Ultrazoom dla kobiety? Test aparatu fotograficznego Kodak Z612 Autor: NimnuL | Data: 14/06/06
| Aparaty klasy ultrazoom cieszą się od dłuższego czasu niesłabnącym powodzeniem. Od momentu wprowadzenia pierwszego "zoomiaka" przez Olympusa (C-2100UZ), minęło już około sześciu lat. Od tamtego okresu także inni producenci zainteresowali się zauważoną luką w segmencie amatorskich aparatów cyfrowych. Nieco ponad rok kazano nam czekać na odpowiedź Panasonica i jego model FZ-1. Chwilę później Konica-Minolta wyprodukowała natomiast model Z1. To właśnie ten aparat zdobył ogromną popularność na rynku, a w segmencie ultrazoom nie miał sobie równych. Od tego momentu aparatów tej klasy przybywało coraz więcej, a do grona ich producentów dołączyli także m.in. Fujifilm, Canon czy też Kodak. Dzisiaj skupimy się na najnowszym produkcie ostatniej wymienionej firmy. Kodak EasyShare Z612, bo o nim mowa, to niewielki aparat klasy ultrazoom z optyczną stabilizacją obrazu oraz kilkoma innymi łakociami ukrytymi pod niepozorną powłoką. Poznajmy go zatem bliżej. Zapraszam. |
|
Cyfry, liczby, marketing
We wstępie do artykułu przedstawię Wam cechy, którymi szczyci się aparat i nad którym będę się za chwilę pastwił.
* Aparat umożliwia ustawienie trzech opcji dotyczących pola ostrości: wielostrefowe, umożliwiające automatyczny wybór przez aparat jednego lub kilku spośród pięciu pól, centralny oraz jedną strefę wybieraną przez użytkownika.
** Dane serwowane przez producenta. Liczby w nawiasach są mierzone przeze mnie i opisują dystans od obiektu do przedniej soczewki obiektywu.
*** Dane producenta.
Co można powiedzieć o Z612 analizując suche dane techniczne? Przyznam, że mam mieszane odczucia. Otóż, wielkość fizyczna matrycy wynosząca 1/2,5'' i jednoczesne upchnięcie na niej 6Mpix nie wróży dobrej jakości zdjęć przy czułości większej od minimalnej. W zamian, mała matryca umożliwiła jednak skonstruowanie aparatu o bardzo niewielkich rozmiarach i wepchnięcie do niego obiektywu o ekwiwalencie ogniskowych 35-420mm. Mamy więc do czynienia z bardzo uniwersalnym modelem aparatu. Obawiam się jednak, czy małe rozmiary nie odbiją się negatywnie na ergonomii użytkowania. Dodatkowo obiektyw wyposażono w optyczną stabilizację obrazu, co powinno wydatnie ułatwić wykonywanie zdjęć przy dużych przybliżeniach, a duży ekran LCD ułatwi kadrowanie. Jasność obiektywu jest jednak na przeciętnym poziomie. Na ten przykład choćby popularne ultrazoomy Panasonica oferują zdecydowanie większą jasność przy takim samym zakresie ogniskowych.
Optyka w Kodaku Z612 firmowana jest przez świetną, niemiecką markę Schneider-Kreuznach znanej także jako B+W. Z założenia powinno gwarantować to wysoką jakość obiektywu, a tym samym dobrą jakość zdjęć. Ostatnio stało się modne, że giganci w dziedzinie optyki przylepiają swoje loga na obiektywach aparatów amatorskich. Znamy przecież Zeissa z obiektywów montowanych w niektórych aparatach SONY, napis Leica widnieje natomiast na obrysie oka montowanego w Panasonicach, a np. logo Pentax widoczne jest w niektórych aparatach BenQ. Patrząc jednak na efekty uzyskiwane przez niektóre z tych aparatów śmiem wątpić, czy napis na obiektywie świadczy o czymś więcej niż tylko o dobrym chwycie marketingowym. Nie przesądzam jednak faktów, być może tym razem nie będzie rozczarowania.
Z pozostałych rzeczy martwi mnie minimalny czas migawki wynoszący aż 1/1000s. W praktyce może się on okazać stanowczo za długi. Poza tym parametry przedstawiają się dość typowo. Dodam jeszcze, że automat jest w stanie ustawić maksymalny czas migawki równy 1/8s, natomiast ręcznie wartość tą możemy wydłużyć do 16s.
Mamy więc do czynienia z aparatem wyposażonym w kreatywne tryby pracy dla zaawansowanych użytkowników oraz bardzo rozbudowane programy tematyczne dla mniej wprawnych fotografów. Dodatkowo spory wyświetlacz, niewielkie rozmiary korpusu oraz duża rozpiętość ogniskowej wraz ze stabilizowanym obiektywem sprawiają, że Kodak Z612 w teorii zdaje się być aparacikiem do tańca i do różańca. Tak nowy produkt Kodaka przedstawia się w teorii. A czy faktycznie jest taki dobry postaram się wykazać w dalszej części artykułu.
(kliknij, aby powiększyć)
Powłoka zewnętrzna
(kliknij, aby powiększyć)
Zawartość kolorowego opakowania jest dość bogata jak na aparacik amatorski.
(kliknij, aby powiększyć)
Znajdziemy tutaj przewody USB oraz A/V, dedykowany akumulator litowo-jonowy wraz z ładowarką oraz drobnice w postaci paska na szyję, dekla na obiektyw, instrukcji obsługi oraz oprogramowania. Na pochwałę zasługuje obszerny i bardzo dobrze opracowany manual. Już kiedyś miałem do czynienia z bardzo dobrą instrukcją obsługi dołączoną do stareńkiego cyfrowego Kodaka. Cieszę się, że pod tym względem nic nie uległo zmianie. Komplet zamyka dodatkowo wkładka do stacji dokującej.
Z612 wyposażono w 32MB wbudowanej pamięci flash, co pozwoli wykonać blisko 20 zdjęć przy pełnej rozdzielczości matrycy. Nie jest to dużo, ale na początek musi wystarczyć.
(kliknij, aby powiększyć)
Przejdźmy jednak do omówienia aparatu. Z612 to mały i lekki aparacik utrzymany w srebrnej kolorystyce z błyszczącymi dodatkami. Gdy pierwszy raz go zobaczyłem od razu przyszło mi na myśl to, że może on przypaść do gustu kobietom. Jak dotąd aparaty klasy ultrazoom były raczej ciężkie, czarne i dość toporne. Choć już np. testowany u nas jakiś czas temu Fujifilm S5600 cechował się zgrabnymi kształtami, to jednak do damskiej torebki nie pasował. Jednak omawiany Kodak to prawdziwe pieścidełko. Takie było moje pierwsze wrażenie, które niedługo po tym zostało potwierdzone przez moją lepszą połówkę.
(kliknij, aby powiększyć)
Z612 został przez Nią bardzo entuzjastycznie przyjęty, a Jej pierwsze słowa brzmiały: "mój aparat!". Tak więc drogie panie, myślę, że właśnie pojawił się aparacik stworzony z myślą o Was. Ale po kolei.
(kliknij, aby powiększyć)
Przód Z612 prezentuje się dość skromnie. Linia korpusu jest ładnie zaokrąglona i wyprofilowana. Obiektyw przesunięto nieco w prawo, a nad nim umieszczono lampę błyskową, która wyskakuje automatycznie, gdy tylko jest potrzebna. Pod obudową flasha, po obu stronach umieszczono dwa mikrofony rejestrujące stereofoniczny dźwięk w filmach. Nieco z lewej strony natomiast znajduje się biała dioda wspomagająca pracę systemu AF w trudnych warunkach oświetleniowych, a także dość głęboki uchwyt z wbudowanymi chromowanymi wstawkami.
(kliknij, aby powiększyć)
Na jednym z boków umieszczono głośniczek, z drugiej natomiast pod gumową zaślepką ukryto gniazdo zasilacza oraz wspólne gniazdo dla USB oraz sygnału A/V. Moim zdaniem takie umiejscowienie gniazd komunikacyjnych nie jest zbyt wygodne. Zasłaniamy je przecież dłonią, gdy trzymamy aparat.
Prócz tego po obu stronach zamocowano otwory do nawleczenia paska na szyję. Grip aparatu jest częściowo pokryty cienką warstwą gumy (ciemniejszy kolor), co zwiększa pewność chwytu.
(kliknij, aby powiększyć)
Obiektyw po włączeniu aparatu wysuwa się na długość od 2 do 4cm w zależności od użytej ognikowej. Do obiektywu, a właściwie do otaczającej go tulejki można przykręcić różnego rodzaju adaptery (szerokokątne, telezoom lub inne umożliwiające nakręcenie filtrów). Niestety wewnętrzny gwint jest plastikowy, co pozwala wątpić w trwałość takiego rozwiązania.
(kliknij, aby powiększyć)
Pod spodem umieszczono metalowy gwint na statyw, złącze do komunikacji z drukarką fotograficzną lub stacją dokującą oraz komorę baterii i karty pamięci.
Niestety gwint na statyw nie jest umieszczony na osi obiektywu co w praktyce utrudni wykonywanie poprawnych zdjęć panoramicznych. Poza tym jego bliskie umieszczenie przy komorze baterii sprawi, że zamontowana szybkozłączka statywu będzie blokowała dostęp do akumulatora czy też karty pamięci. To są jednak drobiazgi, których większość użytkowników tego aparatu może w ogóle nie zauważyć.
(kliknij, aby powiększyć)
Patrząc na aparat z góry uraczeni zostaniemy dość typowym widokiem. Z prawej strony znajdziemy pokrętło trybów pracy oraz włącznik aparatu. Dodatkowo w srebrną listwę wkomponowano przyciski odpowiadające za samowyzwalacz i zdjęcia seryjne, a także tryb makro oraz lampę błyskową. Na szczycie gripa umieszczono natomiast spust migawki.
(kliknij, aby powiększyć)
Na tylnej ściance znajdziemy natomiast spory wyświetlacz LCD o przekątnej 2,5''. W lewym górnym rogu znajduje się przycisk przełączający widok pomiędzy LCD i EVF, a nad wyświetlaczem umieszczono wizjer elektroniczny obudowany gumową muszlą oczną.
W prawej części natomiast swoje miejsce znalazły przyciski do zmiany ogniskowej, pokrętło pomocnicze, przycisk do zmiany widoku na ekranie, wywołujący podgląd, menu czy też usuwający zdjęcia. Dodatkowo znajdziemy tu także pięciokierunkowy wybierak oraz przycisk "share", dzięki któremu możemy zdjęcia wysłać np. bezpośrednio do drukarki lub na adres e-mail.
Wspomniane przed chwilą kółko pomocnicze będziemy obsługiwać kciukiem. Pokrętło to pozwala w bardzo szybki sposób kontrolować parametry ekspozycji oraz czułość matrycy. Takie rozwiązanie bardzo wydatnie zwiększa ergonomię pracy.
- menu/funkcje
(kliknij, aby powiększyć)
Na ekranie podczas pracy możemy otrzymywać pełen zestaw informacji obejmujący aktualny tryb pracy aparatu, tryb AF, pomiar ekspozycji, rozmiar zdjęć, tryb lampy błyskowej, kompensacja ekspozycji i parametry naświetlania, czułość matrycy, makro, stabilizacja czy też informacja o poprawności naświetlania. Słowem, dostajemy wszystkie informacje, których moglibyśmy oczekiwać. Wyświetlanie tych danych można wyłączyć lub włączyć siatke tzw. złotego podziału ułatwiająca kadrowanie oraz miniaturowy histogram pracujący w czasie rzeczywistym.
(kliknij, aby powiększyć)
Ukłonem w stronę początkujących użytkowników są opisy trybów pojawiające się na ekranie LCD. Komunikaty są krótkie i zrozumiałe, dzięki czemu zapewne wiele osób je doceni. Wtajemniczeni mogą tą opcję wyłączyć. W ogóle menu aparatu opracowano bardzo starannie, a komunikaty ostrzegawcze nie są pisane skrótami. Tutaj należy się pochwała dla producenta za dbałość w potraktowaniu tego tematu.
Menu aparatu podzielono na dwie sekcje. Na wierzchu są ustawienia podstawowe:
(kliknij, aby powiększyć)
...w których dostosujemy rozmiar oraz kompresję zdjęć, balans bieli, kompensację ekspozycji i sposób jej pomiaru, tryb AF, profil kolorystyczny, ostrość czy też miejsce zapisu materiału.
Dodatkowo do dyspozycji mamy także główne ustawienia aparatu zaszyte nieco głębiej.
(kliknij, aby powiększyć)
To w nich ustawimy jasność wyświetlacza, siatkę wspomagającą kadrowanie, stabilizację, wstawianie daty na zdjęcia, szybki podgląd zdjęć, zoom cyfrowy, dźwięki, datę, język, opis trybu, formatowanie pamięci i inne pomniejsze opcje. Generalnie uważam, że menu jest dość dobrze przemyślane i czytelne. Większość opcji jest sensownie poukładane i szybko dostępnych, chociaż opcje stabilizacji, siatkę kadrowania oraz regulację jasności LCD wolałbym zobaczyć w pierwszym menu.
(kliknij, aby powiększyć)
Wykonane zdjęcia można podejrzeć pojedynczo lub w dziewięciu miniaturach. Dodatkowo można wyświetlić informację o parametrach z EXIF każdego ze zdjęć. Z lewej strony wyświetlony będzie mikroskopijny histogram który pozwoli wstępnie ocenić poprawność naświetlenia sceny. Fotografie można powiększać ośmiokrotnie, przycinać (kadrować), obrabiać przy użyciu funkcji Perfect Touch oraz umieszczać w albumie.
Wspomniałem już o tym, że Z612 jest malutkim aparacikiem. Spójrzcie jednak jak prezentuje się obok innego aparatu klasy kompakt, Canona PowerShot G5. Zaznaczam, że G5 ma obiektyw o ogniskowej trzykrotnie krótszej od Kodaka.
(kliknij, aby powiększyć)
Z612 pomimo, że swoim kształtem nawiązuje do dSLR, to rozmiarami bliżej mu do kieszonkowych cyfraków.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
A jak wykonany jest Z612? Opisując go krótko można użyć sformułowania "plastic fantastic". Choć nie ma się czemu dziwić. Kodak chcąc zredukować masę aparatu musiał użyć lekkich materiałów. Niestety przy okazji udało mu się uzyskać efekt, który ociera się o odpustową tandetę. Tworzywo sztuczne użyte do budowy korpusu jest śliskie, a powierzchniowe barwienie nasuwa na myśl zabawkę. Niemniej jednak dokładność złączeń jest bardzo wysoka, nic tutaj też nie trzeszczy i się nie wygina. Niestety solidność i dbałość o szczegóły jest nieco zamaskowana przez wrażenia dotykowe i wizualne. Niemniej jednak masywny, czarny i matowy aparacik nie byłby już tak atrakcyjny dla kobiet. Udało się zatem uzyskać kompromis pomiędzy delikatnością i wagą, a solidnością wykonania.
Testy
Informacja: jeśli nie zaznaczyłem inaczej to standardowe ustawienia aparatu wynosić będą: ISO 80, pomiar ekspozycji centralnie ważony, tryb pracy A, przysłona 5.6, WB automatyczne, flash wyłączony, domyślne ustawienia kolorów oraz ostrości.
Podane w teście ogniskowe to ekwiwalent przeliczony na odpowiednik dla małego obrazka. Rzeczywista ogniskowa aparatu jest sześciokrotnie mniejsza od ekwiwalentu.
Postanowiłem, że większość testów przeprowadzę w plenerze. Pomimo, że nad studyjnymi scenami można uzyskać większą kontrolę to jednak w praktyce fotografie wykonuje się poza studiem (przynajmniej w tej klasie aparatów), zatem zdjęcia plenerowe moim zdaniem są bardziej miarodajne.
- czułość matrycy
Dla porównania wystąpią tu także próbki wykonane Canonem G5 z fizycznie większa matrycą, bo o rozmiarze 1/1.8'' oraz 5Mpix. Ogniskowe użyte do zdjęć w obu aparatach były zbliżone i wynosiły około 60mm, a przysłona ustawiona była na wartość f/5.6, dla ISO 400 wynosiła natomiast f/8.0
Scena testowa:
(kliknij, aby powiększyć)
Wycinki z powyższego kadru.
(kliknij, aby powiększyć)
Pomimo, że matryca w Kodaku jest fizycznie mniejsza od Canonowskiej, a jednocześnie zawiera o 1Mpix więcej komórek światłoczułych to rezultaty uzyskiwane przez Z612 są lepsze niż się spodziewałem. Niemniej jednak szału nie ma. Pomimo trzech lat dzielących technologie wykonania matrycy użytej w Canonie i tej z Kodaka różnice w jakości nie zachwycają.
Owszem, Kodakowi udało się uzyskać niższe zaszumienie obrazu, ale kosztem jego ostrości i szczegółowości. Niemniej jednak rezultat do ISO 200 włącznie jest bardzo zadowalający. Zaszumienie praktycznie nie występuje, a rejestracja szczegółów została zachowana na wystarczającym poziomie. ISO 400 pomimo, że jest już zaszumione głównie w cieniach to algorytmy wygładzające pojechały także po szczegółach. Osobiście wole jednak ziarno z zachowanymi szszczegółami. Na przykładzie Canona G5 widać, że ilość ziarna na zdjęciach zwiększa się wydatnie powyżej ISO 100, jednak ostrość fotografii nie spada.
Reasumując. Czułość do wartości ISO 200 włącznie w Kodaku jest jak najbardziej użyteczna, wyższej wartości bez potrzeby nie ma sensu dotykać. Chociaż tak naprawdę odbitki 15x10cm wykonane z pełnej rozdzielczości przy ISO 400 wyglądają bardzo dobrze.
(kliknij, aby powiększyć)
Jeśli zajdzie konieczność to do dyspozycji mamy także czułość ISO 800 dostępną dla rozdzielczości 1Mpix.
Poniżej znajdują się przykłady sceny sfotografowanej w słabszych warunkach oświetleniowych.
ISO 80 (kliknij, aby powiększyć)
ISO 200 (kliknij, aby powiększyć)
ISO 400 (kliknij, aby powiększyć)
ISO 800 (kliknij, aby powiększyć)
Wnioski jakie można wysnuć są analogiczne do powyższych.
- makrofotografia
Według producenta w trybie makro można wykonywać zdjęcia z odległości 12cm dla trybu szerokokątnego oraz 60cm dla maksymalnej ogniskowej. W praktyce wartości te okazały się korzystniejsze i wynoszą odpowiednio 9cm oraz 47cm. Odległość ta zapewni wystarczający dystans podczas fotografowania przyrody. Nie będziemy zasłaniać sobą światła i nie przepłoszymy owadów. Odległość ostrzenia niewiele powie nam jednak o powiększeniu. Do jej oceny musimy posłużyć się terminem skali odwzorowania. Najmniejszy możliwy obszar jaki możemy sfotografować wynosi około 10,5x7,9cm oraz 6,7x5cm odpowiednio dla trybu wide oraz tele. Daje to zatem skalę odwzorowania wynoszącą odpowiednio 1:18 oraz blisko 1:12 dla wide oraz tele. Są to dość przeciętne wyniki które pozwolą wykonywać zbliżenia niewielkich przedmiotów, ale do dużych zbliżeń owadów jest jeszcze daleko.
Poniżej znajduje się przykład pokazujący różnicę w maksymalnym powiększeniu w zależności od ogniskowej.
F=35mm; f/5.6; ISO 100; 0,5s (kliknij, aby powiększyć)
F=420mm; f/8.0; ISO 100; 1s (kliknij, aby powiększyć)
Inne zdjęcia makro:
F=420mm; f/4.8; ISO 100; 1/320s (kliknij, aby powiększyć)
F=420mm; f/8.0; ISO 80; 1/800s (kliknij, aby powiększyć)
F=420mm; f/8.0; ISO 80; 1/1000s (kliknij, aby powiększyć)
F=420mm; f/8.0; ISO 200; 1/1000s (kliknij, aby powiększyć)
F=420mm; f/4.8; ISO 200; 1/800s (kliknij, aby powiększyć)
- ostrość zdjęć, jakość optyki
Ostrość zdjęć można regulować programowo na trzech poziomach. Poniższe wycinki pochodzą z okolicy środka kadru, scena fotografowana była przy f/5.6 i ogniskowej około 100mm.
(kliknij, aby powiększyć)
Różnica pomiędzy nimi jest wyraźnie widoczna. Przy najniższym ustawieniu ostrości zdjęcia są jednak zbyt miękkie. Przeostrzone krawędzie zauważyć można natomiast przy najwyższym ustawieniu ostrości. Optymalnym ustawieniem jest środek. Co prawda nadal zdjęcia rysowane są miękko, ale z zachowaniem szczegółowości obrazu. Poniżej znajduje się zbiór zdjęć wykonanych przy minimalnej i maksymalnej ogniskowej i różnych ustawieniach przysłony.
F=35mm; f/2.8; ISO 80 (kliknij, aby powiększyć)
F=35mm; f/5.6; ISO 80 (kliknij, aby powiększyć)
F=35mm; f/8.0; ISO 80 (kliknij, aby powiększyć)
F=420mm; f/4.8; ISO 80 (kliknij, aby powiększyć)
F=420mm; f/5.6; ISO 80 (kliknij, aby powiększyć)
F=420mm; f/8.0; ISO 80 (kliknij, aby powiększyć)
Obiektyw zamontowany w Z612 rysuje obraz dość miękko. Pamiętajmy natomiast o jednym. Zdjęć nie ogląda się na ekranie monitora w powiększeniu 1:1. Po ich zmniejszeniu np. na potrzeby publikacji na stronach WWW i programowym wyostrzeniu rezultat jaki uzyskamy jest bardzo dobry. Poza tym zdjęcia wywołane w formacie 15x10cm lub 18x13 wyglądają bardzo dobrze nawet bez wcześniejszej obróbki na komputerze. Osobiście bardzo lubię "miękkie" odbitki, a jeśli ktoś woli bardzo ostre, może zdjęcie wyedytować w programie graficznym lub skorzystać z odpowiedniej opcji w aparacie. Lepiej jak materiał wyjściowy umożliwia wybór efektu końcowego.
Wracając jednak do optyki aparatu. Moim zdaniem rezultaty uzyskiwane przez obiektyw są bardzo dobre. Nie zapominajmy, że mamy do czynienia z aparatem klasy ultrazoom. Trudno oczekiwać od obiektywu o tak dużym rozstrzale ogniskowych by rysował obraz jak żyleta. Warto zwrócić jednak uwagę na praktyczny brak aberracji chromatycznych, co w tej klasie aparatów jest swoistym fenomenem. Co więcej, również zniekształcenia obrazu na krawędziach kadru są bardzo niewielkie jak na tego typu obiektyw. W rezultacie Kodakowi udało się niemalże całkowicie wyeliminować wady z jakimi znakomita większość ultrazoomów ma problem. Zatem rozwiały się moje wątpliwości co do tego jakoby napis na obiektywie miał być jedynie chwytem marketingowym. Widać, że mamy tu do czynienia z bardzo dobrą optyką.
(kliknij, aby powiększyć)
Co więcej, soczewki obiektywu pokryto bardzo skutecznymi powłokami antyodblaskowymi ,dzięki czemu podczas fotografowania pod słońce spadek kontrastu jest praktycznie niezauważalny, a występowanie flar, refleksów, duszków etc. ograniczono prawie do zera.
- technologia Perfect Touch
Ciekawą opcją jest funkcja nazwana Perfect Touch która w szybki sposób automatycznie przetworzy zrobione zdjęcie poprawiając je.
(kliknij, aby powiększyć)
Z lewej strony są oryginały, z prawej zdjęcia poprawione. Fotografie niedoświetlone zostaną automatycznie rozjaśnione. Z przepalonych zdjęć algorytm poprawy obrazu jednak niewiele jest w stanie wycisnąć, ale różnicę na korzyść programu i tak widać. W poprawnie naświetlonych zdjęciach Perfect Touch nieznacznie rozjaśnia cienie i przyciemnia światła. Krótko mówiąc, opcja ta jest przydatna i działa poprawnie. Na pewno ucieszą się z niej amatorzy bez znajomości programów graficznych. Na dobra sprawę z poziomu aparatu można więc zdjęcie przekadrować oraz poprawić jego wygląd poczym z pominięciem komputera zanieść do fotolabu.
- stabilizacja
Przyjęło się, że aby wykonać nieporuszone zdjęcie z ręki należy ustalić czas nie dłuższy niż odwrotność ogniskowej (lub jej ekwiwalent dla małego obrazka). Słowem, dla 100mm należy przyjąć czas przynajmniej 1/100s. Oczywiście od reguły tej są odstępstwa wynikające z tego jak wprawną mamy rękę oraz co aktualnie fotografujemy. Czasem ekspozycję można wydłużyć, a innym razem trzeba będzie skrócić kilkukrotnie. Optyczna stabilizacja obrazu przydaje się więc do tego, by zmniejszyć prawdopodobieństwo poruszonych zdjęć. Dodatkową jej zaletą jest fakt, że bardzo ułatwia ona kadrowanie przy długich ogniskowych. Tego nie zapewnia stabilizacja matrycy montowana np. w aparatach Konica-Minolta. W przypadku ogniskowej wynoszącej 420mm nie jest łatwo utrzymać obraz nieruchomo. Niewielkie drżenie dłoni przedkłada się na bardzo duże i gwałtowne drgania obrazu na wyświetlaczu. To właśnie te drgania eliminowane są przez system stabilizacji.
Układ stabilizacji działa prawie bezgłośnie. Podczas pracy można usłyszeć bardzo ciche popiskiwanie oraz ledwo wyczuwalne drgania przenoszone na aparat.
Nie zauważyłem by włączenie stabilizacji powodowało pogorszenie ostrości zdjęć niezależnie od czasów naświetlania i tego czy aparat trzymany był w dłoni czy na statywie.
Skuteczność stabilizacji jest bardzo dobra, ale tutaj też dużo zależy od nas. Zwykle jednak bez obaw można fotografować przy czasie o połowę krótszym niż zalecana.
(kliknij, aby powiększyć)
Udało mi się nawet uzyskać nieporuszone zdjęcie przy maksymalnej ogniskowej i czasie naświetlania aż 1/80s. Bez włączonej stabilizacji wykonanie nieporuszonego zdjęcia byłoby praktycznie nierealne.
- kolory
Do dyspozycji w Z612 mamy cztery ustawienia kolorystyczne.
(kliknij, aby powiększyć)
Normalne nasycenie kolorów oraz niewielkie stonowanie barw, a także rejestracja fotografii w czerni i bieli oraz w sepii. Opcje te przydatne dla osób nie znających obsługi programów graficznych, a chcących urozmaicić swoje zdjęcia. Czyli mamy kolejny ukłon Kodaka w stronę początkujących.
- kompresja JPG
Kodak Z612 umożliwia wybór jednego spośród trzech stopni kompresji JPG. Przy najniższej kompresji na wbudowaną pamięć aparatu zapiszemy szacunkowo 6 zdjęć, 14 fotografii zmieścimy przy normalnej kompresji oraz 22 zdjęcia przy największym upakowaniu fotografii. Oczywiście ilość ta jest też zależna od rodzaju fotografowanych scen.
Sprawdźmy zatem czy warto oszczędzać pamięć aparatu.
(kliknij, aby powiększyć)
Jak głosi pewna reklama, "skoro nie widać różnicy ..." a różnicy w praktyce faktycznie nie widać więc można oszczędzać. Spadek jakości przy normalnej kompresji w stosunku do najniższej jest praktycznie niezauważalny. Wady mocnego upakowania JPG wychodzą dopiero przy maksymalnym stopniu kompresji. Widoczny jest tu niewielki spadek ostrości oraz bloki kolorystyczne. Zatem na co dzień śmiało można korzystać ze standardowego stopnia upakowania zdjęć, a w razie konieczności nie musimy bać się najwyższej kompresji, pod warunkiem, że nie planujemy odbitek większych niż 15x10.
- automatyka WB
Automatyka dobierająca balans bieli działa całkiem sprawnie. W znakomitej większości przypadków kolorystyka ustawiana była dość trafnie nawet w świetle mieszanym, chociaż w pomieszczeniach często zawodziła.
Dla przykładu ustawienie automatu z lewej i profil koloru dla światła dziennego z prawej strony.
(kliknij, aby powiększyć)
Automatyka poradziła sobie z tym zadaniem praktycznie tak samo jak dedykowany profil.
Automat gorzej poradził sobie jednak w świetle żarowym. Tutaj ustawił zbyt ciepłą temperaturę kolorów. Profil "światło żarowe" był bliższy rzeczywistości.
(kliknij, aby powiększyć)
W codziennym użytkowaniu można więc opierać się na automatycznych algorytmach doboru temperatury kolorów.
- dystorsja, winietowanie, krycie flasha
Krycie flasha w zależności od ogniskowej.
(kliknij, aby powiększyć)
Wbudowana lampa błyskowa praktycznie zawsze ma problem z równomiernym oświetleniem sceny fotografowanej na szerokim kącie. Wyjątkiem nie jest tu flash wbudowany w Z612. Pomimo, że widać nierównomierność w oświetleniu ściany przy F=35mm to pole krycia jest tu na normalnym, wystarczającym poziomie.
Winietowanie, czyli zaciemnienie rogów kadru praktycznie nie występuje.
(kliknij, aby powiększyć)
Dopatrzyć można się ciemniejszych narożników przy maksymalnej ogniskowej, jednak w codziennym fotografowaniu jest to nie do wyłapania.
Dystorsja, czyli zniekształcenie linii prostych występuje głównie przy szerokim kącie (górna tablica)...
(kliknij, aby powiększyć)
...i zanika całkowicie już od ogniskowej około 70mm. Beczkowatość przy najkrótszej ogniskowej jest na normalnym poziomie.
- długie czasy naświetlania
Z612 umożliwia ustawienie maksymalnego czasu naświetlania równego 16s. To niezbyt wiele, ale do podstawowej zabawy w wieczorne fotografowanie wystarczy.
Poniżej znajdziecie kilka przykładów fotografii wykonanych przy długich czasach ekspozycji.
F=56mm; f/7.1; ISO 200; 16s (kliknij, aby powiększyć)
F=70mm; f/3.2; ISO 80; 16s (kliknij, aby powiększyć)
F=420mm; f/4.8; ISO 80; 16s (kliknij, aby powiększyć)
F=115mm; f/3.2; ISO 80; 16s (kliknij, aby powiększyć)
F=35mm; f/3.2; ISO 80; 16s (kliknij, aby powiększyć)
F=420mm; f/8.0; ISO 80; 13s (kliknij, aby powiększyć)
Jakość rejestrowanych zdjęć jest dobra, hot pixele nie występują, a ostrość zachowana jest na zadowalającym poziomie.
- filmy
Zwykle nie omawiam możliwości aparatu pod kątem rejestrowania filmów, ale tym razem zrobię wyjątek ze względu na całkiem niezłe możliwości aparatu w tym temacie. Otóż aparat jest w stanie rejestrować materiał o rozdzielczości 320x240 lub 640x480 z płynnością 30fps i dźwiękiem stereo. O ile rozdzielczość nie jest czymś nadzwyczajnym, to rejestracja dźwięku stereo nie jest jeszcze standardem. Materiał video można zapisywać aż do momentu wyczerpania się dostępnej pamięci na karcie (około 1h dla rozdzielczości 640x480 i karty 1GB). Dodatkowo podczas "kręcenia" filmu można dowolnie zmieniać ognikową, a ciągle działający AF zapewni dobrą ostrość scen.
Jakość filmów jak na aparat fotograficzny jest dobra. Można więc pokusić się o rejestrowanie ruchomych obrazów jeśli ktoś poczuje taką potrzebę.
- praktyczne informacje
Część dotycząca suchych testów dobiegła do końca. Aparat większość zadań pokonał zwycięsko. Jednak szumy, kolory i ostrość nie zapewnią nam wygodnej pracy z aparatem, a moim zdaniem ergonomia jest najistotniejszą cechą aparatu fotograficznego, przynajmniej dla amatora.
Elektroniczny wizjer w praktyce okazuje się kompletnie bezużyteczny. Po pierwsze nie wyposażono go w korekcję dioptryczną, zatem osoby z wadą wzroku będą czuły dyskomfort podczas jego używania. Po drugie, jeśli komuś przyjdzie do głowy spoglądanie przez wizjer w okularach to natychmiast mu przejdzie, ponieważ punkt oczny jest tak niski, że osoby w okularach nie będą widziały całego obszaru kadru. Ale tak naprawdę nic z tego powodu nie tracą, bo EVF jest bardzo słabej jakości i jest malutki. Koszmarne aberracje chromatyczne i niewielkie rozmiary wyświetlacza sprawiają, że o istnieniu tego wizjera można śmiało zapomnieć. Na szczęście sytuację ratuje wyświetlacz LCD który jest bardzo dobrej jakości. Ponad 200k pikseli upchniętych na ekranie o przekątnej 2,5'' pozwala dość wygodnie kadrować i przeglądać zdjęcia. Powierzchnia ekranu pokryta jest powłoką skuteczną AR, dzięki czemu obraz jest dobrze widoczny nawet w bardzo słoneczny dzień.
Dedykowany akumulator według producenta powinien dostarczyć energii wystarczającej do wykonania 225-300 zdjęć. Rzeczywista wydajność pracy jest jednak krótsza. Używanie flasha, przeglądanie zdjęć, kopiowanie ich na komputer itd. to wszystko skraca czas pracy. W praktyce wynosi on około 140 zdjęć gdy stabilizacja jest włączona i około 220 zdjęć gdy jest wyłączona. Cóż, nie można powiedzieć, że wynik ten jest zadowalający jak na nowoczesny aparat. W efekcie na wycieczkę zmuszeni będziemy zakupić dodatkowe ogniwo zasilające.
Ładowarka potrzebuje blisko 4h do pełnego naładowania akumulatora. To sporo. Niestety dużą niedogodnością jest fakt, że wyjęcie akumulatora powoduje wyzerowanie stanu godziny i daty.
Dziwnym tematem jest minimalny czas ekspozycji. Otóż producent podaje, że krótszego naświetlania jak 1/1000s nie da się ustawić. Faktycznie, ręcznie się nie da, ale automat jest w stanie ustawić nawet 1/2000s. Z tym, że nie jest to takie proste jak się wydaje. Otóż nie zawsze automat był skłonny do ustawienia czasu krótszego niż 1/1000s choć fotografowana scena tego ewidentnie wymagała. Wszystko zależne jest od użytej ogniskowej oraz przysłony. Otóż dla przysłony f/2.8 oraz f/3.2 minimalny czas naświatlania wynosi 1/1000s. Natomiast już dla przysłony f/3.6 skraca się on do 1/1250s. Powyżej f/3.6 automat może ustawić już 1/1600s. Bywało jednak, że np. w trybie P aparat ustawiał parametry f/8.0 i 1/1000s pomimo, że scena wymagała krótszego czasu. Zdarzało się także, że aparat ustawiał czas ekspozycji 1/2000s, choć reguły na to nie udało mi się znaleźć. Nie wiem czy taki stan rzeczy nie wynika z jakiegoś błędu w oprogramowaniu.
Cieszy natomiast fakt, że wbudowany flash synchronizuje się z każdym dostępnym czasem ekspozycji.
Kodak Z612 po podłączeniu do komputera nie jest widoczny jako dysk wymienny lecz jako urządzenie multimedialne.
Aparat prawie przez cały czas testów zachowywał się stabilnie. No tak, prawie. Dwukrotnie zdarzyło mu się zawiesić podczas robienia zdjęć. Poza tym nie było problemów z jego działaniem.
Wyprofilowanie uchwytu jest dość dobre. Grip jest głęboki, ale praktycznie w całości wykonany ze śliskiego plastiku. Producent tylko częśc boczną i tylną pokrył gumą. Szkoda, że gumowe maty nie znalazły się także na jego przedzie. Niemniej jednak aparat w dłoni leży bardzo pewnie i wygodnie.
Większość przycisków jest łatwo dostępna, wszystkie prócz "EVF/LCD" można nawet obsługiwać dłonią w której trzymamy aparat.
Zdjęcia seryjne wykonywane są na dwa sposoby. Pierwszy z nich to wykonanie maksymalnie ośmiu zdjęć z prędkością 2fps. W drugim trybie aparat może wykonać aż 30 zdjęć z prędkością 2fps, ale jedynie osiem ostatnich zdjęć zostaje zapisanych w pamięci.
Do dyspozycji mamy także ręczną nastawę ostrości. Niestety jak to bywa w kompaktach, jest ona praktycznie bezużyteczna. Po włączeniu trybu MF ostrość reguluje się przy pomocy dwóch przycisków na wybieraku, a widok na ekranie zostaje dwukrotnie powiększony. Wtedy jednak jakość jest na tyle kiepska, że precyzyjne ustawianie ostrości to istna rosyjska ruletka.
Aparat nawet podczas długiego czasu pracy bardzo nieznacznie nagrzewa się w okolicy wyświetlacza.
- pomiary
Praktycznie każda operacja jaką musi wykonać aparat trwa 1 sekundę. Tyle czasu aparat potrzebuje na uruchomienie oraz wyłączenie gdy obiektyw ustawiony jest w tryb wide (2s gdy obiektyw jest maksymalnie wysunięty). Mechanizm zoomu jest bardzo szybki, bo zmiana ogniskowej od najkrótszej do najdłuższej trwa także 1s, tyle samo trwa operacja w drugą stronę.
System AF działa sprawnie i szybko. W dobrych warunkach oświetleniowych ostrość zostaje potwierdzona już po zaledwie 0,3s w trybie wide i po ponad pół sekundzie w trybie tele. Gdy scena jest trudniejsza (jednolity kolor) aparat może potrzebować nie więcej jak pół sekundy w trybie wide i około 1 sekundy, gdy obiektyw jest maksymalnie wysunięty.
Automatyczna nastawa ostrości działa bardzo sprawnie nawet w całkowitych ciemnościach dzięki lampce wspomagania AF. W większości przypadków skuteczny zasięg lampki wynosi około 4 metry, zatem do fotografowania w pomieszczeniach wystarczy.
Niestety tzw. shutter lag czyli opóźnienie reakcji migawki jest w tym aparacie wyczuwalne. Trudno jest mi tutaj podać liczę, czy jest to 0,1s czy może 0,15s albo 0,2s. Trudno to zmierzyć. Opóźnienie nie jest duże, jednak w niektórych wypadkach można je zauważyć. A szkoda, bo wiele nowych aparatów kompaktowych praktycznie pozbawiono tego opóźnienia.
Pozostałe zdjęcia
F=35mm; f/5.0; ISO 80; 1/500s (kliknij, aby powiększyć)
F=420mm; f/6.3; ISO 100; 1/800s (kliknij, aby powiększyć)
F=87mm; f/4.0; ISO 80; 1/1250s (kliknij, aby powiększyć)
F=63mm; f/5.0; ISO 80; 1/640s (kliknij, aby powiększyć)
F=420mm; f/4.8; ISO 80; 1/400s (kliknij, aby powiększyć)
F=420mm; f/4.8; ISO 80; 1/200s (kliknij, aby powiększyć)
F=385mm; f/5.0; ISO 80; 1/320s (kliknij, aby powiększyć)
F=87mm; f/6.3; ISO 200; 1/125s (kliknij, aby powiększyć)
F=238mm; f/5.0; ISO 100; 1/400s (kliknij, aby powiększyć)
F=86mm; f/5.6; ISO 200; 1/1000s (kliknij, aby powiększyć)
F=175mm; f/3.6; ISO 400; 1/320s (kliknij, aby powiększyć)
F=420mm; f/4.8; ISO 100; 1/400s (kliknij, aby powiększyć)
F=126mm; f/4.0; ISO 100; 1/80s (kliknij, aby powiększyć)
F=105mm; f/4.0; ISO 100; 1/1250s (kliknij, aby powiększyć)
F=35mm; f/5.6; ISO 100; 1/640s (kliknij, aby powiększyć)
F=328mm; f/5.6; ISO 100; 1/500s (kliknij, aby powiększyć)
F=133mm; f/5.6; ISO 100; 1/160s (kliknij, aby powiększyć)
F=70mm; f/4.5; ISO 80; 1/500s (kliknij, aby powiększyć)
F=420mm; f/4.8; ISO 400; 1/500s (kliknij, aby powiększyć)
F=105mm; f/4.5; ISO 100; 1/500s (kliknij, aby powiększyć)
F=143mm; f/4.5; ISO 100; 1/100s (kliknij, aby powiększyć)
F=420mm; f/5.6; ISO 200; 1/400s (kliknij, aby powiększyć)
F=266mm; f/5.6; ISO 80; 1/500s (kliknij, aby powiększyć)
F=420mm; f/4.8; ISO 200; 1/500s (kliknij, aby powiększyć)
F=63mm; f/4.0; ISO 100; 1/1250s (kliknij, aby powiększyć)
Podsumowanie
Jak można krótko opisać nowy produkt Kodaka? Niewątpliwie jest to udana i przemyślana konstrukcja. Zapewne spodoba się żeńskiej części użytkowników oraz początkującym adeptom fotografii chcących dalej rozwijać się w tym kierunku. Z612 jest nowym aparatem, praktycznie jeszcze niedostępnym w sklepach. Jedak w jednym miejscu znalazłem go już za około 1500zł, zatem cena jest dość sensowna jak za nowy produkt. W zamian otrzymujemy aparacik z bardzo dobrym obiektywem, wyposażony w stabilizację optyczną, 6 Mpix matrycę, 2,5'' wyświetlacz LCD oraz rejestrujący zdjęcia zadowalającej jakości nawet przy czułości ISO 200. Dodam do tego, że z Z612 pracuje się całkiem przyjemnie i komfortowo. W dłoni leży całkiem nieźle, większość opcji jest pod ręką, a menu jest przejrzyste i łatwo dostępne. Czy można chcieć czegoś więcej? Oczywiście, że tak, zawsze można doszukać się braków. Cóż, elektroniczny wizjer jest bezużyteczny, a szybkość aparatu mogłaby być większa. Obiektyw także mógłby być jaśniejszy, a gdyby jeszcze ekran LCD był odchylany to mięlibyśmy pełnię szczęścia. Niemniej jednak braki są niewielkie, a zalety jakimi dysponuje Z612 są bardzo istotne. Reasumując zatem niniejszy test - Kodak wyprodukował bardzo przyzwoity aparacik, który wart jest Waszej uwagi jeśli planujecie zakup aparatu tego typu.
|