma się oryginalną wersję programu (tu chodzi raczej o oprogramowanie użytkowe) to wprowadza specjalne ceny na upgrade oprogramowania (nie mam tu na myśli firm typu M$, Adobe - bo oni chyba nie rozumieją idei upgrade'u soft za rozsądną cenę). Część takiego soft mam wręcz darmowe uaktualnienia, np. Windows Commander, WinRar, Alcohol 120%.
Poza tym czasami człowiek cieszy się z "bajerów" dołączonych do wersji oryginalnej czy to gry czy programu - a to jakaś fajnie wydana instrukcja, a to jakiś gadżecik.
- A dobre strony piractwa? (autor: Rafuncio | data: 22/11/04 | godz.: 13:31)
Nikt o tym jakos publicznie nie mowi, zapewne dlatego ze jest to niepoprawne politycznie. Zarowno piractwo w czystej postaci jak i totalna walka z piractwem sa wielce szkodliwe. Idea bibliotek, z ktorych mozna wypozyczac ksiazki jesli sie nad tym zastanowic toz to czyste piractwo poniewaz autorzy ksiazek na tym traca. Gdyby idea bibliotek powstala by teraz to by skonczyla w podziemiu bo wielkie koncerny by na to nie pozwolily. Biblioteka Aleksandryjska powstala dzieki kopiowaniu kazdej ksiazki ktora czasowo konfiskowano z przyplywajacych do miasta statkow. Sprawa nie jest czarno-biala i piractwo w pewnej skali jest wskazane. Co komu przyjdzie z tego ze biedny studnet nie bedzie sie uczyl programowac w pirackiej wersji oprogramowania, a oryginalnej nie kupi? Wszyscy na takim czyms straca. Student sie nie nauczy, wiec nie bedzie umial, a potem nie kupi oryginala jak bedzie mial wlasna firme.
Polska jest biednym krajem i pozostanie takim jesli bedziemy super swieci.
- przełom -gdzie? jaki? (autor: ixxos | data: 22/11/04 | godz.: 13:36)
Dobrze, że promuje się legalność na takich portalach jak ten i tak ma być, jednak czy to coś zmieni w przypadku komputerów domowych, -Nie lub w bardzo małym stopniu.
Nie popieram piractwa, jednak napisze coś bardzo radykalnego. Piractwo a może inaczej "dzielenie się treściami elektronicznymi" stało się częścią całej branży cyfrowej, zniszczenie tego spowodowałoby kryzys całego przemysłu informatyczno- elektronicznego, -tak do tego doszliśmy . Mam pisać dalej? zacznijmy od producentów nośników, napędów, dysków do poszczególnych elementów czy akcesorów, następnie Telekomy i tak można wymieniać i wymieniać tych uczciwych którzy poprostu czerpią z tego ogromne korzyści. Czy w firmach potrzebny jest taki sprzęt, takie pojemności, czy byłby aż taki popyt - wiadomo, że nie, a jakie ceny by były, wystarczy cofnąć się kilka lat do tyłu. To jest obecnie ogromny rynek, i tak naprawde te RIA czy inne to przy tych gigantach przemysłowych to to są pchełki, które coś tam przekrzykują, p2p nie upadnie chyba że się w jakiś sposób przekształci że np Telekomy i producenci sprzętu będą płacić firmom
programistycznym czy fono(video)graficznym za możliwość korzystania z ich zasobów
Tak jak teraz Aplle ze swoim iTunnes - który jak wiadomo nie przynosi praktycznie żadnych dochodów a wręcz straty.
Powstał wyłącznie po to by promować iPooda.
(niestety wciąż za drogie zarówno serwis jak i sam odtwarzacz-ale to już na marginesie)
I jak długo tego twórcy opr i mediów cyfrowych nie zrozumieją, tak długo pozostanie im wyłącznie wyliczanie wydumanych strat, a i tak kiedyś będą musieli zmienić albo swój zakres działalnośći (dla firm) albo zmienić własną mentalność działania.
Co moge na koniec dodać - wole wspierać producentów sprzętu ;)
dzięki temu wszystko się rozwija i udoskonala.
- KASA (autor: DAWIDUS | data: 22/11/04 | godz.: 13:52)
Czy zakup jednej gry za 100 czy wiecej PLN to aż taki wielki wydatek? Dla wiekszości sie wydaje ze jedna gra to mało. Jednak ile tak naprawde gramy. Gramy mało ściągnijmy demo. Grałem w demo Toca Race Driver spodobało mi sie kupiłem oryginał i gram do tej pory, myśląc czasami o drugiej części tej gry. Ale wiekszość młodych chłopaków czy dziewczyn ma na dyskach po 40 gier chwaląc sie jak pojemne mają dyski i jak szybko sciągają gry z netu. Bluzgają przy tym na neostrade ze mają 15 Gb na miesiąć. Pytają ironicznie... jak mam wziąć kase na gry przecież są takie drogie. No jak chce sie miec 40 gier na raz i... sobie znanym tylko sposobem... grać w nie wszystkie na raz, to trzeba być chyba na liście top 100 wprostu. Rozumiem ale czy w tyle gier można grać aż tak dużo aby wyjść poza ramy tego co przewidzał producent w demie? Poza tym stać cie na kompa aby grać w nowe gry, stać cie na net to znajdz pieniadze na gre. Masz starszego kompa to też starsze gry dostaniesz za małe pieniądze. Mało tego jest w empikach lub gdziekolwiek indziej? Pozdrówki dla wszystkich
- DAWIDUS: (autor: spieq-Redakcja | data: 22/11/04 | godz.: 14:14)
Może coś źle przyuważyłem, ale wydaje mi się, że pierwsza część Toca RD kosztuje teraz 20 złotych!! Jeśli to prawda, to po prostu zdeklarowany pirat nie będzie mieć rzeczowych kontrargumentów.
Gry sprzed roku (nawet 2) nadal wyglądają atrakcyjnie i ciągle warto się w nie zaopatrywać.
Poza tym dzięki wielkie za tak rzeczowe komentarze. Ja tylko chciałem zaznaczyć obecność tematu, a Wy go świetnie dookreślacie.
Pozdrawiam niezwykle serdecznie.
- w ciagu ostatniego roku (autor: J@rek | data: 22/11/04 | godz.: 14:29)
kupilem Call of duty, Q3 + QTA, Pure Pinball, emperor battle for dune i cos tam jeszcze... aha :-) painkillera kosztowalo mnie to troche ponad 200 zlotych. legalne gry do netu nie sprawiaja mi najmniejszych problemow z zalogowaniem sie do serwera.
wczesniej tez kupowalem gierki, ciagle w nie gram i nie musze uzywac 40 nowiutkich gier.
za oprogramowanie zaplacilem jakies dwa lata temu... moze wczesniej... okolo 1000? (windows 2000, Total commander i The Bat... ktorego i tak zamienilem na thunderbirda/kuriera poczty mozilli). reszta oprogramowania, ktorego uzywam i jestem bardzo zadowolony (i pelen podziwu dla tworcow takiego) to oprogramowanie Freeware, sporadycznie adaware.
kolejna grupa programow jakich uzywam, sa programy dolaczane do sprzetu w wersjach BOX... kosztuje mnie to kilka do kilkunastu zlotych wiecej niz wersje OEM tego sprzetu.
fakt ten 1000 za programy i troche za gierki to jest sporo, ale jak kogos stac na blaszaka za 4000 lub lepiej to niech nie gada, ze nie stac go na legalnosc.
- aha (autor: J@rek | data: 22/11/04 | godz.: 14:34)
w styczniu zrobilem prosta stronke z linkami do darmowego oprogramowania http://stefe.webpark.pl
mysle, ze jest zainteresowanie takimi programami i sporo ludzi zaczyna uzywac takich, bo stronka ma juz okolo 60 000 odwiedzin... mysle, ze jak na prywatna stronke jest to sporo. drugim powodem dla ktorego tak mysle sa przysylane do mnie maile i wiadomosci na komunikatory z podziekowaniami za taki spis linkow i slowa uznania :-)
- J@rek: (autor: spieq-Redakcja | data: 22/11/04 | godz.: 14:40)
Chciałem w ogóle do artykułu wrzucić Twojego linka z freewarem, ale nie chciałem bez zgody autora. Trochę już było za późno, zresztą nieważne.
Odwaliłeś tam kawał dobrej roboty, sporo skorzystałem.
- :-) (autor: J@rek | data: 22/11/04 | godz.: 14:49)
dzieki
- więcej komentarzy niz felietonu (autor: kubazzz | data: 22/11/04 | godz.: 14:59)
nie chce mi sie ich czytac.
a felieton jak felieton - przeczytalem :)
- Ja nie mam w tej chwili niczego na kompie... (autor: Remek | data: 22/11/04 | godz.: 15:03)
...co byloby nielegalne... Kupiłem legalnego Windowsa, Office'a i Symanteca i mam ten komfort, że nie musze się martwić o żadne kontrole (prowadzę działalność). Ponadto zawsze mogę liczyć na wsparcie jakie one by nie było. Oczywiście pierwsze pytania kieruję do znajomych (choćby do Was koledzy i koleżanki). Ponadto wiem, że za mniejsze pieniądze za jakiś czas sobie kupie nowsze wersje. Oczywiście jestem w tej dobrej sytuacji, że mam na chleb i zostanie trochę czasami na bardziej przyziemne potrzeby. Gry kupuję. Wiem, że w momencie premiery ceny są wywindowane do maximum, wiem, że za parę miechów będą niższe (vide Far Cry w Saturnie za 30zł) o paredziesiąt złotych nawet, że pojawią się bundle z dodatkami i staram się podejmować decyzje rozważnie. Na co mogę zaczekać, a na co czekania nie wytrzymam (np. CoD i CoD UO). Ponieważ jednym z podstawowych argumentów dla mnie jest tryb multi w grach, bo cenię grę z osobnikiem tego samego gatunku, przeto zwykle kupię takie gry jak np. UT2004. Przed podjęciem decyzji, o ile to możliwe, zawsze testuję demo. Mam też dzieciaka, któremu od czasu do czasu trzeba zrobić frajdę, który cieszy się jak dostanie oryginalną grę z książeczką w środku i będzie mógł pograć z rówieśnikami w sieci. Wkurza mnie to, że gry nie podlegają programowi upgrade i trzeba wydawać kolejne pieniądze na nawe wersje (vide FIFA).. Kroplą w morzu potrzeb są program wydawców jak. np CD Projekt. Niestety program CD Projekt ma dwie wady. Otóż szeroko reklamowana 30% obniżka na upgrade jest w znacznej części konsumowana przez transport, a nie da się odebrać osobiście, nawet gdybym chciał (w sklepie kupuję bez transportu) a dwa, trzeba upgrade zamówić przez oficjalną premierą gry, a nie zawsze każdy ma wtedy kasę.
Kiedyś kupowałem gry na stadionie, ale zaczęło mnie to mierzić. Albo coś nie działało, albo ruskie komentarze, albo wersja beta/alfa i takie tam. Kupowalem, bo nie było mnie stać na oryginały i byłem młodszy i głupszy (niewiele, ale zawsze). Teraz sytuacja się zmienia, gry tanieją, nie muszę lecieć do sklepu w dzień promocji, mogę wytrzymać, zgadzam się, że nie mozna kupować wszystkiego jak leci (tak jak wielu "kupuje" w tych słynnych "kioskach")... Raz, dwa się zagra i płytki wędrują na półkę...( sam kiedys kupiłem Świątynię Piewrotnego Zła i do dziś właściwie nie zagrałem). Ludziska prześcigają się w tym kto pierwszy ściągnie, kto ma więcej a tak naprawdę wcale w to nie gra. Wydaje mi się, że producenci gier juz się przyzwyczaili, że ich gry są w kioskach i powiem więcej, pewnie sami generują te klucze w ramach dobrego marketingu... Zarabiają natomiast na tych, którym zależy na grze w sieci lub wykorzystaniu możliwości programu w necie...
Powiadam, mnie stać na kupienie od czasu do czasu gry/programu. Dla tych, których nie stać, są odpowiedniki shareware/freeware. Nie muszą używać komercyjnych programów, a jak muszą (bo na tym zarabiają) to niech za to zapłacą. Co do gier, jak kogoś nie stać, to trudno. Jest demo, może zaczekać aż będzie tańsze. Czy jak mnie nie stać na nowego SAAB'a, to idę do salonu go zajumać?
Zgadzam się, że jeśli kogoś stać na kompa za parę tyś, najnowsze grafy i neta to stać go też na kupienie oprogramowania. Nie ukrywam, że jeśli mam dostęp do jakiegoś programu/gierki nielegalnie (bo ktoś ma), to czasem skorzystam, bo ciekaw jestem, czy warto, bo nie chce mi się szukać/sciągać demo czy triala. W takich wypadkach po kwadransie użytkowania programik wędruje ad kosz, a ja podejmuję lub nie decyzję o ew. zakupie...
Mam satysfakcję, że mogę każdemu powiedzieć w oczy, że jestem czysty... Nie każdy to zrozumie, bo nie każdego stać, ale jak pisałem ma inne możliwości wyjścia z takiej sytuacji.
Temat jest tematem rzeką, aspekty wersji trialowych (nie każdy udostępnia, mimo, że powinien), aspekty wersji edu, nie komercyjnych itp itd.. Mozna by pisać i pisać... a że jestem w robocie, to czasu zabrakło... :)
- Ech (autor: beef | data: 22/11/04 | godz.: 16:01)
chciałem coś napisać, ale przeczytałem komentarze i stwierdziłem, że wszystko już zostało powiedziane. Mogę tylko powiedzieć - serce rośnie :) Ktoś tu napisał, że nigdy nie będziemy bogatym krajem, jak będziemy święci. Bzdura, jest dokładnie na odwrót. To dlatego idzie nam tak źle, bo jesteśmy krajem złodzieji i kombinatorów (upraszczam i być może niesprawiedliwie generalizuję oczywiście). Z życia wiem, że uczciwość się opłaca, w wymiarze społecznym - jest to oczywiste, ale w wymiarze osobistym też. Tylko, że do tego trzeba mieć trochę odwagi (w Hiszpanii mówią na to cojones :)
Pozdrawiam serdecznie wszystkich nie-piratów i tych, których czasem zły demon skusi też (każdy jest tylko człowiekiem) :)
- dualizm jakiś czuję... (autor: XTC | data: 22/11/04 | godz.: 16:18)
pierwsza część jakby z jednego obozu - druga ni stąd ni z owąd - z innego...
niespójne i nie bardzo zrozumiałem jak jest "ok" ...
- XTC: (autor: spieq-Redakcja | data: 22/11/04 | godz.: 17:32)
Nie sądzisz, że ten dualizm na przestrzeni tych kilkunastu lat miał jednak miejsce?
Kiedyś było TAK, a dzisiaj jest - TAK. To chyba jasne.
- Widzisz - im bardziej rzeczowo, (autor: GregorP-Redakcja | data: 22/11/04 | godz.: 17:54)
tym więcej trza dopowiadać....
Choć bardziej odpowiadała mi forma poprzednich
tworów, myślę, że odwaliłeś kawałek dobrej roboty.
- GregorP: (autor: spieq-Redakcja | data: 22/11/04 | godz.: 18:13)
Również wolę poprzednią konwencję i lepiej się w niej czuję, ale... powiedz to Naczelnemu.
- mi chodzi o sam dualizm w artykule... (autor: XTC | data: 22/11/04 | godz.: 20:25)
bo to, że kiedyś wymienialiśmy się programami a teraz jest to "be" i "niemodne" to często pranie mózgu a nie szumne dumne "prawa autorskie"...
prowadzi to do tego o czym z JEjacaw'em na boardzie często mówimy - kuriozalnych sytuacji, że ktoś opatentuje stół czy sposób robienia kanapek - jako algorytm dajmy na to... sam kopiowałem programy na Atari - sam kupowałem oryginały na Atari, sam pisałem oprogramowanie na Atari ... i gdyby nie to wszystko to g... bym dzisiaj umiał...
- [;..;] (autor: GesTee | data: 22/11/04 | godz.: 20:55)
4mi tasiemcowate "-" 1 akapit i :D bedzie
tresciowo>all
n1
- No to dodam swoje "3 grosze" (autor: cze_siek | data: 22/11/04 | godz.: 22:47)
No tak, faktycznie jezeli kogos stac na kompa za 4-5 tys. to czy nie stac go na gry ... Majac dobrego kompa chcemy odpalic na swoim PC'ecie nowe gierki, testowane na lamach roznych serwisow internetowych, w srod nich znajdzie sie pewnie wielu zwolennikow duzej ilosci FPS'ow :), czy wiec zamiast kupowania nowych gier ( nie chodzi o sam fakt grania, lecz posiadania ) nie lepiej kupic nowa grafike czy procka ... ?, a gierki przeciez i tak bedzie mial kolega :P, ktory po znajomosci podziali sie swoimi zbiorami. ... choc czy 139 zl za HL2 to tak duzo, sami odpowiedzcie na to pytanie.
Pozdrawiam.
- macie legane programy - spoko ale co z MP3 i .AVI? (autor: Nessay | data: 22/11/04 | godz.: 22:48)
no wlasnie mozna miec leglne programy ale jak sobie radzicie ze sluchaniem muzyki kupujecie plytki zgrywacie je jako mp3? a moze kasujecie scaigniete po 24h, tak samo z filmami sciaganie ich to tez nie legalne... wiec jak z tym u Was?
- piractwo = kradziez (autor: RusH | data: 22/11/04 | godz.: 22:56)
a krasc mozna rzeczy materialne, niematerialne sa tylko prawa autorskie, a te mozna co najwyzej NARUSZAC, a nie krasc. Litosci :/
- oczywiście, że można (autor: beef | data: 22/11/04 | godz.: 23:09)
tak samo jak można np. komuś ukraść pomysł. Program to też wytwór pracy. Pojęcie podziału wartości na materialne i niematerialne istniało już w prawie rzymskim, więc spóźniłeś się ze swoimi przenyśkeniami jakieś 2 tys. lat :p Jeśli ktoś kopiuje bezprawnie mój program, w który włożyłem czas i pieniądze, to kradnie mi i czas i pieniądze, i zasługuje na takie samo traktowanie jak każdy inny złodziej.
- a mnie wkurza inna rzecz (autor: gorky | data: 22/11/04 | godz.: 23:40)
uzywam Linuksa. Tylko i wylacznie, bo na komputerze przez wszystkim pracuje, a rzeczy ktore sa mi potrzebne _znacznie_ lepiej dzialaja na Linuksie.
Do tego dochodzi argument o legalnosci.
I teraz do ***** nedzy chce sobie zagrac w cos. I to czasem wyjatkowo w cos innego niz Starcrafta czy Warcrafta (oba oryginalne, oba chodza pod Linuksem tak samo jak pod Winshitem).
Ale sa gry takie, ze jezeli chcialbym w nie zagrac to musialbym zaopatrzyc sie w system ktorego naprawde nie cierpie i za ktory nie mam ochoty dawac ani zlotowki, nie mowiac juz o marnowaniu miejsca na dysku.
I to mnie wkurza bardzo.
P.S.
Mnie to wkurza, ale firmom ktore musza np. uzywac Platnika i nie maja alternatywy to juz uderza po kieszeni.
Problem luzno zwiazany z tematem, ael dal mnie bardzo istotny - wybaczcie wiec, musialem sie wyladowac.
- Nessay: (autor: spieq-Redakcja | data: 23/11/04 | godz.: 00:02)
mp3 i półświatek muzyczny to inna para kaloszy, a stosunek do tegoż zasygnalizowałem już w ostatnim akapicie.
Będę szczery - na dzisiejszym etapie rozwoju rynku fonograficznego 'nie radzę' sobie z tą sytuacją i czysty do końca nie jestem, niestety.
Z drugiej strony wychodzą rzeczy typu: nowa płyta Kukiza za 20 zł i wiem, że nigdy jej nie ściągnę (sam jej tytuł mówi WSZYSTKO), za taką cenę mogę polecieć wyłącznie do sklepu.
Temat zresztą na odrębny artykuł i być może do tego powrócę wkrótce.
- MP3 ? (autor: Remek | data: 23/11/04 | godz.: 00:20)
A dziwicie się, że słuchamy MP3? Ja mam bzika na punkcie muzyki i od wielu lat kupuję/sprowadzam oryginalne CD. Z Amazona, przez zaprzyjaźnione sklepy itp itd. Niestety świadomość musyki u nas ogranicza się do muzyki typowej, popularnej możnaby rzecz. Całą resztę można powoli dopiero odnaleźć w sklepach. Niestety pozostaje wiele nieodkrytych wykonawców, o których nigdy byśmy się nie dowiedzieli, gdyby nie dostęp do zasobów użytkowników na całym świecie. Nie lubię MP3. Mam wyczulony słuch, ale często szukam po sieci czegoś ciekawego i jeśli jest genialne, staram się kupić. Nie zawsze mi się udaje i wtedy mam MP3. Problem polega też na tym, że narzut na płyty wynosi grube dziesiątki procent i pod płaszczykiem tantiemów i innych wyssanych z palca bzdur my musimy płaciś ciężką kasę w Polsce za płyty. Przykład. Składanka Buddha Bar do kupienia za granicą za34 marki u nas kosztuje 160 PLN. Fajnie, nie? Wielu płyt nie jesteśmy w stanie nawet przesłuchać, bo w necie nie są udostępniane fragmenty i "kioski" są jedynym źródłem poznawczo zaopatrzeniowym. Można próbować dotrzeć do wykonawców, zwłaszcza tych mających swoje witryny i rzeczywiście, bez kupy głupawych agentów, sprzedających swój dorobek. Ostatnio nawet koresponduję z jednym artystą od muzyki medytacyjno-relaksacyjno-new age. Płyty są u niego po 20 Euro, ale przy 18 płytach daje 40% upustu. Nie kupimy tego w Polsce. Nie ma szans. Póki fonografia będzie nas okradać, póty będziemy ją mieli w dupie, z wyjątkami rzecz jasna, bo na słuchanie np. Kitaro z MP3 trzeba mieć drewniane uszy....
- spieq.... (autor: macol | data: 23/11/04 | godz.: 02:43)
Felieton spoko, ale pokazuje tylko jedno, ze to Ty dorastasz, ze dorasta pokolenie ktore wychowalo sie na comodore, atari, amidze i 286 :D Jest niestety cala masa dzieciakow, ktorzy nie mysla tak jak my. Dla nas widoczny jest ten przelom bo jestesmy starsi, marzejsi. Bo sami zarabiamy na gry. A ktoremu dzieciakowi rodzice odpala 130zl na gre? A jesli juz sie zdarzy to tylko na gwiazdke. Drugi aspekt to jest frajda posiadania. Teraz kiedy masz kase posiadanie pirata nie jest dla Ciebie frajda. Bo jak moze cieszyc cos co moge kupic a jednak nie kupuje tylko kradne. Kiedys usluszalem taka mysl: "mezczyzni sa jak dzieci tylko maja drozsze zabawki". Teraz dla Ciebie zabawka jest orginal. Pirat juz nie cieszy, bo to moze miec kazdy. Ale nie mozesz zapomniec, ze jak kiedys piractwo Ciebie bawilo, tak obecnie bawi to glownie dzieciaki, ktore sie dopiero z tym zjawiskiem stykaja. Dzieki piractwu wydaje sie im, ze posiadaja cos, ze maja wladze, taka jak dorosli a nawet wieksza. Maja wiecej gier niz taki spieq, ktory je kupuje i dzieki temu wydaje im sie ze sa lepsi od niego.
Przypomnij sobie dlaczego Ty to kiedys robiles, dlaczego my to robilismy. Teraz przeszlo mlodsze pokolenie, ktore nas zastapi. I nam moze sie wydawac, ze cos sie zmienia - a w rzeczywistosci zmieniaja sie tylko nasze zabawki, natomiast z ich strony wyglada to zupelnie innaczej. Dla nich piractwo rozkwita.
- macol... tak, ale.... (autor: Remek | data: 23/11/04 | godz.: 10:18)
Wszystko prawda, ale... rodzicami tego młodszego pokolenia jesteśmy ....my... to od nas zależy w dużej mierze, jak będziemy kształtowac poczucie wartości i uczciwości. Jak mnie dzieciak pyta, czy pogram z nim w UT2004 przez sieć, mówię, że nie, bo mamy jeden oryginał, jak mnie pyta, czy skopiuję dla jego kolegi inną grę, to mówię, że tak nie wolno robić i można za to ponieść karę i że jest to nieuczciwe.. Na ile on z tego skorzysta w przyszłości, nie wiem, ale wiem, że teraz nie przynosi do domu żadnych piratów, nie instaluje na swoim komputerze bez porozumienia ze mną. Od czasu do czasu kupię mu wymarzona grę w wersji oryginalnej i jest wtedy szczęśliwy, pewnie dużo szczęśliwszy, bo dostaje to co sobie upatrzył, wybrał (bo przeczytał, zagrał w demo) i gra w to godzinami.. To jest duże lepsze dla niego, niż szuflada zawalona najnowszymi piratami..
- Remek (autor: RusH | data: 23/11/04 | godz.: 10:45)
No i (niestety) musze sie tutaj z toba zgodzic. Oprogramowanie rzecz swieta.
.. ale nie muzyka/filmy/ksiazki ! Prawo autorskie jest chore i trzeba je wyleczyc ... zabijajac je. Ochrona prawna "wlasnosci intelektualnej" jest regularnie przedluzana za kazdym razem gdy Myszka Miki ma wejsc w Public Domain .. bo przeciez taki biedny koncern jeden z drugim (zlodzieje) nie mogl by wtedy zarabiac miliardow dolarow .. :/ :/ :/
- Remek (autor: ixxos | data: 23/11/04 | godz.: 10:55)
i spokojnie przyjmujesz, że jesteś okradany przez producentów oprogramowania, i innych mediów cyfrowych, gratuluje pokory :)
Może jeszcze coś odnośnie praw autorskich i uczciwości producentów
-jeżeli nagrywasz z Tv, czy radia (także netowego)-to jest OK
-jeżeli z innych źródeł to już be, powiedz czym różni jedno od drugiego, w jednym przypadku jesteś uczciwy w drugim jesteś złodziej
-pożyczasz bratu, przyjacielowi -ok, komuś mniej znanemu -znowu złodziej, jaka to różnica
-kupujesz pełną wersje programu za ciężką kase a ktoś drugi jakąś wersje specjaną, czy OEM za 1/3 ceny- nie czujesz się pokrzywdzony, że zrobili z Ciebie idiote?
może jeszcze jeden przykład blokujesz reklamy na witrynach czy np komunikatorach (czy przełanczasz kanał w tv) bo Cię denerwują - można to nazwać piracisz, okradzasz, przecież to jest usługa jak inne wcale nie za darmo
Do mediów, dóbr materialnych trzeba mimo wszystko podchodzić inaczej, tylko jak, gdzie znaleźć złoty środek
a słyszałeś o tym, że od każdego nośnika, napędu płacisz haracz na 'rozwój kultury i własności intelek' tak jakby już od razu wiadomo do czego zostanie użyty -piracisz czy nie i tak płacisz
więc gdzie ta uczciwość?
- [*] [*] [*] (autor: Hitman | data: 23/11/04 | godz.: 12:15)
zamiast powtarzania rzeczy oczywistych i udawadniania że białe jest białe a czarne czarne - zapaliłem znicze ku pamięci wszystkim tym ludziom którzy kiedyś tworzyli gry i przez piractwo ( ja też jestem winny) musieli tego zaniechać. To podziękowanie za lata młodości gdzie każdy tytuł potrafił przykuć na wiele godzin i pomysłów orginalnych było wiecej niż mogłem docenić. Teraz tylko grafika ewoluuje głównie - miodność to drugoplanowa sprawa - tęsknie za tymi czasami jak za starym winem.
- nie rozumiem co za roznica po miedzy oprogramowaniem a MP3/AVI (autor: Nessay | data: 23/11/04 | godz.: 14:29)
przeciez jezeli ma się oryginalne oprogramowanie to dlaczego nie macie np oryginalnych plyt kompaktowych? Chodzi oto ze Macie oryginalne oprogramowanie a np macie na kompie mnostwo mp3, i filmy w divx/xvid... (nie mowie ze kazdy ale ktos tu sie wypowiadal ze to co innego miec nielegalne oprogramowanie a co innego miec mp3 na komputerze) przeciez to tez kradziez jak by nie byla. a wymowka nie jest to ze nie ma takich plyt w sklepach ktore chcecie kupic - bo w audiofilskich sklepach mozna takie rzeczy sprowadzic.... prose o konkrety :-)
- no i nie wszyscy (autor: J@rek | data: 23/11/04 | godz.: 17:51)
na HDD mam troche mp3 z serwisu music.download.com reszta to ape z moich plyt.
a filmy mam w TV :-)
- no tak ale... (autor: Nastul | data: 25/11/04 | godz.: 01:52)
a teraz wszyscy wyciągają swoje licencje na WIN XP Pro i machają w górze... nie widzę lasu rąk... dziękuję siadajcie ;)
- a ja dodam swoje trzy grosze na temat mp3 (autor: teplex | data: 26/11/04 | godz.: 18:25)
Sam słucham dość nietypowej muzyki, bo lubie j-pop i soundtracki z gier squaresoftu a w naszym pięknym kraju jęli musiał bym to kupować to bym musiał płacić za jedną płytkę jakieś 140-180 pln, co normalnie zakrawa na rozbój. Tak więc mam sporo lewej muzyki i dalej mam zamiar to ściagać z sieci bo jeśli można by było to kupić w polsce (nawet po naszych chorych cenach) to bym sie szarpał raz na dwa miesiące i kupił jedna płytkę ale za tą kasę to wolę ściągać dalej z sieci bo nie zanosi sie na to żeby to kiedykolwiek było dostępne u nas. A audiofilem nie jestem i nie narzekam na jakość plików mp3.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
D O D A J K O M E N T A R Z |
|
|
|
Aby dodawać komentarze, należy się wpierw zarejestrować, ewentualnie jeśli posiadasz już swoje konto, należy się zalogować.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|