TwojePC.pl © 2001 - 2024
|
|
RECENZJE | Mandriva Xtreme 2.1 - Linux nie taki straszny |
|
|
|
Mandriva Xtreme 2.1 - Linux nie taki straszny Autor: wujek_bogdan | Data: 31/10/08
| Mandriva Linux (dawniej znany jako Mandrakelinux) to dystrybucja Linuksa przeznaczona dla początkujących użytkowników. Od dłuższego czasu zajmuje czołowe miejsca w rankingach popularności obok Ubuntu, openSUSE oraz Fedory. Bardzo prosty instalator, oraz duża liczba graficznych konfiguratorów sprawiają, że migracja z MS Windows staje się dużo łatwiejsza. Mandriva w wersji pudełkowej składa się z zestawu 3 płytek oraz klucza USB, o pojemności 2GB, 4GB bądź 8GB - w zależności od wersji 'pudełka'. Pierwsza z nich to płyta instalacyjna. Kolejne dwie płyty to wersja live-cd (bez możliwości instalacji - co mnie trochę zaskoczyło) oraz wersja live-cd z możliwością instalacji na pamięci przenośnej. Oczywiście pendrive, który dostajemy w zestawie zawiera już uprzednio zainstalowany system. Zastanawiam się po co aż tyle płytek, skoro w gruncie rzeczy wystarczyłyby jedynie dwie – instalator oraz live-cd... albo nawet samo live-cd z opcją instalacji na HDD oraz pamięci flash. Z drugiej strony płacąc kilkadziesiąt złotych coś jednak nam się należy ;) |
|
Instalacja
Na pierwszy ogień poszła płyta instalacyjna...
Instalator standardowo wita nas menu typowym dla linuksowego bootloadera. Program instalacyjny nie straszy niezrozumiałymi dla początkującego użytkownika komunikatami w trybie tekstowym. Od startu, aż do końca instalacji obowiązuje tryb graficzny. Naciskając F2 od razu możemy zmienić język na polski. Po zaakceptowaniu licencji stajemy przed wyborem środowiska graficznego, bądź samodzielnego wyboru grup pakietów, których ilość jest całkiem pokaźna - o czym później.
Do wyboru dostajemy KDE, GNOME, oraz mniej popularne, lżejsze środowiska jak XFCE, czy IceWM. Kolejnym etapem instalacji jest partycjonowanie dysku. Jest to jedyny proces, który może sprawić problem początkującym, jednak developerzy zadbali o to, aby jak najbardziej go zautomatyzować. Oczywiście zaawansowani użytkownicy mają możliwość wyboru ręcznego podziału dysku. Instalator sprawdza, czy na HDD jest już zainstalowany inny system operacyjny, pozwala na instalację Linuksa „obok” MS Windows, zamieniając windowsowy bootloader na linuksowy GRUB z możliwością wyboru systemu podczas bootowania. Nie jest to żadna nowość wśród „cywilizowanych” dystrybucji Linuksa, a raczej obecnie wymagany standard. Podczas partycjonowania dysku brakuje jednak jednej opcji... mianowicie przycisku Wstecz! Jeżeli w trakcie wyboru podziału dysku zmienimy zdanie, nie pozostaje nam nic innego jak restart komputera. Niby małe niedopatrzenie, a jednak nieco irytujące.
Następnie przechodzimy do typowego procesu instalacji – kopiowania plików. Po przerwie na kawę... lub nawet dwie - ponieważ proces kopiowania plików trwa około godziny – proszeni jesteśmy o podanie hasła dla administratora oraz użytkownika systemu. Kolejnym etapem jest wykrywanie sprzętu oraz urządzeń peryferyjnych. Otrzymujemy listę rozpoznanych urządzeń z możliwością zmiany konfiguracji oraz listy programów startowych.
Ostatnim krokiem (o ile mamy dostęp do internetu, i sieć zastała prawidłowo skonfigurowana) jest automatyczna aktualizacja bazy pakietów z jednego z mirrorów.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|