Klawiatura dla wyczynowców - Zboard MERC Autor: Spieq | Data: 23/05/06
| „Zboczeńców” na tym świecie nie brakuje, społeczność rynku IT również nie jest od nich wolna. Jesteśmy tylko ludźmi, choć trafniejsze byłoby stwierdzenie – klientami. Każdy nasz kaprys może stać się normalnym produktem. Jeśli w nawigacji gier komputerowych czegoś nam brakowało, to wypuszczony miesiąc temu na polski rynek Zboard MERC może wyjść naprzeciw tym oczekiwaniom. To klawiatura o dość niecodziennym (w zasadzie to mało powiedziane) wyglądzie. Stworzona specjalnie dla maruderów, którzy m.in. wykazują wyższość gamepada nad klawiaturą. Niniejszy sprzęt ma nie tylko szansę pogodzić te peryferia, ale przede wszystkim sprawić, że rasowi gracze poczują całkowity komfort z uczestnictwa w rozgrywkach np. Call of Duty 2. Jako miłośnik wirtualnych potyczek witam tę klawiaturę z otwartymi ramionami, aczkolwiek jeśli nie spełni pokładanych w niej nadziei, ocena końcowa będzie miażdżąca. |
|
Wstęp
Klawiatura w mojej hierarchii hardware stoi wysoko, stąd wymagam wiele. Najważniejsza sprawa to wygoda, dopiero dalej jest cała reszta – wygląd, dodatkowa funkcjonalność. Częściami składowymi komfortu współpracy jest układ klawiatury i podstawka pod nadgarstek. Najwygodniejsza jest dla mnie tzw. klawiatura „łamana”, stąd od wielu lat z powodzeniem służy mi Microsoft Natural Multimedia. Nie czas na opisywanie jej zalet, warto natomiast zaznaczyć, że klawiatura MS nie jest dedykowana dla graczy, o czym wiedziałem wcześniej, a testy najnowszego Zboarda mogą jedynie utwierdzić mnie w tym przekonaniu. Cały ten test jest pisany właśnie na MERC-u, udostępnionym dzięki uprzejmości Multimedia Vision.
W grach nierzadko ogranicza nas klawiatura – operujemy najczęściej tylko jedną dłonią, zatem szybki dostęp do wielu klawiszy przypisanych w danej grze może być ograniczony. Łatwo przekonać się o tym, chociażby w grach FPP, gdzie często domyślnie powinniśmy używać klawiszy umiejscowionych na prawo od 7-Y-H-N. Jeśli ktoś ma krótkie palce, to praktycznie jest skazany na zapychanie lewej połówki, a - co gorsza - może być to niewystarczające. Stąd często korzysta się z klawiszy funkcyjnych myszki, które pozwalają nie tylko na bezproblemowy, ale i błyskawiczny dostęp do danych komend. Rozwiązanie połowiczne? Często tak właśnie jest.
(kliknij, aby powiększyć)
Zboard MERC to połączenie standardowej w zasadzie klawiatury (z dodatkowymi klawiszami odpowiadającymi za nawigację multimediów) z gamepadem. Dzięki takiemu pozornemu mezaliansowi mamy do wykorzystania 34 dodatkowych klawiszy. Producent szczególną uwagę poświęcił kwestiom ergonomicznym, stąd pad nachylony jest o 11 stopni, co w istotny sposób wpływa na wygodę użytkowania, jak i na długotrwałe potyczki bez uciążliwego bólu dłoni i nadgarstka. Cieszy ten fakt, ergonomia rodem z klawiatur łamanych, żal jedynie, że producent nie zastosował tego patentu również w przypadku tradycyjnej części klawiatury, która pod względem rozlokowania klawiszy głównych nie szokuje niecodziennymi rozwiązaniami. Producent ponadto chwali się, że model MERC reaguje na sygnały pochodzące od 7 klawiszy wciśniętych jednocześnie. Oczywiście konkurencja zostaje w tej dziedzinie daleko w tyle, choć według mnie nie jest to jakiś ważki punkt składający się na główne zalety opisywanej klawiatury.
(kliknij, aby powiększyć)
Wymagania, które według producenta trzeba spełnić:
- 1GHz Pentium III lub nowszy
- 128MB RAM
- 100MB wolnej przestrzeni dyskowej
- port USB
- napęd CD-ROM
Skupienie najczęściej użytkowanych klawiszy w zupełnie odrębnym miejscu jest rozwiązaniem rewolucyjnym. Trzeba jednak pamiętać, że ulokowany pad w MERC-u jest powtórzeniem funkcji znajdujących się w tradycyjnej części klawiatury QWERTY. Czy fakt takiego zduplikowania wyjdzie całej klawiaturze na zdrowie, tego dowiecie się w dalszej części testu. Pierwsze, co nas „atakuje”, to pudełko, w którym znajduje się główna bohaterka wieczoru, sterowniki na płycie CD, instrukcja obsługi plus dodatki typu gwarancja itp.
Pierwszy zgrzyt mamy podczas lektury instrukcji. Wprawdzie jest ona w naszym ojczystym języku (inaczej być nie może), ale dotyczy... innego modelu Zboarda – tzw. podstawowego, który jest na naszym rynku już prawie rok. Model ten nie był u nas opisywany, jeśli zajdzie taka potrzeba (sygnalizujcie!), zostanie on przetestowany. Jest on przykładem jeszcze większego szaleństwa konstruktorów niż ma to miejsce w przypadku MERC-a. Pewne kwestie są jednak wspólne – np. zasady użytkowania, problemy, na które możemy się natknąć itd. Z tego powodu dostajemy suplement-karteczkę od polskiego dystrybutora, dotyczy ona już bezpośrednio MERC-a. Dzięki tej lekturze dowiemy się, że minimum, jakie właściciel MERC-a musi posiadać to 256 MB RAM, i przynajmniej 200 MB wolnej przestrzeni dyskowej. I komu tu teraz wierzyć? To, na szczęście, detale, w pozostałej części broszurki dowiemy się o sposobie instalacji, oknie ustawień, klawiszach specjalnych i aktualizacji. Fakt takiego zaniedbania widzę w niedawnej premierze MERC-a, najwyraźniej dystrybutor nie zdążył jeszcze wydrukować instrukcji podobnej do książeczki poprzedniego modelu Zboarda.
(kliknij, aby powiększyć)
Pudełko jest wykonane solidnie – oczywiście firmowa zewnętrzna powłoka to śliski i raczej cienki papier usztywniany, ale sama klawiatura jest umieszczona w grubym kartonie. Nie powinno więc dojść do żadnych sensacji podczas beztroskiego transportu. Duże wrażenie robią natomiast gabaryty samego pudełka, co już nam może uzmysłowić z jak potężnym peryferyjnym potworem będziemy mieli do czynienia. Dość agresywna kolorystyka (białe logo w czerwonej otoczce, „cięty” znaczek „Z”), dochodzi akcentowanie faktu, o którym wspominałem powyżej: hybrid keyboard with integrated gamepad, powered by Z Engine Technology. Z drugiej strony mamy nieco informacji od producenta (w paru językach – angielskim, francuskim, niemieckim, hiszpańskim itd.), z których wcześniej nie wymieniłem adnotacji, jako że MERC jest kompatybilny z Windows XP 64-bit.
(kliknij, aby powiększyć)
W zasadzie tyle informacji wstępnych, teraz czas na prawdziwe testy i sprawdzenie, czy wszystkie podane nam na tacy wiadomości są tylko pustosłowiem działu marketingowego... A może jest właśnie inaczej?
|