Test myszki: Logitech G5 - stary designer mocno śpi... Autor: Spieq | Data: 24/02/06
|
|
Wygoda użytkowania
Ten rozdział mógłby spokojnie służyć jako scenariusz do programu "Wybacz mi" i jemu podobnych. Początkowo bowiem myślałem, że Logitech G5 jest dedykowany dla ludzi, którzy w życiu wiele nagrzeszyli i najwyższy czas na pokutę. Jako że nie przepadam za samobiczowaniem, pomyślałem, że G5 kariery u mnie w domu nie zrobi. Coś jednak było nie tak w uskutecznianiu krytykanctwa, ponieważ ciągnęło mnie do tej myszki, jak do żadnej innej...
(kliknij, aby powiększyć)
Przez pierwsze dni (3-4) męczyłem się potwornie, bolał mnie nie tylko nadgarstek, ale i palec serdeczny i mały. Nokaut był bezdyskusyjny. Wynikało to z faktu przestawienia się na myszkę kanapową i innej techniki kontroli gryzonia (ból nadgarstka) i dość specyficznego wyprofilowania prawej ścianki (zwyrodnienie palców). Na ciężar myszki nie mam za bardzo wpływu (kartridż i tak jest pusty!), ale modyfikacji wymagała kwestia odpowiedniego ułożenia dłoni na Logitechu. Jako że jestem gracz palczasty, trzymam zwyczajowo kciuk na lewym boku, wskazujący na lewym głównym przycisku, środkowy służy mi za obsługę prawego klawisza głównego. Palec serdeczny to odpowiednik kciuka - trzyma prawą ściankę. Palec mały z kolei to taki naturalny ślizgacz, znajduje się poza obrębem myszki i szura na podkładce. Taka strategia przyniosła w momencie przeskoczenia na Logitecha G5 opłakane skutki. W ten sposób po prostu nie da się trzymać myszki. Konstruktorzy Logitecha przewidzieli zapewne taki sposób kontroli:
a) kciuk - we wnęce
b) wskazujący - główny klawisz / lewy
c) środkowy - rolka
d) serdeczny - główny klawisz / prawy
e) mały - prawy bok
Taki układ jest jednak dość... niecodzienny. Oczywiście wiele osób stosuje powyższą metodę, przeważa jednak układ z palcem środkowym na głównym klawiszu prawym. Taka kontrola (powyżej wypunktowana) ma jednak dużą zaletę - myszka trzymana w ten sposób nie wyślizguje się, można ją podnosić bez ryzyka upuszczenia. W moim przypadku jednak się nie sprawdziła, nie chodzi tu nawet o potrzebę długotrwałych przyzwyczajeń, bardziej o fakt braku czucia w palcu serdecznym. Nie reaguje on równie zdecydowanie, jak jego większy sąsiad, w związku z tym sprawdził się jedynie poniższy patent:
a) kciuk - we wnęce
b) wskazujący - główny klawisz / lewy
c) środkowy - główny klawisz / prawy
d) serdeczny - obok głównego klawisza prawego
e) mały - boczna ścianka z prawej strony G5
(kliknij, aby powiększyć)
Do powyższego rozwiązania (kompromisowego) musiałem się przyzwyczajać ponad tydzień, na dodatek w trakcie cały czas uwierała mnie myśl, że coś jest nie tak, dzisiaj sytuacja wygląda inaczej - przestałem myśleć o dyskomforcie, gdyż ten po prostu... zniknął.
Coś, co szczególnie świadczy o wysokim komforcie współpracy są klawisze (zarówno główne, jak i funkcyjne). Logitech, nie ukrywam, właśnie z tego m.in. słynie. Klawisze mają słyszalny, lecz nie drażniący klik, bardzo dobry nacisk i odczuwalny odskok. Lepszych klawiszy, jak w modelach G1 i G5 po prostu nie spotkałem. Rolka to nierzadko pięta achillesowa gryzoni (nawet z górnej półki). W przypadku Logitecha G5 mamy do czynienia z mocno odczuwalnym skokiem, każdy przesuw jest sygnalizowany, co przełoży się np. na intuicyjną zmianę broni w grach akcji. Podczas pracy systemu takie rozwiązanie niekoniecznie musi mieć plusy, niektórzy mogą woleć nieco delikatniejszy scroll. Przyznam, że najlepsze rozwiązanie mamy w Copperheadzie (plus bezgłośność rolki z X-718), ale G5 w tyle za bardzo nie zostaje, akurat do jego scrolla przyzwyczaiłem się dość szybko i bardzo sobie chwalę jego pracę. Ponadto rolka wystaje bardziej niż ma to miejsce w poprzednich modelach (uwarunkowane jest to obecnością technologii tilt-wheel).
Gorzej z wygodą użytkowania klawisza znajdującego się pod rolką. Technika jego działania jest dość specyficzna i uzależniona w dużym stopniu od patentu zastosowanego w rolce, mianowicie od tilt-wheela. Sam tilt-wheel jest wykonany wyśmienicie, działa bardzo lekko i szybko, jest zdecydowanie lepszy niż w myszkach Microsoftu. Jego obecność (w przeciwieństwie do konkurenta) nie sprawia wrażenia dodania gadżetu na siłę, jest on funkcjonalny i może wielokrotnie być przydatny. Wracając do przycisku pod rolką. Aby móc z niego korzystać, należy naciskać rolkę pod określonym kątem, co jest dość uciążliwe w momencie, gdy korzystamy z niniejszego przycisku w grach (nie ma czasu wówczas myśleć nad tym, jak należy postępować ze specyfiką rozwiązań inżynierów Logitecha). Na szczęście nie używam go już w zasadzie w ogóle, więc dla mnie nie było żadnego problemu.
Teraz się narażę, ale przedstawię swoje racje. Z Logitecha G5 usunięto boczny klawisz (domyślnie "dalej"), co spotkało się z krytyką osób przyzwyczajonych do nawigacji przeglądarek właśnie za pomocą dwóch przycisków. Mamy przecież gesty w przeglądarkach, więc zasadność istnienia 2 klawiszy jest dyskusyjna. W G5 jest tylko jeden, ulokowany w bardzo dobrym miejscu (centrum). W poprzednich modelach mieliśmy do czynienia (oczywiście - nie wszyscy) z sytuacją: jeden klawisz wysunięty za bardzo, a drugi zbyt schowany. Sytuacja ta wymaga manewrowania kciukiem, co jest czynnością dość męczącą i może bywać na dłuższą metę irytująca. W G5 całość została przemyślana i to procentuje. Jest wygodnie!
Całkiem wygodne są również przyciski odpowiadające domyślnie za zmianę rozdzielczości. Oczywiście im dłuższe palce, tym większe problemy. Całość jednakże jest na pewno wygodniejsza niż przełączanie w Copperheadzie. W G5 można zmienić rozdzielczość w czasie rozgrywki, nawet w momencie kontaktu z komputerowym lub żywym przeciwnikiem.
Skoro jesteśmy wciąż przy wygodzie... Spore kontrowersje wzbudził kabel Logitecha G5. Jest on po prostu sztywny. Wydawałoby się, że zastosowanie "sznurówek" zaowocuje całkowitą elastycznością i giętkością. Tak nie jest. Sam kabel jest dość ciężki, natomiast nie jest to odczuwalne, jak w modelu G1 (lekkość konstrukcji gryzie się z opornym kablem sygnałowym). Okazuje się jednak, że nie jest to wadą. W tym przypadku możemy zupełnie uwierzyć informacjom Logitecha, gdzie możemy wyczytać: "opleciony materiałem kabel nie zahacza o krawędzie biurka itd., stąd jego obecność jest praktycznie nieodczuwalna". Tak w rzeczywistości jest - zastosowanie tkaniny powoduje, że kabel w żadnym przypadku nie klinuje się w wysuwanej półce w biurku, zatem spełnia bardzo dobrze swoje zadanie. Rozwiązanie bardzo wygodne.
Kolejną zaletą podnoszącą komfort współpracy z myszką są ślizgacze. Przyznam szczerze, że sceptycznie podchodziłem do sprawy, mniemając że tak duży rozmiar ślizgaczy będzie raczej powodem większego tarcia. Okazuje się, że jest wręcz odwrotnie. Ślizgacze zastosowane w G5 są najlepsze (podkreślam: najlepsze), zostawiają konkurencję daleko w tyle. Pieczołowicie wykonane, co stawia (przy okazji) w wyjątkowo złym świetle jakość ślizgaczy w najnowszych myszkach A4Techa. Są wykonane z teflonu, zatem ślizg jest lepszy, przy okazji zastosowano patent, którego brak jest szczególnie odczuwalny zwłaszcza w Coolteku Hurricane. Krawędzie ślizgaczy są łagodnie zakończone, dzięki czemu ślizg jest zarówno dobry w pionie, jak i w poziomie (Hurricane trochę gorzej chodzi w poziomie).
(kliknij, aby powiększyć)
Czy na komfort użytkowania wpływa komplet odważników? Sprawa gustów. Dla mnie odważniki są zbędne w momencie, jeśli myszka - tak czy siak - jest dość ciężka. Leżą sobie w pudełku, większej roli w tym filmie nie odegrają.
(kliknij, aby powiększyć)
|