TEST: Logitech G7 - bezprzewodowość dla graczy? Autor: Spieq | Data: 28/04/06
| Z myszkami bezprzewodowymi miałem wcześniej do czynienia, byłem z nich zadowolony do momentu, gdy chciałem przetestować którąś z dynamicznych gier. Niedoskonałości wczorajszych technologii wszyscy doskonale pamiętamy, dzisiaj sytuacja ulega powoli zmianom, a krytyczne opinie internautów powoli odchodzą do lamusa. Rasowe granie zawsze kojarzyło się z myszkami przewodowymi, ów stan i tak ulegnie zmianie. Czy już dziś? Wstrzymywałem się z recenzją topowej myszki bezprzewodowej, najwyraźniej i ja uległem sceptycznym i stereotypowym opiniom. Poprzedni bezprzewodowy model szwajcarskiego producenta okazał się jednak przebojem, czy więc Logitech G7 podtrzyma dobrą passę? Niech – na razie – pozostanie to słodką tajemnicą... |
|
Wstęp
Poprzednie modele serii G zostały przeze mnie pozytywnie ocenione (szczególnie G5, który w zasadzie okazał się najlepszą myszką, z jaką miałem dotychczas do czynienia). Do „kompletu” potrzebny był G7, który w końcu stawił się na obowiązkowe badania. Warty nadmienienia jest fakt, iż G7 to po prostu bezprzewodowy... G5. Identyczny szkielet obudowy, detale (oczywiście oprócz braku przewodu) decydują o różnicach. Klasyczna seria G7 oferuje nam następującą kolorystykę:
(kliknij, aby powiększyć)
Logitech przyzwyczaił nas do charakterystycznego wyglądu pudełka:
(kliknij, aby powiększyć)
Plastikowa koszulka inaczej skonstruowana, z racji dodatkowych gadżetów, jakie wymaga Logitech G7. W pudełku znajdziemy nie tylko myszkę, dokumentację i sterowniki, ale również stację ładującą, 2 akumulatorki o pojemności 600mAh (litowo-jonowe) oraz nadajnik. Troszkę się pozmieniało u Logitecha – stacja ładująca podłączana jest teraz do portu USB, zawarto w niej ponadto sensowne rozwiązanie. Nadajnik (na USB), dzięki któremu myszka się łączy ze stacją roboczą, można podpiąć do stacji. Zyska się w ten sposób jeden wolny port, choć nie ma przeszkód, by nadajnik podpiąć bezpośrednio do komputera. Odbiornik pracuje w trybie Full-Speed USB, co ma wg producenta zmniejszyć opóźnienia. Stacja oferuje 2 tryby ładowania: „Normal” (akumulator ładuje się ok. 10 godzin) i „Boost” (ok. 2 godzin). Myszka posiada ponadto przycisk aktywujący lub dezaktywujący pracę. Warto wyjaśnić różnicę między dwoma trybami ładowania (z ulotki producenta):
Tryb „Normal” działa niezależnie od tego, czy port USB (lub koncentrator USB) jest lub nie jest włączony. Tryb „Boost” działa najlepiej, gdy porty i koncentratory USB są zasilane. Stacja ładowania w trybie „Boost” może pobierać więcej energii niż ta, która jest dostarczana przez niektóre (niezasilane) porty lub koncentratory USB. Wiąże się to z ryzykiem wystąpienia zakłóceń pracy innych urządzeń USB. Zalecenie: chcąc korzystać z trybu „Boost”, podłącz stację ładowania bezpośrednio do portu USB komputera lub zasilanego koncentratora USB.
Stacja ładująca, nadajnik, 2 akumulatory i gwiazda wieczoru (kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Ważna informacja – w chwili rozładowywania się akumulatora myszka nie zaczyna gubić sygnału itd. W takim momencie myszka całkowicie się rozłącza, nie dojdzie więc do sytuacji, gdy kursor zacznie „połykać”, a zasięg pracy myszki od nadajnika drastycznie się skróci. Ponadto myszka przechodzi w stan całkowitego uśpienia po upływie 20 sekund (gaśnie „deska rozdzielcza”, jak i kontrolka „Power” na podstawce myszki). Przechodzi w tryb pracy błyskawicznie, bez żadnych zauważalnych opóźnień.
Na koniec tabelka ze specyfikacją G7:
Niczym to nie różni się od specyfikacji G5, co cieszy, zobaczymy, jak całość zweryfikuje rzeczywistość.
|