Syndrom ostatniego questa: recenzja Divinity: Grzech Pierworodny Autor: Przemysław Rel | Data: 14/08/14
|
|
Grafika, dźwięk, muzyka
Pierwszą rzeczą, która zaraz po uruchomieniu gry rzuci nam się w oczy, a raczej… uszy, jest muzyka. Już w głównym menu mamy do czynienia z prześliczną (oczywiście, to kwestia gustu i nie mam wątpliwości, że wśród naszych czytelników znajdą się tacy, którzy będą jej słuchać z grymasem na twarzy ;)) melodią, która śmiało mogłaby znaleźć się w jakimś wybitnym, „epickim” hicie kinowym. Podczas dalszej gry wysoki poziom jest utrzymany. Nie raz zdarzało mi się zapomnieć, dokąd idę tylko dlatego, że zatrzymałem się by posłuchać kompozycji Kirilla Pokrovsky’ego. Niestety, gracze, którzy znają poprzednie odsłony Divinity usłyszą dużo bardzo dobrze znanych już melodii, a stało się tak z powodu choroby kompozytora, który z jej powodu nie mógł ukończyć wszystkich zaplanowanych dzieł. Nie umniejsza to w żadnym stopniu poziomu tychże – można śmiało stwierdzić, że Divinity: Original Sin to gra z jedną z najwspanialszych ścieżek dźwiękowych, jakie dane było nam usłyszeć.
Pozostałe efekty dźwiękowe w jakiś szczególny sposób nie urywają głowy, ale też nie słychać, aby był to zlepek przypadkowo wynalezionych dźwięków – mają one swój styl. Kiedy usłyszymy coś z gry poza nią, natychmiast powinno się nam skojarzyć Divinity. Choć duża ilość dialogów to czysty tekst, podczas spacerów usłyszymy wypowiedzi porozmieszczanych na mapie NPC. Głosy te brzmią świetnie, aczkolwiek słysząc daną kwestię po raz tysięczny, można się trochę zirytować.
(kliknij, aby powiększyć)
Grafika, co widać na załączonych zrzutach ekranu, jest po prostu ładna. Ma swój charakter, wszystkie elementy do siebie pasują. Efekty specjalne wyglądają również całkiem nieźle. Płynne animacje, nie najgorsze tekstury, dobrze wyglądające cienie. Absolutnie nie mamy do czego się przyczepić, może poza efektami atmosferycznymi w niektórych lokacjach – efekty te nie są dynamiczne, ale charakterystyczne dla danego miejsca. Możemy przesuwając kamerę zobaczyć coś w pięknej, słonecznej pogodzie, ale kiedy dojdą na miejsce nasze „ludziki” okazuje się, że pada tam deszcz i nagle pojawiła się gęsta mgła.
(kliknij, aby powiększyć)
Na koniec jeszcze słówko o wydajności: posiadacze współczesnych pecetów nie będą mieć większych problemów z utrzymaniem wysokiej liczby wyświetlanych klatek na sekundę. Gra na komputerze wyposażonym w podkręcony procesor Core 2 Quad Q9550 z kartą graficzną GeForce GTX660 działała w miarę płynnie, przez większość czasu utrzymując wskaźnik fps powyżej 50 przy maksymalnych detalach w rozdzielczości 1080p.
|