Nie ma lipy - test głośników Edifier 2.0 R1900TII Autor: NimnuL | Data: 15/09/11
| Głośniki komputerowe z biegiem czasu puchły i rozmnażały się. W efekcie tego, na rynku dostępne są potężne, kilkuset watowe zestawy, złożone nawet z ośmiu głośników. Ale co, jeśli nie odczuwamy nieodpartej potrzeby okablowania każdej ściany pokoju i otoczenia się membranami? Wtedy poszukamy czegoś skromniejszego, jak na przykład Edifier 2.0 R1900TII. Skromnego w liczbie, ale nie mocy. Producent obiecuje nam bardzo wiele, samemu kreując się na twórcę sprzętu high-end. Czy spełni on oczekiwania gracza, kinomana i melomana w jednej osobie? Przekonajmy się. |
|
Muzyczne liczby
Próba opisania głośników przy użyciu liczb, to trochę jak ocena książki po okładce. No, ale zgodnie z tradycją, tabelkę z danymi technicznymi należy zamieścić. I tutaj należy się chwila zadumy. Otóż producent nie jest spójny w zeznaniach. Jest duża rozbieżność pomiędzy tym, co znajdziemy na stronie producenta (www.edifier-international.com), a tym, co widnieje na kartonie lub w załączonej do zestawu dokumentacji. Co ciekawe, w instrukcji nie znajdziemy informacji podającej zakres pasma przenoszenia.
Jeśli wierzyć temu, co widnieje w dokumentacji, moc głośników to 2x22, a nie 2x30W. Zniekształcenia to <=0,2, a nie 0,1%. Czułość wejścia to 500mV, a nie 850mV. Impedancja wejścia to 20, a nie 30kOhm. Waga to ok. 10, a nie 13kg. Ale to nie koniec. Żeby było dziwniej, istnieje też inna strona tego samego producenta, opisująca te same głośniki: www.edifier.com. Tutaj specyfikacja techniczna jest bliższa temu, co widnieje w instrukcji obsługi. Wygląda to jednak na starą witrynę, być może opisującą poprzednią wersję tych głośników. Być może pasmo przenoszenia zaczyna się więc od 46Hz. Ale to tylko zgadywanka. Tak czy inaczej jestem zakłopotany.
Aktualizacja: Otrzymałem informację od dystrybutora sprzętu Edifier, twierdzącego, iż rzeczywista specyfikacja techniczna jest zgodna z tym, co widnieje na stronie internetowej. Powodem rozbieżności jest fakt, że otrzymany do testów model głośników to najnowsza wersja, mocniejsza niż poprzednie, a informacje na kartonie i w instrukcji nie zostały jeszcze zaktualizowane. Być może. Poniżej specyfikacja potwierdzona przez polskiego dystrybutora.
Wracając jednak do samych głośników. Edifier 2.0 R1900TII (skąd producenci wpadają na pomysły takich oznaczeń modeli?), to dwudrożny zestaw stereo. Sumaryczna moc nominalna wynosząca 60W, powinna być wystarczająca dla większości typowych zastosowań, szczególnie, jeśli mieszkamy w bloku i nie chcemy narobić sobie wrogów wśród sąsiadów. Znalezione na stronie internetowej pasmo przenoszenia, podano bez wartości tłumienia, zatem trudno powiedzieć, jakie jest w rzeczywistości.
Edifier to firma kreująca się na producenta sprzętu bardzo wysokiej klasy. Sądząc po stronie internetowej - celują wysoko, gdzieś w okolice BOSE.
Nawet sama nazwa jest górnolotna. Edifier z angielskiego, oznacza tego, który odbudowuje moralnie, wzmacnia i poucza. Motto firmy to: pasja dźwięku ("a passion for sound"). Ewentualnie: artysta audio ("The audio artist") jeśli patrzeć na karton. Wszystko to brzmi bardzo obiecująco.
Przyznam, że im bliżej przyglądałem się produktom tej marki, tym bardziej zaostrzał się mój apetyt. Wzornictwo niektórych modeli jest - delikatnie pisząc, porywające. Są oczywiście modele stonowane i eleganckie. Są też szalone i fikuśne.
Omawiany tutaj model stworzony został z myślą, by zapanować na rynku głośników stojących u dołu średniego segmentu, a być może na górze segmentu dolnego. Tak czy inaczej, można spodziewać się kolosalnej różnicy, w porównaniu do plastikowych głośników multimedialnych, które niczym szarańcza opanowały rynek.
Miód na oczy
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Zestaw przyjechał w estetycznym i zwartym opakowaniu. W tym wypadku mówimy o głośnikach w wersji "06", według oznaczenia na kartonie. Informacji, czym różniły się poprzednie wersje, nigdzie nie znalazłem. W jego wnętrzu siedziała para głośników, przewód audio (2xRCA-Jack 3,5mm) długi na 1,5m, przewód głośnikowy (dł. około 2,5m) oraz krótka instrukcja obsługi, również w języku polskim.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Wygląd - kwestia gustu. Gust - rzecz indywidualna. Moje poczucie estetyki, na widok głośników Edifier zostało bardzo przyjemnie połechtane. W tym wypadku mamy niewątpliwie do czynienia ze wzornictwem prostym i eleganckim. Na myśl nasuwają się półprofesjonalne monitory, które można postawić w widocznym (im bardziej tym lepiej) miejscu.
Przedni panel przykryty jest prostą i elegancką maskownicą. Pod nią kryją się ładnie wyeksponowane membrany. Głośniki są magnetycznie ekranowane, co powinno wyeliminować ich negatywny wpływ na urządzenia stojące w bezpośrednim pobliżu. Membranę głośnika średnio tonowego wykonano z mieszanki celulozowo-wełnianej, natomiast kopułka wysoko tonowa jest jedwabna i chłodzona cieczą magnetyczną (Ferrofluid). Więcej: pl.wikipedia.org oraz www.if.uj.edu.pl. Membrany średnio tonowe mają wytłoczenia, które - według producenta, zapewnić mają większą sztywność materiału, a przez to lepsze przekazanie niskich tonów.
Jakość wykonania na pierwszy rzut oka również nie pozostawia niczego do życzenia, dopóki nie przyjrzymy się ciut dokładniej. Po szczegółowych oględzinach wizualnych, mam mieszane uczucia idące sinusoidą od zachwytu, po zwyczajne rozczarowanie. Ale po kolei.
Obudowa kolumny zbudowana została z płyty MDF grubej na 12mm. Dlaczego jednak nie 25mm, skoro taka właśnie grubość jest zwykle stosowana w głośnikach wysokiej klasy? A o takim pułapie mówi przecież producent. Ścianki przykryte są winylowymi okleinami (również w kolorze brązowym, w innej wersji), fakturą przypominającymi drewno. Natomiast okładzina na przednim panelu przywodzi na myśl skórę.
Jest jednak duże "ale"...
(kliknij, aby powiększyć)
Nie trzeba mrużyć oczu i zbliżać się do głośników na odległość nosa, by zauważyć nieładne niedociągnięcia w wykonaniu. Uwidaczniają się one w narożnikach, na froncie obudowy. W sumie osiem jasnych kresek w postaci ośmiu, niewielkich szczelin. Niewielkich, jeśli opiszemy je liczbami, bo mierzą być może pół milimetra. Ale to i tak stanowczo zbyt wiele, w głośnikach tej klasy cenowej. I jest to zdecydowanie niedopuszczalne niedopatrzenie, a właściwie zwykła niedoróbka, pochodząca od producenta lansującego się na twórcę sprzętu high-end. Właściciele takich głośników mogą wziąć sprawy we własne ręce i próbować zamalować lub wypełnić jakoś tą szczelinę. Ale przecież nie o to chodzi, to nie DIY. Dramatu tutaj nie ma, osoby mniej spostrzegawcze mogą nie zwrócić na to uwagi, ale mimo wszystko taka sytuacja nie powinna mieć miejsca.
Trudno mi ocenić moc kleju użytego jako podkład okleiny. Zauważyłem, że okładzina w jednym miejscu, na złączeniu, odkleiła się na odcinku kilku milimetrów. Wygląda mi to na zdarzenie losowe, bo w innych miejscach spasowanie i trzymanie oklein jest prawidłowe. Tak czy inaczej, teraz, kiedy głośniki są nowe, mówimy o pojedynczych milimetrach, problemu więc nie ma. Pytanie, jak będzie wyglądała sytuacja po kilku latach użytkowania, pozostawiam otwarte. Zrzucam to jednak na nieszczęśliwy przypadek i zakładam, że Inne egzemplarze są pozbawione problemu.
Aktualizacja: dystrybutor (Sinus Sp. z o.o.) skomentował powyższy fakt tym, że ewentualne niedociągnięcia w jakości są podstawą do wymiany sprzętu na nowy w ramach gwarancji. Nie mam podstaw by temu nie wierzyć, a ewentualni posiadacze omawianych tutaj głośników mogą powołać się na przedstawione tutaj zapewnienia.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Na tylnej ściance zamontowano otwór bass reflex mający uwydatnić tony niskie. Dodatkowo znajdziemy tutaj również regulatory głośności i tonów niskich, dwie pary wejść audio, wyjście na drugi głośnik oraz pstryczek odpowiedzialny za zasilanie. Przewód zasilający (długość 1,6m) jest zamontowany na stałe.
I tutaj ubolewam, że kontrolę głośności i tonów niskich (i dlaczego tylko niskich?) zamontowano na tylnej ściance, a nie wyprowadzono ich choćby na przewodowym pilocie. Konieczność sięgania z tyłu głośnika, szczególnie, jeśli postawiony będzie gdzieś na półce w słabo dostępnym miejscu … niewesoła.
Cieszy mnie jednak bardzo, że producent oparł się pokusie wstawienia na przednim panelu wypalającej oczy, niebieskiej diody sygnalizującej włączone zasilanie.
Dość tego marudzenia, czas na najważniejsze. Czas puścić dźwięk w eter i sprawdzić, jaki nastrój wtedy zapanuje.
Miód na uszy?
Głośniki podłączone były do wbudowanej w notebook karty dźwiękowej SoundMAX, również do iPoda Nano 4G oraz stacjonarnego odtwarzacza DVD Denon DVD-1920. Korektory dźwiękowe były wyłączone lub ustawione w pozycji neutralnej. Podczas odsłuchu odtwarzane były pliki MP3 o możliwie najwyższym bitrate oraz pliki bezstratne. Starałem się by również sam typ muzyki był reprezentacyjną próbką pozwalającą na ocenę głośników. I tak, w repertuarze znalazły się utwory m.in. Massive Attack, Pink Floyd, Norah Jones, AC/DC, Daft Punk, Metallica oraz trochę dynamicznych filmowych ścieżek dźwiękowych. Głośniki sprawdzałem również na kilku filmach akcji oraz w grach, m.in. wyścigach i FPP.
Po dłuższej chwili odsłuchu, wykres mojego samopoczucia powrócił na szczyt. Choć przyznam, że w ciągu pierwszych minut, to, co usłyszałem podczas seansu, nie w pełni pokryło moje wymagania. Prawdopodobnie czytając informacje o producencie, moje oczekiwania poszybowały zbyt wysoko. W pierwszej chwili poczułem spory niedosyt. Ale otrząsnąłem się i przypomniałem, że mamy tutaj do czynienia z niedrogim zestawem stereo, i pomimo pobożnych życzeń producenta, to nadal sprzęt do codziennych zastosowań amatorskich.
Mając to na uwadze, wsłuchałem się w muzykę ponownie.
Dźwięk jest bardzo dobrze zrównoważony. Według mnie, najlepsze wrażenia podczas odsłuchu występowały, gdy ustawienie pokrętła tonów niskich na głośniku oscylowało w granicach połowy zakresu. Odpowiedź tonów niskich jest bardzo szybka, dzięki czemu ilość przekazywanych szczegółów jest wysoka. Tony niskie są przyjemne w odbiorze, mięsiste, soczyste, głębokie. Osoby lubiące ich większą ilość, mogą śmiało podkręcić potencjometr w pozycję maksymalną. Oczywiście nie spowoduje to wtedy przepłoszenia karaluchów w ścianach. Co ciekawe, góra pasma nie wycofa się, a ogólna równowaga dźwięku nie będzie zachwiana. Nie ma też mowy o przesterowaniu dźwięku. Myślę, że większość osób znajdzie odpowiednie ustawienia dla siebie. Ja znalazłem. Dźwięk wydobywający się z Edifier R1900TII jest tak dobry jak tylko można spodziewać się po głośnikach tego typu. Oczywiście nie ma mowy o euforii. Taka konstrukcja w wydaniu BOSE spowodowałaby prawdopodobnie połamanie szczęki o podłogę. Portfela również. To, co tu zastaniemy, deklasuje jednak to, co wydobywa się z Creative GigaWorks T40. Ogólna charakterystyka dźwięku bardzo przypadła mi do gustu. Dźwięk jest szczegółowy i bardzo przyjemny dla ucha. Dźwięk nie jest potężny, ale całkowicie wystarczający do codziennego odsłuchu.
Czy głośniki wymagają przestrzeni? Na szczęście nie. Tak na prawdę to właśnie duże przestrzenie nie są dla nich najlepszym środowiskiem. Dobrze czują się one w pomieszczeniu poniżej 16m kw. 30W na kanał nie wystarczy by wdeptać nas w podłogę. W dużych pokojach głośniki po prostu się wygubią. Producent dobrze jednak dobrał parametry sprzętu. Nie udało mi się go przesterować. Śmiało można ustawić potencjometry głośności i tonów niskich w pozycję maksymalną. Źródło dźwięku również w pozycję skrajną. Po prostu w pewnym momencie poczujemy, że moc głośników osiągnęła kres i dalsze zwiększanie głośności nie będzie już zauważalne.
Na ten przykład, w foobarze 2000, powyżej pokazanego poziomu głośności nie usłyszymy różnic. Co ciekawe, nawet na granicznych zakresach, głośniki pracują prawidłowo, nie zniekształcając dźwięku.
Dla uzyskania optymalnych rezultatów, producent zaleca przynajmniej 1,5m separacji pomiędzy głośnikami i przynajmniej 1 metr odległości naszych uszu od nich.
Odbiór stereofonii jest bardzo przyjemny, nawet niewielkie rozstawienie głośników daje dobre wrażenia odsłuchowe. Śmiało można je postawić na krawędziach biurka i cieszyć się dobrym odbiorem dźwięku. Sprawę wyraźnie poprawiają oderwane od głośników źródła pozorne. W zależności od typu dźwięku i sposobu jego nagrania, bywa, że dźwięk otacza słuchacza lub przesuwa się kawałek za głośniki.
Podsumowując kwestię dźwięku. Jeśli miałbym posortować zastosowanie omówionych tutaj głośników, podałbym następującą kolejność:
- muzyka;
- gry;
- filmy;
Choć oczywiście kolejność będzie zależała od osobistych preferencji każdego z nas i tupu odsłuchiwanego materiału. Filmy umieściłem na końcu. Nie oznacza to, że Edifier R1900TII nie radzą sobie na tym polu. Po prostu podczas seansu, szczególnie w trakcie dynamicznych scen, czułem niedosyt mocy. Eksplozja na ekranie nie odbije się wibracjami w płucach i brzuchu. Nie poczujemy się jak na sali kinowej. Jeśli jednak lubimy spokojny, cichszy seans, bez powodowania masowych zgonów rybek akwariowych sąsiada, możemy być usatysfakcjonowani. Mi te głośniki najbardziej przypadły do gustu na polu muzyki. Tu radzą sobie bardzo dobrze. Dźwięk sprawia przyjemność i w tej klasie cenowej nie pozostawia niczego do życzenia. Gry, podobnie jak filmy, do cichego i spokojnego pogrywania będzie więcej niż dobrze. Eksplozja granatu nie zdmuchnie jednak czapki z głowy.
Dobrze, ale dlaczego zatem nie kupić głośników w konfiguracji 2.1? Za podobną kwotę będzie to zestaw znacznie potężniejszy. A i na biurku zajmie mniej miejsca, bo satelity są małe, a subwoofer ukryty pod blatem. Za omawianym tutaj zestawem 2.0 przemawia na pewno wygląd i jakość dźwięku. A tej ostatniej, mocą wyrażoną w watach, wyrażać nie można. Na półce lub dużym biurku Edifier R1900TII będzie prezentować się spektakularnie, czego o małych, plastikowych satelitkach powiedzieć nie można. Poza tym chodzi również o charakterystykę dźwięku. Mocny zestaw 2.1 odwróci kolejność zastosowania o 180 stopni. Seans filmowy stanie się na pewno mocniejszym przeżyciem, podobnie jak gry. Natomiast muzyka odsunie się na szary koniec, przynajmniej z mojego punktu widzenia.
Mocne tąpnięcie?
A jakże. Po kilku dniach obcowania z głośnikami Edifier 2.0 uważam, że jest to sprzęt wart zainteresowania. Jestem skłonny powiedzieć, że kwota 400zł w ich przypadku jest całkowicie uzasadniona. Pamiętajcie, że za znacznie skromniejszy - pod każdym względem, model Creative T40 trzeba wyłożyć taką samą kwotę. Nie jest to jednak zestaw nagłaśniający dla osób bardzo wymagających. Jest to natomiast sprzęt uniwersalny. Jakość dźwięku jest więcej niż zadowalająca, wygląd świetny i to wszystko przy stosunkowo niewielkich rozmiarach. Gdyby tylko dbałość wykończenie była lepsza...
Omawiany tutaj model Edifier nie jest perełką na rynku, konkurencji nie ma licznej, lecz silną. Osoby o zasobniejszych portfelach i wyższych wymaganiach mogą sięgnąć np. po bardzo chwalone, ale i o połowę droższe Microlab Solo7C. A w cenie około 400zł np. Modecom (MC-HF60) i niższe modele Microlab mają coś do powiedzenia. Chcąc wydać jeszcze mniej, można skierować wzrok w stronę produktów Genius lub inne modele z oferty Edifier jak np. R600 w cenie 100zł lub dwukrotnie droższe MP210. Wybór więc mamy.
· · · Sprawdź ceny głośników komputerowych w ofercie sklepu · · ·
Sprzęt do testów dostarczyły firmy:
|
| | Sinus Sp. z o.o. (oficjalna i wyłączna dystrybucja firmy Edifier na Polskę) | |