Test Razer Copperhead - szuranie bez trzymanki? Autor: Spieq | Data: 20/12/05
| TwojePC ma niewątpliwą przyjemność po raz kolejny być pierwszym serwisem testującym dany model profesjonalnej myszki. Wprawdzie opisów tego kontrolera jest już sztuk parę, za to dotyczą one "standardowej" wersji kolorystycznej. W naszych laboratoryjnych rękawiczkach jednorazowych znalazła się wprowadzona na polski rynek dosłownie kilkanaście dni temu wersja czerwona, tzw. "Anarchy Red" (oprócz tej i wcześniej wprowadzonej niebieskiej mamy jeszcze do wyboru opcję zieloną). Warty odnotowania jest również fakt testów myszki na wszystkich możliwych podkładkach: szmacianych, szklanych, aluminiowych, plastikowych oraz innych powierzchniach. Dla recenzenta w białym kitlu nie ma jednak żadnych świętości! Czy więc nowy Razer Copperhead spełni wielkie nadzieje wygłodniałych wrażeń graczy? A może polegnie pod gruzami nadmiernych oczekiwań? Tego, rzecz jasna, dowiecie się wkrótce. Zapraszamy po reklamach. |
|
Wstępniak
Całość, jak na myszkę high-end, zbyt standardowa. Mam przed sobą typowe pudełko z irytująco połyskującą "koszulką" przytrzymującą samą myszkę (ciężko wykonać zdjęcie bez zbędnych odblasków). Jakość wykonania kartonu nie jest to jednak problem, który powinien zaprzątać uwagę szanującego się gracza, ważniejsze jest to, co znajduje się na pierwszej jego stronie. Razer wyróżnia tu 3 aspekty, które czynią z Copperheada bezkonkurencyjny produkt: 32KB pamięci, częstotliwość na poziomie 1000Hz (1 ms reakcji) i rozdzielczość 2000dpi.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Pudełko, oprócz myszki, zawiera instrukcję i płytę ze sterownikami (plus certyfikat autentyczności, sympatyczny, acz zbędny gadżet), której nawet nie sprawdzałem (ściągnąłem z oficjalnej strony producenta najnowszą wersję driverów). Nie zostaniemy mile zaskoczeni - nie ma etui na myszkę, rękawiczki dla gracza, pasków teflonu, podkładki... Trochę się zagalopowałem, ale pamiętajmy - Copperhead to najwyższa półka, także cenowa, według Multimedia Vision koszty zamykają się w 279zł. Mamy teraz czas szaleństwa i świątecznych zakupów, na czym zresztą możemy zyskać - dystrybutor Razera dodaje do każdego modelu Copperheada podkładkę Steelpada QcK w wersji mini i jakąś "unikatową" smycz (zatrzymałem się na subkulturach z lat 80-tych), na której można się chyba powiesić.
Copperhead często przeciwstawiany jest rzekomo największemu konkurentowi, tzn. Logitechowi G5. Ma to swoją logikę, jeśli weźmiemy pod uwagę technologię, jaka została w obu myszkach zastosowana - mianowicie laser. Pominąwszy jednak ten fakt, mamy dwa zupełnie rozbieżne modele, których tak naprawdę nie ma sensu porównywać. To dwa światy - szczegóły jednak później. Lepszym rozwiązaniem jest zetknięcie się dwóch modeli dla tej samej grupy graczy: Copperheada i G1. Nierzadko bowiem będę się odwoływać do poprzednio testowanej myszki, chcąc wyodrębnić konkretną zaletę lub wadę najnowszego Razera. Zachowałem jednocześnie podobny schemat rozdziałów - dowiemy się, jak myszka leży w dłoni, czy jest szurającą pięknością, czy całość wpływa na wygodę jej użytkowania oraz zobaczymy, czy sterowniki Razera faktycznie się do czegoś nadają i sprawdzimy finalnie w krótkim teście podkładek szklanych, plastikowych, aluminiowych, szmacianych i innych, czy technologia laserowa sprawdza się na każdej (dosłownie!) powierzchni.
Poniżej znajduje się całościowa charakterystyka testowanego modelu:
Czy powyższa specyfikacja rozpowszechniana przez producenta jest faktycznie zgodna z prawdą? Każdy aspekt został wnikliwie przeanalizowany, zapraszam do kolejnych rozdziałów.
|