TwojePC.pl © 2001 - 2024
|
|
A R C H I W A L N A W I A D O M O Ś Ć |
|
|
|
(Humor) Sprawy sądowe , JE Jacaw 25/06/07 09:00 Dziś trafiłem na takie coś i trochę bardziej przekonałem się do polskich sądów :-)
http://iskry.pl/...k=view&id=152&Itemid=55
Trwa saga niejakiego Paul Borlanda. Otóż nasz bohater w 1995 roku wspiął się na płot, odgradzający czyjąś posesję od kanału wodnego, po czym skoczył do wody na tzw. główkę. W rezultacie, zamiast ożywczego ochłodzenia, Michael doznał poważnych obrażeń kręgosłupa i dziś porusza się tylko i wyłącznie przy pomocy wózka inwalidzkiego.
Wydawałoby się, że jedyny wniosek, jaki powinien być wysnuty z tego tragicznego wypadku musi brzmieć następująco: kanał to nie basen pływacki, który jest specjalnie przystosowany do skoków do wody. Pomimo żelaznej logice takiego rozumowania, P. Borland postanowił poddać próbie dzisiejszy wymiar sprawiedliwości i w związku z tym zaskarżył do sądu właścicieli płotu, rozumując, iż to oni są główną przyczyną jego tragedii. Gdyby bowiem płotu tam nie było, jego kręgosłup prawdopodobnie by wytrzymał wyrżnięcie głową w dno, zakładając, że punktem wyjścia skoku byłby tylko brzeg kanału. Poza tym, argumentował inwalida, jak ludzie już muszą stawiać płoty, to powinni chociaż umieszczać na nich ostrzeżenia, że skakanie z nich grozi poważnymi obrażeniami ciała. Nie to jest jeszcze najbardziej niewiarygodne, bowiem ludzie mają dziś doprawdy nad wyraz rozwiniętą imaginację - na przykład pogryzienie policyjnego psa (Anglia), włamywanie się do zakładu karnego (Kalifornia – USA) itd. Najbardziej wstrząsającym w tej całej historii jest fakt, że sąd pierwszej instancji przyznał p. Borlandowi rację, zasądzając na jego korzyść dwa miliony dolarów odszkodowania. Na szczęście dla właścicieli nieszczęsnego płotu, sąd apelacyjny oddalił roszczenia a w uzasadnieniu wyroku stwierdził, że, pomimo dużych wysiłków, nie jest w stanie zrozumieć toku myślowego pierwszej instancji. Paul Borland, który teraz ma dużo wolnego czasu, nie daje za wygraną i z kolei zaskarżył ten wyrok do Sądu Najwyższego.
*
Nonsensy Politycznej Poprawności sięgnęły szczytów tym razem w Wielkiej Brytanii. Otóż w Londynie utworzono specjalny oddział policyjny, którego jedynym zadaniem jest przebieranie się w cywilne ciuchy po czym na koszt podatnika spożywanie obiadów w lokalnych restauracjach. Rzecz w tym, że londyński wymiar sprawiedliwości stara się wytropić i ukarać politycznie niepoprawnych kelnerów, którzy, na przykład, trzymają obierający palec w zupie tylko dlatego, że ich klient jest Azjatą lub Afrykańczykiem. Jak wyznał jeden z takich policjantów, lepsze to od nocnego łażenia po ulicach Londynu, szczególnie podczas zimowej słoty. Natomiast szef detektywów, inspektor Brett Lovegrove podzielił się z czytelnikami London Times spostrzeżeniem, że do pracy w restauracjach zgłosiło się nad wyraz wielu ochotników.
*
Niejaki Dick (nomen omen) Espinoza z Kalifornii, aktualnie procesuje się z miastem Los Angeles o odszkodowanie w wysokości 3 milionów dolarów. Rzecz w tym, że pies pana Espinozy został zaatakowany przez kota, który zadomowił się kiedyś w stanowej bibliotece - stąd roszczenia wobec miasta. Pies doznał obrażeń w postaci podrapanego pyska a właściciel twierdzi, że naruszył sobie kręgosłup, stając do walki z kotem po stronie swego ulubieńca. Koszt leczenia obojga co prawda nie przekroczył sumy 200 dolarów i, jak twierdzi Dick Espinoza, nie chodzi tu o rany fizyczne, bowiem on sam wspaniałomyślnie zapłacił za nie z własnej kieszeni. Sprawa, jak się okazuje, jest znacznie poważniejsza bowiem od czasu bitwy psa z kotem Dick zaczął cierpieć na bezsenność a kiedy zmożony trudami dnia zamknie oczy, pojawiają się okropne koszmary krwawych jatek. Na górę tego, pan Espinoza zaczął cierpieć na: psychiczne niepokoje, stres, depresję, zaburzenia pamięci, powtarzające się wspomnienia publicznej infamii i związany z tym wstyd (jako, że kot wstawił bańki psu a przecież każde dziecko wie, że powinno być odwrotnie), ogólne przygnębienie, nerwowe załamania, strapienia i zgryzoty. W tej sytuacji, zdaniem Dicka, minimum odszkodowania, jakie jest w stanie zaakceptować za swoje totalnie zrujnowane życie wynosi 3 miliony dolarów. Jak zwykle, najbardziej szokującym w tym szaleństwie jest fakt, że odbyły się już trzy rozprawy sądowe w tej sprawie chociaż autentyczne problemy, wymagające interwencji sądowych, są odkładane na całe lata. Z drugiej strony, jak się nad tym trochę zastanowić, to nie wykluczone, że w tym szaleństwie jest jednak metoda.
*
Zdobycze technologii, jak się okazuje, zaczynają stwarzać problemy prawne. Otóż policja w stanie Oregon (USA) do walki z narkotykami zaprzęgła najnowszą technologię, z doskonałymi zresztą rezultatami. W tym wypadku chodzi o urządzenie zwane Agema 210, które jest w stanie zmierzyć ilość ciepła wewnątrz pomieszczenia. Rzecz w tym, że takie urządzenie nie daje szans hodowcom marihuany jako, że uprawa tej rośliny wewnątrz budynku wymaga sporo ciepła.
Niejaki pan Kyllo, namierzony w ten sposób i w konsekwencji aresztowany pod zarzutem uprawy wstrętnego zielska, na rozprawie oświadczył zdumionym sędzim, że skierowanie czujnika na dom, w dodatku bez jego zgody, równa się, nie mniej nie więcej tylko rewizji dokonanej bez prawnego nakazu. W związku z tym, argumentował p. Kyllo, całe dochodzenie odbyło się nielegalnie i on się teraz dobrze zastanowi nad wysokością odszkodowania za poniesione straty psychiczne oraz materialne. Trzeba przyznać, że sąd w pierwszej instancji niejako „zamurowało”, choć oskarżyciel narzekał, iż czasy muszą być okropne, jeśli władza musi mieć zezwolenie na zawieszenie na sznurku termometru nad czyimś dachem. Po przerwie oskarżyciel stwierdził, że urządzenie bierze pomiar ciepła przedostającego się na zewnętrzną ścianę budynku a więc może być dokonane bez nakazu przeszukania mieszkania. Obrońca zaś był niewzruszony w przekonaniu, że choć pomiar dokonywany był na zewnątrz to dotyczył jednak tego co było wewnątrz. Ponieważ sąd nie był w stanie odmówić logicznego rozumowania żadnej ze stron, sprawa zostało odroczona do czasu wydania nowych przepisów albowiem postęp techniki zdecydowanie wyprzedził myśl prawną.
*
Okazuje się, że w Niemczech można wykorzystać wszystko i wszystkich w celu propagowania wszechobecnej Politycznej Poprawności. Otóż kiedy w pewną niedzielę Kanclerz Bundesrepubliki oświadczył, iż jest „dumny” z osiągnięć swych rodaków i w ogóle z powodu bycia Niemcem to już w poniedziałek rano, prezydent Johannes Rau wydał oświadczenie, zdecydowanie potępiające tego rodzaju wypowiedzi. Rzecz w tym że, zdaniem p. Rau, nie wolno być „dumnym” z powodu bycia Niemcem bo to jest tylko i wyłącznie woda na młyn partii prawicowych i kto wie, czy nie obudzi kolejnego Hitlera. Z drugiej strony jest jednak zdumiewające, że prezydent Niemiec nie wie o tym, iż Hitler reprezentował nurt socjalistyczny. Niemniej zasugerował on kanclerzowi, jak i reszcie swych ziomków, że można co najwyżej być „wdzięcznym” lub „zadowolonym” z powodu urodzenia się Niemcem. Osobiście nie wiem, czyj interes reprezentuje p. J. Rau ale z punktu widzenia Polski powinien on być wybrany na następne dwanaście kadencji.Socjalizm to ustrój, który
bohatersko walczy z problemami
nieznanymi w innych ustrojach - Dobre. Z tym , grattz 25/06/07 16:26
płotem najlepsze. Mają ludzie tupet. A jeśli chodzi o Sąd pierwszej instancji to nie mam pytań......poprzednia |1|2|3|4| następna... - oo, widzę że , recydywista 25/06/07 16:43
czyta się kapitalizm.org ; )Computers are useless. They can only
give you
answers. - Ciii... , JE Jacaw 26/06/07 08:50
...to moje tajne źródło informacji. :-)Socjalizm to ustrój, który
bohatersko walczy z problemami
nieznanymi w innych ustrojach - Już nie takie tajne... , Dexter 26/06/07 11:15
:-)Komisarz, Blimek, Bart - nie odpowiadajcie w wątkach, które zakładam.
Odpowiedzi oleję.
THX!
|
|
|
|
|
All rights reserved ® Copyright and Design 2001-2024, TwojePC.PL |
|
|
|
|