Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
TwojePC.pl © 2001 - 2024
RECENZJE | Wszystkomający grajek? - odtwarzacz SanDisk Sansa E270
    

 

Wszystkomający grajek? - odtwarzacz SanDisk Sansa E270


 Autor: NimnuL | Data: 13/10/06

Jakość i użyteczność funkcji

Info: jakość dołączonych do kompletu słuchawek sprawdzałem zarówno na omawianych tutaj odtwarzaczach jak i na iAudio F1, o którym pisałem już wcześniej na lamach naszego serwisu.
Jakość dźwięku wysyłanego przez odtwarzacze oceniałem natomiast na podstawie odsłuchu utworów na słuchawkach Sennheiser PMX60 także już omawianych u Nas.
Dla oceny dźwięku bazowałem na kilkunastu utworach MP3 320kbps, które bardzo dobrze znam, począwszy od selektywnych dźwięków muzyki klasycznej poprzez jazz, pop, rock, a na "okrutnej" techniawce skończywszy.


- interface, ergonomia


(kliknij, aby powiększyć)

Interface Sansy z serii e200 oparty jest na kolorowych, dużych ikonach. Całość jest czytelna, a poruszanie się po zawartości menu dość intuicyjne. Wyświetlacz gwarantuje wysoką jakość obrazu bez widocznej pikselozy. Ekran świeci jasno, równo i jest czytelny nawet w pełnym słońcu. Nie podoba mi się jedynie ergonomia podczas sterowania odtwarzaczem. Otóż świecące kółko mocno wystaje ponad obrys obudowy przez co przyciski ulokowane wokół niego bardzo niewygodnie się naciska. Na szczęście do nawigacji po menu wystarczy obsługiwać jedynie pierścień oraz przycisk wewnątrz niego. Szkoda tylko, że świecące kółko wykonane jest z plastiku, a nie gumy, i że podczas jego kręcenia nie poczujemy żadnego oporu. Ogólnie jednak do nawigacji można się szybko przyzwyczaić. Jeśli w zakresie ergonomii miałbym wystawić Sansie szkolną ocenę w skali od 1 do 6, byłaby czwórka.

- słuchawki

Niestety słuchawki w uszach leżą koszmarnie. Gdy założone są gąbki, ich rozmiar jest za duży i w uszach siedzą niepewnie. Gdy gąbeczki zdejmiemy, słuchawki łatwo wypadają ze swoich miejsc. Zaznaczam jednak, że wrażenie to może się różnić u innych osób i jest ściśle uzależnione od wielkości uszu. Generalnie jednak uważam, że zastosowanie gumowych okładzin zamiast gąbeczek byłoby lepszym rozwiązaniem. A jak wygląda oferowana przez nie jakość dźwięku? Po sprzęcie tej klasy spodziewałbym się przynajmniej jakości na poziomie Sennheiserów MX300 (słuchawki dołączane do odtwarzaczy iriver). Niestety aż tak wiele nie dostaniemy. Ale bez obaw, poziomu jakości oferowanej przez słuchawki dołączane do tanich, marketowych playerów także nie uświadczymy. Dźwięk wydobywający się z nich stoi gdzieś po środku. Jest dość płaski i wypłycony, a mocne wysterowanie niskich tonów powoduje niewielkie zniekształcenia. Szczegółowość dźwięku jest natomiast przeciętna. Ogólnie słuchaweczki nieźle radzą sobie z niewymagającą popową muzyką, to wszystko. Na początek "pchełki" te mogą się więc sprawdzić, generalnie jednak warto po nabyciu Sansy zaplanować zakup lepszych słuchawek. Ocena ogólna: 3.

- jakość dźwięku

Do dyspozycji mamy jedenaście predefiniowanych ustawień equalizatora, w tym ustawienie użytkownika.

Jakość reprodukcji dźwięku jaką oferuje Sansa stoi na niezłym poziomie. Miłośnicy głębokiego basu nie polubią tego odtwarzacza, pomimo, że jest jedno ustawienie korektora nazwane Full Bass. Jeśli jednak położymy "igłę" na utworach generujących sporo niskich tonów lub co gorsza masę elektronicznych, bardzo nisko schodzących nut (jak np. Massive Attack) otrzymamy garść efekciarskiego, tandetnego basu, który dudni, ale wyprany jest ze szczegółów. Średnie oraz wysokie tony są łagodne i dość szczegółowe, jednak wysokie pasmo bardzo łatwo wygubia się jeśli odgrywanych jest wiele dźwięków. Wokal brzmi nieźle, ale muzyka symfoniczna już gorzej.

Ustawienia korektora dźwięku również nie prezentują wysokiej jakości. Nieźle wypadają ustawienia jazz, classical, funk oraz pop. Dźwięk jest wtedy dość dobrze wywarzony, a scena stosunkowo szeroka. Bardzo kiepsko wypadają natomiast ustawienia rock, dance oraz hiphop, które bardzo wyraźnie zawężają scenę i nachalnie domieszkują niskie tony po drodze zacierając wyższe pasmo dźwięku.

Niestety wzmacniacz wbudowany w Sansa e270 okazał się dość słaby. Bez obaw o nasz słuch można maksymalnie wysterować głośność, niezależnie od tego czy do playera wpięte są słuchawki z zestawu czy np. Sennheiser PMX 60. Z jednej strony zdawać się może, że producent dba o nasz słuch, co można uznać za zaletę. Choć nikt chyba nie lubi gdy ktoś odgórnie decyduje co i jak mamy robić. Z drugiej strony jednak maksymalne wysterowanie dźwięku wprowadza niewielkie zniekształcenia, które czasem potrafią być dobrze słyszane.

Reasumując kwestię jakości dźwięku można przyznać, że nie jest to odtwarzacz dla wymagających słuchaczy. Zdecydowanie lepszy poziom jakościowy prezentują jednak tańsze odtwarzacze iriver oraz iAudio. Niemniej jednak jest tu znacznie lepiej niż w omawianym niegdyś przeze mnie modelu Sansa c140. Dobre wyregulowanie korektora dźwięku i unikanie maksymalnego wysterowania głośności zapewni dźwięk na dobrym poziomie, choć według mnie sprzęt tej klasy powinien prezentować się o oczko lepiej. Ocena ogólna w zakresie jakości dźwięku to słabiutka czwórka.

- audio i wideo


(kliknij, aby powiększyć)

Pliki muzyczne są automatycznie sortowane ze względu na album, artystę, gatunek itd. Niestety nie ma tu możliwości samodzielnego poruszania się po strukturze katalogów.

Można samodzielnie tworzyć playlisty lub oceniać utwory nadając im wyższą rangę. Dodatkowo piosenki można odtwarzać w kolejności losowej oraz w pętli.

Obsługiwane są pliki WMA oraz MP3 z bitrate do 320kbps. Dziwne, że tak nowoczesny i rozbudowany odtwarzacz nie obsługuje jakiegoś formatu kompresji bezstratnej (np. FLAC) lub popularnych plików OGG.

Podczas odtwarzania utworów na ekranie zobaczymy m.in. aktualną godzinę, czas trwania utworu wraz z paskiem postępu oraz stan akumulatora. Dodatkowo możemy wyświetlić animowany, graficzny analizator dźwięku oraz informację o następnym utworze. Poziom głośności reguluje się świecącym pierścieniem, a dostęp m.in. do korektora dźwięku czy trybu odtwarzania jest bardzo szybki.

Sprawy mają się gorzej w przypadku plików filmowych, które wymagają konwersji w dołączonym oprogramowaniu do formatu .mov obsługiwanego przez Sansę. Program Sansa Media Conwerter rozpoznaje pliki MPEG4, 2 i 1, AVI, ASF, MOV oraz WMV. Materiał wynikowy cechuje się rozdzielczością 220x176, płynnością odtwarzania na poziomie 15fps oraz dźwiękiem stereo 11025kHz. Niestety proces konwersji jest bardzo mozolny i trwać może od około 1,5h (w przypadku Athlona 1,4GHz i 512MB RAM) do około 0,5h (w przypadku Pentium M 2GHz i 1GB RAM). Niestety okazuje się, że prócz straty czasu, marnotrawione jest także miejsce na dysku. Otóż przykładowa konwersja 700MB filmu (640x360; 24fps) dała zbiór plików zajmujący łącznie 1GB! Dziwne, bo rozdzielczość oraz płynność obrazu została przecież drastycznie zredukowana.

Jakość filmów nie zachwyca. Szarpany obraz wielkości dużego znaczka pocztowego to wszystko co dostaniemy. Ja nie potrafię takiego rezultatu zaakceptować i według mnie odtwarzanie filmów z takimi parametrami nadal jest jedynie zbędnym bajerem.

Ocena w tej konkurencji to słaba trójka.

- dyktafon


(kliknij, aby powiększyć)

Dźwięk z dyktafonu zapisywany jest do plików WAV. Dlaczego nie do MP3? Zagadka. Odtwarzacz nie umożliwia żadnej regulacji czułości zapisu ani jego jakości, nie ma także opcji VOR. Krótko mówiąc, dyktafon jest bardzo spartański.

Dwie próbki: odległość 0,5m i odległość 2m.

Jakość zapisu dźwięku również nie zachwyca. Poziom szumów jest bardzo duży i praktycznie eliminuje zastosowanie tej funkcji do innych zastosowań niż osobiste notatki głosowe. Ocena: 1

- przeglądanie zdjęć


(kliknij, aby powiększyć)

Aby zdjęcia można było przeglądać na odtwarzaczu należ je przekonwertować do plików BMP i rozdzielczości natywnej odtwarzacza. Proces ten przebiega bardzo szybko i sprawnie w dołączonym do zestawu programie.

Zdjęcia można wyświetlać pojedynczo, w miniaturach lub uruchomić pokaz slajdów. Podczas przeglądania obrazów można odtwarzać muzykę. Można tą funkcję potraktować jako użyteczną opcję urozmaicającą słuchanie muzyki. Ocena: 4.

- informacje użytkowe

Odtwarzacz może się komunikować z komputerem w dwóch różnych standardach: MTP oraz MSC. W pierwszym z nich wymagane jest aby na komputerze zainstalowany był Windows XP oraz WMP 10, odtwarzacz będzie wtedy widoczny jako dodatkowe urządzenie multimedialne, a transfer danych odbywać się będzie za pośrednictwem WMP lub dołączonego do Sansy oprogramowania. Tryb MSC sprawi, że odtwarzacz widziany będzie przez system operacyjny jako dodatkowy dysk wymienny. W tym trybie można będzie także skorzystać z dodatkowej karty microSD.

Bardzo dobrze prezentuje się prędkość transferu danych. Zapis i odczyt kilkuset megabajtowych plików odbywa się z prędkością około 4,4MB/s co oznacza, że np. 700MB plik kopiowany będzie przez ciut ponad 2,5 minuty. Minimalnie wolniej kopiowane są mniejsze pliki takie jak muzyka. Zbiór 170 plików o łącznej pojemności 1GB kopiował się około 4 minuty co daje transfer rzędu 4,25MB/s dla odczytu i zapisu. Jak dotąd nie spotkałem jeszcze tak szybkiego playera z pamięcią flash.


(kliknij, aby powiększyć)

Niestety byłoby zbyt różowo gdyby na tym można było zakończyć ten temat. Po przerzuceniu danych do pamięci odtwarzacza wydatnie wydłuża się czas jego uruchomienia. Do standardowych 12 sekund, które należy zawsze odczekać zanim player będzie gotów do pracy, dochodzi czas potrzebny na zaindeksowanie nowych plików. Gdy przerzuciłem 5,4GB (blisko 1000 plików muzycznych) czas indeksowania trwał aż 5 minut! Skopiowanie około 1GB muzyki zabierze odtwarzaczowi około 1 minuty zatem czas przebudowania bazy jest ściśle uzależniony od ilości nowych plików.

Podczas czasu trwania testów Sansa e270 zawiesiła się jeden raz.


(kliknij, aby powiększyć)

Wyświetlacz zgasł, a odtwarzacz nie reagował na polecenia. Jedynie świecący pierścień zdradzał, że odtwarzacz jest nadal włączony. Po wyłączeniu i ponownym włączeniu Sansy problem już nie powrócił. Oprogramowanie zaszyte w odtwarzaczu można samodzielnie aktualizować za pośrednictwem prostego i niewielkiego programu Sansa Updater.

Deklarowany przez producenta czas pracy odtwarzacza wynoszący 20h dotyczy plików MP3 128kbps i najprawdopodobniej wyłączonego wyświetlacza. Być może taki wynik uda się osiągnąć, jednak jeśli z odtwarzacza będziemy korzystać normalnie, a odtwarzane pliki będą cechować się wyższą jakością to czas pracy spadnie do około 15h, a w przypadku filmów do około 8h. To niezły rezultat biorąc pod uwagę, że wyświetlacz jest relatywnie dużych rozmiarów.

Czas ładowania akumulatora wynosi około 3,5h. Zaszyte wewnątrz ogniwo można natomiast w prosty sposób wymienić poprzez odkręcenie czterech śrubek i zdjęcie tylnej pokrywy. SanDisk informuje, że w sprzedaży dostępne są dodatkowe akumulatory, niestety w Polsce ich jeszcze nie spotkałem.







Polub TwojePC.pl na Facebooku

Rozdziały: Wszystkomający grajek? - odtwarzacz SanDisk Sansa E270
 
 » Szczegóły? Jakie szczegóły?
 » Uroda
 » Jakość i użyteczność funkcji
 » Podsumowanie
 » Kliknij, aby zobaczyć cały artykuł na jednej stronie
Wyświetl komentarze do artykułu »