Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
TwojePC.pl © 2001 - 2024
RECENZJE | Recenzja gry the Settlers II: The Next Generation
    

 

Recenzja gry the Settlers II: The Next Generation


 Autor: Spieq | Data: 10/10/06

Recenzja gry the Settlers II: The Next Generation10 lat temu byliśmy świadkami czegoś naprawdę istotnego w dziejach gier komputerowych - Blue Byte Software udostępnił światu drugą odsłonę gry, która bezlitośnie pożerała czas. Już pierwsza część Osadników okazała się przebojem. Szczęśliwcy, którzy posiadali PC lub Amigę, zatracali się w świecie państwa feudalnego. Stawali się przywódcami niepozornych mieszkańców, którzy pracowali dla dobra hegemona. Ekonomia, rozsądek w planowaniu i zarządzaniu surowcami, finalnie ekscytująca walka z przeciwnikiem to są aspekty, które przyciągały nas do monitorów. Druga edycja doczekała się po 10 latach sporego retuszu - czy ten sam produkt, lecz podany w innej formie, ma szansę po raz kolejny osiągnąć sukces? Czy gra, która znajduje się w ścisłej czołówce mojego prywatnego rankingu, obok takich tuzów, jak Cywilizacja 2, HoMM 2, Diablo, Starcraft, Quake itd., ma szansę - mając na uwadze jej tegoroczny lifting - umocnić swoją pozycję? Romantycy tamtych czasów, oto nadchodzi The Settlers II: The Next Generation.

Szczypta niezbędnej historii

Mieliśmy już przyjemność obcować z pięcioma odsłonami Osadników, choć "przyjemność" może być dla wielu sprawą wielce dyskusyjną (szczególnie w przypadku czwartej i piątej części - tutaj było najwięcej kontrowersji, z naciskiem na ubiegłoroczną edycję). Całe szaleństwo związane z budowaniem potęgi własnych włości rozpoczęło się w roku 1993, kiedy to w Niemczech wyszedł Die Siedler. Gra w założeniu nie była skomplikowana - istnieje pewna zależność, na przykład, by wybudować kolejne domostwa, należy wpierw zaktywizować drwala, a następnie wybudować tartak. Przy okazji przyda się zalesienie pustych już połaci, by zachować ciąg produkcyjny. Społeczność, którą kierujemy, to pewien łańcuch powiązań, utrata jednego ogniwa może pociągać za sobą opłakane skutki. Jeśli zabraknie kamienia, część miasta przestaje funkcjonować itd.


The Settlers

Nie można tu zapominać o wzniosłej roli "chłopców do posyłek", tragarzy, za pomocą których unikniemy przestojów - dostarczą przesyłkę na czas, co pozwoli na uruchomienie produkcji, budowy itd. Dla graczy młodszych mała uwaga - w pierwszych odsłonach Osadników zaimplementowano system flag, co dla mnie osobiście jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Między punktami funkcjonują wspomniani powyżej tragarze, należy pamiętać o tym, by odległości między nimi nie były zbyt duże. Warto przy okazji również pamiętać o rozsądnym rozplanowaniu dróg, by komunikacja między siedzibą główną a pozostałymi była szybka i bezproblemowa. Pierwsza odsłona Osadników to RTS, ale z drugiej strony jej niewielki dynamizm (powolny, acz stopniowy proces rozbudowy mocarstwa) przyciągnął do monitorów graczy, którzy lubowali się raczej w turówkach. Gra nie wymaga od nas stuprocentowej koncentracji, często pozostawiamy świat rozgrywki w rękach robotników - radzą sobie świetnie, a poza tym miło patrzeć na owoce własnych rozkazów. Pod względem audiowizualnym gra prezentowała się po prostu wyśmienicie, nastrojowa muzyczka i bajkowa grafika pozwalały na wczucie się w klimat budowanego miasta. Absolutny hit... Das huhn znosząca złote jaja - aż prosiło się o kontynuację.

Druga część Osadników to logiczne rozbudowanie systemu znanego jeszcze z pierwowzoru. Gra wydana została w roku 1996, to były piękne czasy dla graczy, m.in. dzięki wydaniu "Veni, vidi, vici", gdyż pod tak wielce wymownym podtytułem ukazała się druga odsłona the Settlers. Data wydania najnowszych Osadników (10-lecie) nie jest jedynym pretekstem wznowienia serii - do dziś druga część jest dla wielu (w tym dla mnie) opus magnum Blue Byte'a. Gra, która obnażała słabości 24-godzinnego rozkładu dnia. Niewiele powstało (wówczas, choć i dziś nie ma takiego znowu wielkiego wyboru) gier, do których nie tylko z przyjemnością wraca się po latach, ale i świadczących o tym, że można stworzyć wirtualny świat, gdzie gracze nawet nieświadomie zdobywają doświadczenie przydatne i w codziennym życiu (rzeczywistym!).


The Settlers II

Gra, jak wspomniałem, nie była rewolucją - fundamentem dla niej jest pierwsza część, ale nadmienić warto, że całość została rozbudowana (np. nowe budynki, osły pomagają w transporcie surowców), jak i ubrana w szaty, które do dziś robią niemałe wrażenie. Przecudnej urody bajkowa grafika, mapa tętniąca życiem, składająca się nie tylko z mieszkańców, ale i okolicznej zwierzyny i roślinności oraz złożonego krajobrazu. Bardzo istotną rolę odgrywa tu udźwiękowienie - szum morza, odgłosy rąbanego drewna, stukot kilofa, okrzyki mieszkańców. Zwiększa to nie tylko realizm kontrolowanego świata, ale i skutkuje całkowitym zatopieniem się w nim. Animację, którą mieliśmy przyjemność wówczas oglądać, można krótko w zasadzie określić: absolutne mistrzostwo świata. Drwal, który wybiera się z teksańskim toporem, wygląda nie tylko inaczej od myśliwego, ale i poróżnia ich sposób zachowania. Niby sprawa zupełnie oczywista, ale odwzorowanie tego w grach bywa różne. Walki rycerzy wyglądają zabawnie, ale pewnie taki był zamysł. Dobre proporcje - liczy się rozwój i dbałość o miasto, a nie durna naparzanka z sąsiadem. Można z nim współistnieć (do czasu, do czasu...) na bardziej dyplomatycznych zasadach. Co jeszcze? Wszechobecny humor! Ciężko opisać, lecz koniecznie trzeba zobaczyć np. co robią tragarze w przerwach od pracy... Grzech nie wspomnieć także o wyśmienitej muzyce (midi lub audio, polecam szczególnie tę drugą opcję - ripowałem bezczelnie do formatu .vqf, łezka w oku). Niemiecka kura wciąż w natarciu.


The Settlers III

Trzecia część wydana została w 1998 roku, wydawca zgotował nam niemałą niespodziankę. Pierwsza styczność z grą, jak pamiętam, to rozczarowanie (sprawdzane u kolegi, na moim P133 z 16 MB pamięci chodziło to mizernie) i zgrzytanie zębami. Gdzie są drogi, flagi? Dlaczego surowce leżą na ziemi, dlaczego połowa miasta biegnie budować lichą chatkę? Co to za bur...łagan? Zmieniły się proporcje - armia zbrojna zyskała na znaczeniu, niestety. Już nie niewinnie wyglądające miasto, z chatką rybaka na czele, jest najważniejsze. Liczy się ekspansja i twarde reguły stawiane przeciwnikowi. Żołnierzy formujemy w grupy i możemy walczyć wszystkimi jednocześnie (doszli pikinierzy i łucznicy). Następnie wprowadzenie boskiej siły sprawczej, ma to przełożenie na wartość bojową, czyli można zrobić kuku przeciwnikowi, ale jako zwolennik tradycyjnych form pertraktacji, przyjąłem tę nowinkę nieszczególnie. Grafika jest bardzo ładna, robi doprawdy wrażenie i dziś - w czasach gwałconych przez trójwymiarowe projekty bez krzty fantazji. Problem jednak polega na tym, że jest ona dość nieczytelna - niektóre budynki wyglądają podobnie, chaos panujący na mapie (czyżby demokracja?) może spowodować zagubienie się w dynamicznym świecie, nad którym nie mamy już takiej kontroli (oczywiście nie w każdym aspekcie, w wielu mamy znacznie więcej do powiedzenia niż w poprzednich częściach). Brak tej bajkowej, zwiewnej aury, którą cechowały się poprzednie części. Nie psioczmy jednak tak bardzo - wprowadzenie podziału na rasy (co miało swoje konsekwencje w rozwoju miasta) było świetnym pomysłem, cenne urozmaicenie (Azjaci, Egipcjanie i Rzymianie). Całość wymaga od nas większej zręczności i trochę mniej myślenia. Niby jest dobrze, ale niemiecka kura zdaje się mieć zatwardzenie.


The Settlers IV

Na czwartą część praktycznie nie czekałem, zniechęcały mnie wówczas pogłoski o sporych - jak na moje możliwości - wymaganiach. W końcu wyszła, był koniec 2000 roku. Po zainstalowaniu miałem wrażenie, że gdzieś to już widziałem. Czwarta odsłona Osadników była rozwinięciem trójki, choć to może niewłaściwe słowo - zmian było niewiele. Podrasowano nieco szatę graficzną, ale nie ukrywam, że wolę już tę z trzeciej części (o dwójce nie wspomnę). Doczekaliśmy się dwóch nowych osadników (z czego w zasadzie pożytek był jedynie z ogrodnika, chyba że ktoś przepada za trybem MP). Wprowadzenie nowych machin wojennych nie zrobiło już na mnie żadnego wrażenia. Podział się gdzieś sielankowy charakter serii, całość "pachnie siarką", od początku rozgrywki mamy przeświadczenie, że najważniejsze jest wojsko (od razu zresztą mamy dostęp do najsilniejszych wojaków). Równia pochyła staje się w przypadku czwartej serii po prostu faktem. Miało to przełożenie na czas gry - przy niej spędziłem najmniej czasu. Szczerze mówiąc - mógłbym go spożytkować w sensowniejszy sposób. Niemiecka kura ma już takie zatwardzenie, że wzbudza litość. Gdzie się podziały złote jaja z tamtych lat?


The Settlers: Dziedzictwo Królów

W zasadzie tyle rysu historycznego. Warto natomiast wspomnieć jeszcze o wydanej w ubiegłym roku the Settlers: Dziedzictwo Królów, gry mylnie określanej jako piąta odsłona serii (z tego powodu równie niepotrzebnie krytykowanej). W odróżnieniu od poprzednich części, Dziedzictwo Królów oferuje całkowicie trójwymiarową oprawę graficzną. Zatracono po drodze bajkową aurę na rzecz realistycznych motywów - czasów europejskiego średniowiecza z adekwatną architekturą itd. Dostaliśmy do rąk typową strategię czasu rzeczywistego, która nawiązuje w pewnym stopniu do koncepcji serii, ale rozpoczyna jednocześnie zupełnie nowy rozdział. Zmartwień mamy sporo - 6 surowców (złoto, siarka, drewno, kamień, glina i żelazo). Dochodzą kwestie podatkowe i choć oczywiście szanujemy Urząd Skarbowy, musimy zwracać na nie szczególną uwagę - stają się one podstawą. Trzeba poza tym zachować rozsądek, gdyż pieniążki, taka ich natura, lubią upłynniać się szybko (szczególnie na wojsko). Walki to chleb powszedni w Dziedzictwie Królów, szkopuł w tym, że nie doczekaliśmy się rozwiązań chociażby z RTS-ów wydawanych pod egidą Microsoftu - nie utworzymy żadnej formacji, każdy wojak sobie rzepkę skrobie. O sielance i spokojnym obserwowaniu rozwoju miasta możemy zapomnieć. Grafika to mocna strona gry, ale nie przesadzajmy, nie mamy tu do czynienia z żadnym przełomem. Poza tym jestem zdeklarowanym przeciwnikiem trzeciego wymiaru w strategiach - gry najczęściej tracą na przejrzystości, budynki nie są tak charakterystyczne, jak w drugiej części Osadników itd. Niemiecka kura zdechła.

Z pełną świadomością pominąłem wszelkie dodatki, jakimi obdarowywali nas przez lata twórcy serii. Nie wnosiły one nic rewolucyjnego, często mieliśmy do czynienia ze skrajną bezczelnością, stykając się z zestawem misji, które kompletnie nic nie wnosiły (vide IV część). Pomińmy je i skupmy się na szybkim podsumowaniu.

Mój prywatny ranking Osadników wygląda następująco:
  1. Settlers II
  2. Settlers
  3. Settlers III
  4. Settlers IV
  5. Settlers: Dziedzictwo Królów
Jak uplasuje się upiększona wersja króla? Czy zdeklasuje pierwowzór? A może znajdzie się poza podium?


Wyprawa w nieznane... The Next Generation


poprzednia strona (Szczypta niezbędnej historii)    -   następna strona (Informacyjnie o najnowszych Osadnikach)








Polub TwojePC.pl na Facebooku

Rozdziały: Recenzja gry the Settlers II: The Next Generation
 
 » Szczypta niezbędnej historii
 » Informacyjnie o najnowszych Osadnikach
 » Recenzja właściwa - część I
 » Recenzja właściwa - część II
 » Podsumowanie
 » Kliknij, aby zobaczyć cały artykuł na jednej stronie
Wyświetl komentarze do artykułu »