Recenzja wzmacniacza FiiO E9i i słuchawek NuForce BT860 Autor: NimnuL | Data: 01/03/13
| W poszukiwaniu wysokiej jakości dźwięku, użyteczności, wygody i swobody użycia można błądzić po omacku, próbując różnych rozwiązań, szczególnie wówczas gdy chcemy uniknąć całkowitego wyczyszczenia portfela. Na szczęście zadanie to nie jest skazane na niepowodzenie. Nie najlepiej jeszcze znana firma FiiO, coraz odważniej zagnieżdża się na naszym rynku, oferując wzmacniacze na każdą kieszeń. Podobnie zachowuje się NuForce, kusząc klienta szerokim wachlarzem sprzętu audio. W kolejnych rozdziałach przedstawię Wam biurkowy wzmacniacz słuchawkowy FiiO E9i oraz słuchawki Bluetooth NuForce BT860. Przekonajmy się co mają do zaoferowania. |
|
Dane techniczne
Bardzo koślawo napisana instrukcja obsługi w języku angielskim pozwala na wyłuskanie najważniejszych informacji, które zamieszczam w tabeli poniżej.
FiiO E9i zbudowano na bazie sprawdzonych i popularnych podzespołów Texas Instruments. Więcej o wzmacniaczu i przedwzmacniaczu możecie poczytać na stronie producenta: TPA6120A2, OPA2134. Ceny we wszystkich sklepach jakie udało mi się zlokalizować są równe i wynoszą 449zł.
Zarówno FiiO jak i NuForce milczą na swoich stronach domowych na temat w/w modeli. Dane techniczne dotyczące czasu pracy nie są spójne, w tabeli wyżej zamieściłem wartości podane w instrukcji obsługi, te z pudełka są nieco mniejsze. Jeśli macie ochotę zaczerpnąć dodatkowej wiedzy na temat profili BT, zapraszam do cioci Wiki.
Strona użytkowa - FiiO E9i
(kliknij, aby powiększyć)
Wzmacniacz FiiO E9i dostarczany jest w kompaktowym kartoniku, z którego wnętrza wydobędziemy zasilacz sieciowy, przewód USB, zapasowy komplet podklejanych nóżek oraz instrukcję obsługi. Dokumentacja, jak już wspomniałem, jest anglojęzyczna, myślę jednak, że sprzęt zakupiony w sklepie ma papiery przetłumaczone na nasz rodzimy język. A jeśli nie, to tragedia się nie dzieje, bo urządzenie jest bardzo proste w użyciu, a instrukcja zawiera obrazkowe schematy możliwych połączeń, w końcu obraz to język uniwersalny.
(kliknij, aby powiększyć)
Przedni panel zdominowany jest przez pokrętło głośności, pełniące jednocześnie funkcję włącznika/wyłącznika. Po jego bokach umieszczono gniazda słuchawkowe (3,5mm oraz 6,3mm). Ciut niżej, z lewej strony zainstalowano diodę zasilania. Tylny panel usiany jest gniazdami, zaczynając od lewicy: wejście i wyjście 3,5mm, wyjście 2xRCA, wejście USB oraz zasilania. Całość wieńczy mały przełącznik wzmocnienia, pozycja dolna to 10dB (odpowiednie dla słuchawek o niskiej impedancji), a pozycja górna 18dB (zaprojektowane dla słuchawek o wysokiej impedancji).
Na górze obudowy zainstalowano slot z gniazdem dla urządzeń Apple iPhone oraz większość iPodów z wyłączeniem Shufle oraz Nano 7G, czyli wszystko kompatybilne ze standardową, szeroką wtyczką. W przypadku gniazda Lighting, wymagana będzie przejściówka.
Wzmacniacz stoi na czterech gumowych nóżkach, które zapewniają mu dobre trzymanie podłoża.
(kliknij, aby powiększyć)
wpięty iPhone (zdjęcie zapożyczone z Audiomagic)
Już pierwszy kontakt z tym urządzeniem pozwala sądzić, że producent dołożył dużych starań , aby jego sprzęt sprawiał wrażenie wyższej klasy niż w rzeczywistości jest. Bardzo estetyczne i skromne wzornictwo opłaciło się, a tu dodatkowo w całości wykończone zostało szlifowanym aluminium. Precyzja wykończenia detali jest na aptekarskim poziomie. Nie doszukałem się tu najmniejszych nawet braków. Jedynym plastikowym elementem w całości to slot z portem dokującym. Ogólnie rzecz ujmując, na pierwszy rzut oka jest idealnie. Pokrętło głośności ma eleganckie żłobienia na froncie i jest gładkie na boku. Dopiero po dłuższej chwili użytkowania nasuwa mi się kilka uwag. Port dokujący mógłby zostać wyposażony w zaślepkę, umożliwiającą przykrycie nieużywanego slotu. Producent mógł również dorzucić adapter dokujący dla urządzeń Apple. O ile z iPhone czy iPod Touch nie powinno być problemów, bo te są dość grube i dobrze pasują do slotu to już bardzo cienki iPod Nano trzyma się wyłącznie samego portu. Można mieć słuszne obawy, że nieuważne trącenie odtwarzacza narobi sporych szkód. Trzeba również być ostrożnym podczas obsługi zadokowanego Nano, lepiej naciskanie przycisków równoważyć palcami z drugiej strony odtwarzacza. Apple co prawda dorzuca adapter do stacji dokującej do swoich urządzeń, ale ten nie pasuje do FiiO. W E9i brakuje mi również osobnego przycisku zasilania, ta funkcja została przejęta przez potencjometr. Co jeszcze? Może także przycisk wyciszający dźwięk (mute) zintegrowany z potencjometrem. Również inny kolor diody zasilania - nie cierpię niebieskich LEDów. Kolor czerwony pojawi się tylko na niecałe 2 sekundy od włączenia urządzenia, po tym czasie barwa zmieni się na jaskrawy niebieski. Potencjometr głośności marki ALPS pracuje nieco zbyt gładko, mógłby stawiać ciut większy opór. Na tylnym panelu chętnie zobaczyłbym również mały przełącznik, który umożliwiałby przełączanie się pomiędzy wyjściami. Tutaj wpięcie słuchawek spowoduje automatyczne odcięcie wyjść na tylnym panelu. Trudno tą listę nazwać wadami, to jedynie moje życzenia graniczące z czepialstwem.
Z rzeczy, które mi się spodobały, to spora ilość gniazd umożliwiająca zrobienie z tego urządzenia swoistego huba dla domowego nagłośnienia. Możemy jednocześnie podłączyć do niego komputer (USB do synchronizacji danych z odtwarzaczem Apple, oraz kartę dźwiękową), iPoda, aktywne głośniki komputerowe, zestaw stereo z głośnikami pasywnymi oraz słuchawki.
Fajną rzeczą jest również ciche kliknięcie dochodzące z wnętrza urządzenia tuż po jego uruchomieniu. Dodatkowo w obwód małego wyjścia słuchawkowego włączono rezystor 33 Ohm, dzięki czemu jest ono cichsze od swojego dużego sąsiada o 5dB. To fajna rzecz, bo pozwala to na słuchanie muzyki ze zbliżoną głośnością na dwóch parach słuchawek z różną impedancją. Zadokowanie urządzenia Apple spowoduje automatyczne ładowanie akumulatora gdy wzmacniacz będzie włączony oraz synchronizację danych z komputerem - tu już bez względu na stan pracy FiiO.
Wbrew temu co może się niektórym wydawać, połączenie odtwarzaczy Apple portem dokującym nie zapewnia cyfrowej komunikacji. Należy pamiętać, że mamy tu do czynienia wyłącznie ze wzmacniaczem, nie ma on wbudowanego DAC (konwerter cyfrowo-analogowy). Pomimo tego, regulacja głośności na iPodzie nie zmieni poziomu natężenia dźwięku wychodzącego ze wzmacniacza. Za to profile korektora dźwięku już zadziałają.
Strona użytkowa - NuForce BT-860
(kliknij, aby powiększyć)
Wyposażenie standardowe tych słuchawek obejmuje dwa komplety gąbek w różnych rozmiarach, zasilacz sieciowy, przewód USB oraz instrukcję obsługi.
(kliknij, aby powiększyć)
NuForce wyglądem przypominają bardziej krzykliwe Tracer Shockwave BT. Pałąk zintegrowany jest ze słuchawkami, w elegancki sposób tworząc zintegrowaną całość, którą to pokryto gumowanym materiałem. Na lewej słuchawce umieszczono panel sterujący z pięcioma przyciskami, a nieco poniżej wbudowany mikrofon oraz gniazdo zasilania. Druga słuchawka, dla zachowania symetrii, ma atrapę przycisków. Pałąk umożliwia zwiększenie jego rozmiaru poprzez pociągnięcie słuchawek.
(kliknij, aby powiększyć)
Gąbki są grube, mają dużą gęstość i są bardzo przyjemne w dotyku. Ich wymiana jest stosunkowo łatwa, choć trzeba być w tej kwestii ostrożnym, bo na tyle obudowy słuchawek są małe kolce, które maja zapewnić lepsze trzymanie poduszek. Kolce są niewielkie, ale czepliwe, przez co trochę szarpią gąbkę. Raczej sugeruję unikania częstego ich przekładania. W ogóle gąbka nie jest materiałem odpornym na użytkowanie i wraz z upływem czasu traci swoje właściwości. W przyszłości problemem będzie kupienie oryginalnych nauszników, lub chociaż jakichś pasujących do tych słuchawek zamienników. Moje długie poszukiwania w kraju i za granicą nie przyniosły żadnych rezultatów. Sama słuchawka zakotwiczona jest na ruchomej głowicy, dzięki czemu dopasowuje się dokładnie do kształtu głowy.
Jakość użytych do budowy materiałów, sztywność konstrukcji oraz spasowanie elementów nie budzi żadnych zastrzeżeń. Wszystko jest tu na tip-top. Docisk do głowy jest tu właściwie dobrany, a to w połączeniu z niezwykle wygodnymi gąbkami i lekką konstrukcją sprawia, że szybko zapomnimy o tym, że mamy te słuchawki na głowie. Słuchawki nie męczą nawet po trzech godzinach noszenia. Pomimo, że to niewielka i lekka konstrukcja, to jest to sprzęt raczej do użytku domowego, być może na spacery, ale na pewno nie do sportu. Trzeba mieć też na uwadze niemal całkowity brak tłumienia dźwięków. Wspomniany wcześniej panel sterujący pozwala na sprawowanie kontroli w bardzo dużym zakresie. Do dyspozycji mamy przyciski sterujące przewijaniem utworów oraz głośnością, a także wielofunkcyjny przycisk umieszony po środku, w którego wbudowano niebieskiego (a jakże) LEDa. Uruchomienie, wyłączenie i parowanie słuchawek następuje poprzez odpowiednio dłuższe naciśnięcie środkowego guzika, tryby pracy będą sygnalizowane dźwiękowo i wizualnie. Jeśli żadne urządzenie nie będzie sparowane ze słuchawkami przez 5 minut, nastąpi automatyczne wyłączenie. Fajną rzeczą jest możliwość parowania słuchawek z dwoma urządzeniami: telefon obsługujący profil HFP oraz np. odtwarzacz muzyki, odbiornik TV. Dzięki temu podczas słuchania lub oglądania telewizji mamy nadal możliwość wygodnego prowadzenia rozmów. Przy użyciu słuchawek, oprócz odebrania i zakończenia rozmowy, możemy również wykonywać połączenia (rozpoznawanie mowy z telefonu), dzwonić na ostatni numer, odrzucić połączenie przychodzące, przekierowywać połączenie, wyciszyć mikrofon. To wszystko za pomocą odpowiedniego (i łatwego do zapamiętania) przyciskania środkowego guzika. Dodatkowo producent umożliwił dezaktywacje diody, jeśli chcemy by nasze słuchawki były jeszcze bardziej dyskretne.
Czas pełnego ładowania akumulatora trwa około 2h i 40 minut i wystarcza to na około 7,5h odtwarzania muzyki. Mikrofon zbiera dźwięk czysto i dokładnie, jakość prowadzonej rozmowy jest tylko nieznacznie gorsza niż przez zwykły telefon. Zasięg powinien być wystarczający do swobodnego przemieszczania się w tym samym pomieszczeniu co nadajnik. Oddalenie się o blisko 7 metrów nie wprowadzało żadnych zakłóceń, dopiero oddalenie się o blisko niespełna 8 metrów, gdy na drodze sygnału pojawiały się przeszkody, wystąpiły pierwsze przerwy w dźwięku.
Baza do testów
Ocenę brzmienia podzieliłem na dwa etapy. Pierwszy - syntetyczny, oraz drugi - praktyczny. W obu przypadkach były to pliki z bezstratną kompresją, MP3@320kbps oraz płyty CD Audio. Na pierwszy rzut poszedł generator dźwięku oraz płyty testowe: Dr. Chesky & His Band of Maniacs - Dr. Chesky's Musical 5.1 Surround Show, Ultimate Demonstration Disc: Chesky Records' Guide to Critical Listening oraz serię Best Of Chesky Classics & Jazz and Audiophile Test Disc. Za punkt odniesienia dla dźwięku traktuję również to co słyszę podczas koncertów w Filharmonii Pomorskiej.
W kolejnym etapie zagościły już płyty muzyczne, a w wśród nich takie tytuły jak: Cincinnati Pops Orchestra & Erich Kunzel "Round-Up", The Peter Malick Group (Feat. Norah Jones) "New York City", Willie Nelson & Wynton Marsalis "Here We Go Again", The City Of Prague Philharmonic "The Essential James Bond", Wynton Marsalis & Eric Clapton "Play the Blues", Yo-Yo Ma, Stuart Duncan, Edgar Meyer, Chris Thile "The Goat Rodeo Sessions" The Body Acoustic (Chesky Records), Lang Lang "Live at Carnegie Hall" oraz "Live in Vienna", Vivaldi "The Four Seasons" (Chesky Records), Diane Schuur & the Count Basie Orchestra, Etta James "The Best Of Etta James", Ella Fitzgerald, Louis Armstrong "Ella and Louis", John Hammond "Rough & Tough", Yo-Yo Ma "The 6 suites for solo cello", Kapela ze Wsi Warszawa "Infinity", Norah Jones "The fall", Stan Getz, Charlie Byrd "Jazz Samba", Bob Marley "Legend", Roger Waters "Amused to death", Eric Clapton "Clapton", Michael Jackson "This is it", Massive Attack "Collected", Hanz Zimmer "Sherlock Holmes: a game of shadows", Steve Jablonsky "Transformers", Daft Punk "Tron Legacy", Vangelis "Blade Runner", Rammstein "Made in Germany" oraz AC/DC "Back in Black". Nie zabrakło również dynamicznych scen filmowych.
Źródłem dźwięku dla FiiO był Apple iPod Nano 4G oraz Denon DVD-1920. Do wzmacniacza podczas testu podłączałem słuchawki Sennheiser PMX60 (24 Ohm), Sennheiser PMX 100 (32 Ohm), Superlux HD681 (32 Ohm), Brainwavz HM3 (32 Ohm), Sennheiser HD555 (50 Ohm), Beyerdynamic DT770 (250 Ohm) oraz Sennheiser HD600 (300 Ohm). NuForce połączony był z telefonem Nokia 6300 Classic, Samsung Galaxy S III oraz IBM T43.
Odsłuch
Słuchawki Sennheiser HD555, których używam na co dzień znam na wylot, dlatego też po ich wpięciu do FiiO E9i natychmiast zauważyłem różnicę w tym co usłyszałem. Dźwięk zmienił się na kilku obszarach. Ale po kolei.
Zaznaczam w tym miejscu, że mamy tu do czynienia ze wzmacniaczem analogowym, zatem jeśli materiał na wejściu nie będzie odpowiednio wysokiej jakości, to wzmacniacz niczego dobrego nie wniesie. Nie zyskamy szczegółów czy przejrzystości, bo z pustego to i Salomon nie naleje, a wzmacnianie zamulonego dźwięku nie ma sensu. Dotyczy to nie tylko materiału dźwiękowego, ale również odtwarzacza, który musi być właściwie dobrany. W innym wypadku lepszym rozwiązaniem może być np. zakup tzw. USB DAC, być może NuForce uDAC2 lub FiiO E7, umożliwiające na puszczenie cyfrowego sygnału przez USB. To samo dotyczy sprzętu na wyjściu. Również nie ma sensu kupować wzmacniacza jeśli dysponujemy słuchawkami niskiej jakości lub bardzo łatwymi do wysterowania. Słuchawki 32 Ohm, szczególnie te mniejsze, zareagują tak marginalnie, że sprawa przestaje mieć sens.
A w przypadku zestawu jaki testowałem, najwięcej zyskała scena, która stała się przestronniejsza, poszerzyła się i nabrała głębi. Różnicę bez najmniejszego problemu da się wyłapać szczególnie na dobrze zarejestrowanych nagraniach na żywo. Również starsze, niemasterowane nagrania i solidnie zrealizowane albumy studyjne dostają powietrza i przestrzeni. Różnicę nie tylko słychać, ale wręcz czuć. Szalenie ucieszyło mnie również to, że E9i nie barwi dźwięku w żaden sposób, nie dostaniemy np. więcej basu. Neutralność i naturalność jest jego ogromną zaletą. Dźwięk stał się również bardziej analityczny, zyskał także nieznacznie na dynamice.
Wzmacniacz nie ma najmniejszego nawet problemu z napędzeniem takich słuchawek jak Sennheiser HD600. W ich przypadku już połowa zakresu głośności jest dla mnie więcej niż typowym poziomem słuchania na co dzień, natomiast np. HD555 wystarczy już położenie potencjometru na godzinie 9 i to w obu przypadkach przy przełączniku wzmocnienia ustawionym w dół. Zapas mocy jest tu zatem bardzo duży. Barwa dźwięku uległa minimalnej poprawie - dźwięk stał się naturalniejszy, a tony niskie jeszcze bardziej zdyscyplinowane i jakby ciut krótsze. Średnica według mnie nie została w żaden sposób dotknięta, natomiast góra stała się jeszcze bardziej przejrzysta. Ogólnie dźwięk stał się bardziej spójny i elegancki, a przy tym odznaczający się dużą muzykalnością, piękną dynamiką, przejrzystością i czystością brzmienia. To małe pudełeczko naprawdę działa.
Wydaje mi się, że udało mi się wyłapać bardzo subtelną różnicę w brzmieniu pomiędzy oboma gniazdami. Mniejsze gniazdo zdaje się grać mniej jasnym dźwiękiem, ale różnica jest tak trudna do wyłapania i tak subtelna, że pewności nie mam. Być może jakaś tam marginalna różnica wynika z zainstalowanego na małym gnieździe dodatkowego opornika 33 Ohm, a może wynika z niewielkiej różnicy w poziomie głośności pomiędzy oboma wyjściami.
Na żadnym z wyjść nie udało mi się wyłapać jakichkolwiek szumów własnych wzmacniacza, bez względu na podłączone słuchawki i poziom głośności.
Niestety pod względem muzycznym, NuForce BT-860 rozczarowują. Owszem, słuchawki te są bardzo dopracowane z punktu widzenia konstrukcyjnego i użytkowego, w kwestii dźwięku mają natomiast znacznie mniej do powiedzenia. Osobiście do konstrukcji bezprzewodowych podchodzę z dużą nieufnością, wręcz niechęcią. Po prostu od słuchawek oczekuję możliwie najwyższej jakości dźwięku, czego modele Bluetooth nie są w stanie zapewnić. BT-860 nie są odstępstwem od tej reguły. Pierwsze wrażenie jest nawet pozytywne, do uszu dobiega wyraźnie ocieplony dźwięk, choć nie schodzi on szczególnie nisko, to bas jest wyraźnie obecny, dość sprężysty, dobrze kontrolowany i w miarę przyjemny w odbiorze. Również wyższy dół nie budzi moich zastrzeżeń. W tym zakresie jest więc w porządku. Natomiast średnica bardzo mnie rozczarowała. Brzmi plastikowo, jest skompresowana i nieco cofnięta. Nie ma tu mowy o radości z odsłuchu. Dźwięk jest bez życia, nieinteresujący, bezbarwny. Górne rejestry są nieco lepsze, niemęczące, ale trochę mało klarowne. Scena jest tu bardzo wąska i płytka, rysowana w nieciekawy, sztuczny sposób. Wszystko odgrywa się tuż przy naszych uszach, a czasem w ich wnętrzu. Choć odbiór stereofonii jest czytelny, to wrażenia są raczej nienajlepsze. O szczegółowości przekazu można zapomnieć. Cóż, należy mieć na uwadze, że są to słuchawki dla mniej wymagających osób, które stawiają wygodę i swobodę użytkowania ponad jakość dźwięku. Nie jest tu bardzo źle, wydając jednak blisko 300zł można oczekiwać dźwięku przynajmniej poprawnego. Ogólnie da się tego słuchać, ale raczej bez większej przyjemności. U osób na co dzień używających słuchawek przewodowych w podobnej do BT-860 cenie, z pewnością pojawi się skrzywienie na ustach. W sumie dźwięk jest dość mocny jak na tak lekką i niewielką konstrukcję, a ilość tonów niskich powinna być wystarczająca do oglądania filmów. Do wrażeń z pełnowymiarowych słuchawek przewodowych, nawet o połowę tańszych, jest tu jednak daleko. Według mnie właśnie w codziennej, domowej rozrywce audiowizualnej te słuchawki mogą mieć największy sens zastosowania. Być może również podczas spacerów, choć tutaj przewód nie przeszkadza tak bardzo. Mimo wszystko są to według mnie najlepsze słuchawki Bluetooth z jakimi miałem dotąd do czynienia. Bezprzewodowych konstrukcji na rynku jednak nie brakuje. Jeśli interface Bluetooth oraz funkcjonalność zestawu słuchawkowego nie ma dla nas znaczenia to za nieco niższą kwotę otrzymamy ciekawsze propozycje do domowego użytku jak np.: Thomson WHP3311RF lub Sony MDR-RF810RK.
Podsumowanie
Żywot recenzenta wbrew pozorom nie jest łatwy, zgłębienie tematu wymaga sporego nakładu pracy, a testowany sprzęt nie zawsze sprawia wiele radości. No ale możliwość obcowania z nowinkami często rekompensuje trudy życia codziennego. Dodatkowo raz na jakiś czas trafia się sprzęt, który czaruje, sprawia wielką przyjemność i jednocześnie jest użytecznym produktem. Tak było tym razem. FiiO E9i to przykład tego, gdy zastanawiamy się jak można było żyć bez tego urządzenia. To fajne połączenie wysokiej użyteczności i uniwersalności ze świetną jakością dźwięku i wykonania. Dla posiadaczy urządzeń Apple, szukających ekonomicznego rozwiązania dla domowego nagłośnienia to pozycja obowiązkowa do rozpatrzenia przy zakupie. Na domiar dobrego cena tego urządzenia jest stosunkowo niewygórowana, biorąc pod uwagę ogólne wrażenia z użytkowania tego wzmacniacza.
NuForce BT-860 to natomiast świetnie zaprojektowane i wykonane słuchawki, które okazały się funkcjonalne i praktyczne. Niestety jakość dźwięku pozostawia dużo do życzenia. To sprzęt do codziennych zastosowań domowych - oglądania telewizji i słuchania radia przy jednoczesnym sparowaniu tego zestawu z telefonem. Natomiast lekkość i rozmiar konstrukcji pozwala na używanie BT-860 również poza domem, choć raczej nie w sporcie.
Podziękowanie dla Audiomagic za wypożyczenie sprzętu do testów.
|