TwojePC.pl © 2001 - 2024
|
|
RECENZJE | TEST: Logitech MX Revolution - och, ach, och, ach? |
|
|
|
TEST: Logitech MX Revolution - och, ach, och, ach? Autor: Spieq | Data: 20/11/06
|
|
Leżeć i ślizgać
Od razu niezwykle ważna wiadomość - pamiętajcie: MX Revolution nie jest myszką dla graczy! Wszelkie utyskiwania na temat wagi i możliwej akceleracji wstecznej są, delikatnie pisząc, nietrafione. To nie miłośnik Quake'a jest w tym wypadku targetem Logitecha, a skromna księgowa w prywatnej firmie itp. Dla osób pracujących w biurze (szczególnie przy pakietach Microsoftu, choć i nie tylko - kwestia konfiguracji sterowników) korzystanie z MX Revolution będzie przyjemnością. Dla graczy - już niekoniecznie. Podstawowe 2 kwestie - mamy do czynienia z myszką bezprzewodową, która pod względem współpracy z wymagającym klientem jest wyczuwalnie gorsza od topowego modelu G7 (pozostaje on wyznacznikiem dużych możliwości, jakie drzemią w bezprzewodówkach). Po pierwszym podłączeniu miałem nieodparte wrażenie, że myszka reaguje z poślizgiem na moje polecenia. Są to oczywiście niuanse, ale dla wprawnego oka:
Myszka o częstotliwości pracy wynoszącej średnio 126Hz to dziś już rzadkość (amplitudy są nieznaczne, akurat na zdjęciu rzuca się najniższy wynik). Przypomnijmy wrażenia towarzyszące testom Logitecha G7:
Skoro jest to myszka dedykowana dla graczy, rzeczą oczywistą jest przemaglowanie jej w dynamicznych grach FPP, które szczególnie uwydatniają wady i zalety każdej myszki. Okazuje się, że G7 sprawdza się w tej kategorii wyśmienicie. Nie ma mowy o żadnych opóźnieniach (przynajmniej ich ludzkim okiem nie dostrzeżemy). Nie ma sensu wypisywać, jak myszka spisuje się w konkretnych grach, nadmienię jedynie, że sprawdzałem ją w Call of Duty 2, Day of Defeat: Source, Counter-Strike: Condition Zero, UT 2004, SWAT 4 i w demie najnowszych Heroesów. Nigdzie nie napotkałem żadnych nieprzyjemnych krzaczków [...] Logitech G7 osiąga ten sam wynik, jak jego przewodowy brat G5 (500Hz - dop. autora). Do tej pory dla myszek bezprzewodowych "zarezerwowane" było co najwyżej 125Hz. Czas reakcji znacznie się skrócił... Czas na zmiany!
Minęło od tego czasu sporo, ale Logitech postanowił wrócić "do korzeni". Krok bezsensowny, postanowiłem temu przeciwdziałać. Tunning na 250Hz (czyli na 4ms) dał następujący efekt: zero efektu, bez zmian, blokada uniemożliwia zwiększenie możliwości bezprzewodowego gryzonia.
Nie mamy do czynienia z myszką dla graczy, ale nie znaczy to, że nie spróbowałem MX Revolution wykorzystać w celach rozrywkowych. Na pierwszy ogień poszło demo Warhammera 40,000: Dawn of War (spóźniony o 2 lata zachwyt, muszę kupić pełną wersję, a później dodatki). Jako że mamy do czynienia z RTS-em, wymagamy od myszki dobrego kliku i szybkich reakcji na nasze polecenia. Tak w istocie jest - MX Revolution w stopniu wystarczającym może posłużyć nam jako "narzędzie nawigacji" w dynamicznych grach strategicznych - nie uświadczymy tu żadnych przeskoków, dąsów, co najwyżej w pewnej chwili może nam paść akumulator. Na takie sytuacje powinniśmy być jednak przygotowani - myszka długo przed całkowitą odmową współpracy informuje nas czerwoną diodą o niniejszej groźbie. Warto wówczas oddać ją w dobre ręce stacji dokującej...
Drugą grą, która miała sprawdzić możliwości nowego Logitecha, był Warsow - FPP z piekła rodem. Dynamika tejże gry obnaża sprzęt lichy, niedostosowany do szybkich reakcji wprawionego w bojach gracza. Gra się tu średnio, przeszkadza waga myszki, jak i brak stuprocentowego odwzorowania tego, co powinno dziać się na ekranie (akceleracja wsteczna!). Niniejszy problem nie jest specjalnie dotkliwy, jako że zazwyczaj gram na wysokich sensach. Dla graczy "niskopoziomowych" problem ten może być przeszkodą nie do przejścia. Sytuacja była nieco inna w Call of Duty 2 - gra ta nie wymaga od nas ultraszybkich decyzji, stąd problemów natury technicznej nie uświadczyłem. Oczywiście większy komfort współpracy uzyskuję z myszkami symetrycznymi i lekkimi, przekłada się to na wyniki w grze.
Podkreślę raz jeszcze - MX Revolution nie jest myszką kompletną i cierpi na zjawisko akceleracji wstecznej, jej obecność, niestety, dość łatwo wykryć. Warto jednak nadmienić, że w typowej pracy biurowej (arkusz kalkulacyjny, edytor tekstu, nawigacja w sieci) taki problem nie zaistnieje, jego zasięg nie jest tak wielki, by niewinne sekretarki były zmuszone do kontaktu z gburowatym informatykiem.
Warto przy tej okazji sprawdzić, jak gryzoń spisuje się na określonych powierzchniach. Jako że mamy do dyspozycji spory zestaw podkładek, rezultat wydaje się miarodajny:
Producent nie dostarcza nam, jak w przypadku Logitecha G5, łatek firmware'u poprawiającego współpracę lasera z podkładkami szklanymi, ponieważ... nie ma takiej potrzeby. MX Revolution, jak na swoje możliwości, radzi sobie świetnie nie tylko ze szkłem, ale i z plastikiem, aluminium, czy zwykłymi podkładkami tekstylnymi. Najgorzej radziła sobie na moim owłosionym udzie, "towar" ten nie wszedł jednak do masowej produkcji, stąd nie uznam tego za defekt. Radzi sobie za to nieźle na połyskującej czerwonej teczce. W tabelce jest zaznaczona pełna współpraca - testowany Logitech reagował na polecenia, sygnał nie gubił się przy standardowych ruchach. Oczywiście zjawisko akceleracji wstecznej istnieje bez względu na użytkowaną w danej chwili podkładkę - szybkie i bardzo szybkie ruchy to nie są ulubione reakcje na czynności właściciela Logitecha.
Ważna informacja, powtarzana przy okazji praktycznie każdej myszki Logitecha - MX Revolution posiada wyśmienite ślizgacze, zminimalizowane praktycznie do zera tarcie gryzonia na szklanych podkładkach. Solidnie wykonane - testowany Logitech jest stabilny, nie kolebie się na boki, jeśli komuś nie szkoda tych świetnych ślizgaczy, może spokojnie pokusić się o zakup Icemata. Dla mnie wciąż najlepszym wyborem jest QcK. Finalnie - mimo znajomości faktu biurowego przeznaczenia - MX Revolution w tej typowo rozrywkowej kategorii pozytywnie mnie zaskoczył. Akceleracja wsteczna nie doskwiera aż tak bardzo jak zwiększający wagę myszki akumulator.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|