TwojePC.pl © 2001 - 2024
|
|
RECENZJE | Profi pełną gębą? - test Fujifilm FinePix S3pro |
|
|
|
Profi pełną gębą? - test Fujifilm FinePix S3pro Autor: NimnuL | Data: 21/10/05
|
|
Monolog na zakończenie
Bardzo długo zabierałem się do napisania słów na koniec. Głównie dlatego, że mam niesamowicie mieszane odczucia, co do omawianego aparatu. Gdyby S3pro opisać jednym zdaniem brzmiałoby ono tak: "Świetna matryca w bardzo lipnej puszcze". Tak to wygląda w skrócie.
We wstępie do artykułu zadałem kilka pytań. Nie jestem pewien czy można na nie jednoznacznie odpowiedzieć. Z jednej strony średnia cena na poziomie 8500zł za sam korpus wskazuje na przeznaczenie aparatu do zadań profesjonalnych, z drugiej natomiast niska ergonomia przeczy tej tezie. Również czasochłonna zmiana wartości ISO, niezbyt intuicyjna obsługa, plastikowy, nieuszczelniony korpus, wolny tryb seryjny to jedne wad, które w połączeniu ze świetną matrycą tworzą swoisty galimatias. Jeśli miałbym wskazać miejsce przeznaczenia S3pro, pokazałbym palcem studio. Aparat ten lubi przytulne, dobrze oświetlone pomieszczenia gdzie pośpiech nie jest wskazany. W terenie ten aparat moim zdaniem zbyt dobrze się nie sprawdzi. Na rynku są modele w podobnej cenie, które lepiej poradzą sobie w ciężkich warunkach gdzie szybkość działania i wytrzymałość będą pożądanymi czynnikami.
Poniżej wypunktuję zalety i wady S3pro, które zdołałem zaobserwować. Jednocześnie można potraktować to jako swoiste podsumowanie S3pro. Gdzieniegdzie odniosę się też do Olympusa E1.
+ rewelacyjna rozpiętość tonalna (ogromne możliwości ratowania z RAWów przepaleń)
To jest niezaprzeczalnie podstawowa, ogromna zaleta S3pro. W tym temacie aparat ten nie ma sobie równych. Więcej o tym napisałem w samym teście.
+ niski poziom szumów
Szczególnie w RAWach i JPG 6Mpix. 12Mpix, jako, że jest rozdzielczością uzyskaną na bazie interpolacji wypada wyraźnie gorzej. Niemniej jednak sama interpolacja działa bardzo dobrze, dzięki specyficznej budowie matrycy Super CCD. W rzeczywistości ilość rejestrowanych szczegółów jest bardzo wysoka, wyższa niż konwencjonalnych matryc CCD 6Mpix. Myślę, że śmiało można by przyrównać je do fotografii wykonanych na sensorach CCD 8Mpix.
+ bardzo dobra jakość zdjęć w 6Mpix
Ostre, szczegółowe fotografie, bardzo dobrze nasycone kolorami. Niemniej jednak aparatem tym warto robić zdjęcia w RAW i wykorzystywać pełen potencjał tego formatu.
+ dobre wyprofilowanie gripa do zdjęć poziomych
Aparat pewnie leży w dłoni. Gumowe maty i profile zapewniają wygodne podparcie dla dłoni. Jednak położenie kółka nastawczego oraz spustu migawki jest nietrafione.
+ użyteczny pomocniczy LCD
Monochromatyczny wyświetlacz na tylnej ściance zapewnia wygodną i sprawną obsługę podstawowych parametrów.
+ matówka 2 in 1
Matówka, w której można włączyć wyświetlanie siatki podziału. To wygodne i bardzo praktyczne rozwiązanie godne naśladowania.
Niestety na tym muszę zakończyć wymienianie zalet S3pro. Szukałem i więcej nie znalazłem. Wad jest niestety wyraźnie więcej.
- bardzo mały i dość ciemny wizjer, brak pełnego pokrycia kadru
Uważam, że wizjer w lustrzance jest jednym z istotniejszych elementów. Szczególnie w tej klasie aparatu nie powinno się na tym oszczędzać. Wiele amatorskich aparatów jak np. Minolta Dynax 5D oraz 7D, Pentax *ist D czy Olympus E1 mają nieporównywalnie większe i jaśniejsze wizjery zapewniające znacznie większy komfort pracy.
- niski punkt oczny
Fotografując w okularach nie widać całego wizjera.
- niepełnowartościowy grip do zdjęć pionowych
Wyposażony jedynie w spust migawki sprawia, że służyć może raczej jako komora na baterie i podparcie dla dłoni niż ułatwienie podczas pionowego kadrowania.
- bardzo powolny w serii
Zdjęcia seryjne przy pełnej rozpiętości tonalnej praktycznie trudno nazwać zdjęciami seryjnymi.
- bardzo wolne przeglądanie zdjęć
Wczytywanie kolejnych zdjęć trwa zbyt długo, niezależnie od karty pamięci.
- źle umiejscowiona lampka wspomagania AF
Jej działanie skutecznie utrudnione jest przez obiektyw.
- niezbyt dobra współpraca z obiektywami, słaby system AF
Działanie S3pro sprawdzałem na wymienionych w teście Sigmach oraz jednym obiektywie Nikkor 80-200/2.8 ED. Niestety na tych obiektywach system AF często się gubił, następowały przestrzały ostrości oraz problemy z ustawianiem focusa czy to na dobrze oświetlonych, ale mało kontrastowych scenach, (na których np. Olympus E1 radził sobie idealnie) czy też w słabym oświetleniu. Było to mocno irytujące, kiedy AF potrafił przestrzelić ostrość nawet na twarzy modelki oświetlonej przez południowe słońce.
- zmiana ISO na pokrętle
To niewygodne i czasochłonne rozwiązanie.
- brak wymiennej muszli ocznej
W połączeniu z niskim punktem ocznym wyraźnie obniża komfort użytkowania, szczególnie osobom noszącym okulary.
- ergonomia na przeciętnym poziomie
Na ten podpunkt składa się wiele elementów. Dostęp do zmiany czułości, ubogi grip do zdjęć pionowych, wady wizjera, zmiana sposobu pomiaru światła, położenie spustu migawki oraz pomocniczego kółka nastaw. To wszystko wydatnie obniża komfort użytkowania.
- plastikowy korpus
Zaletą jest waga aparatu, jednak użycie plastiku do budowy aparatu tej klasy nie powinno mieć miejsca. Blisko 3x tańszy Olympus E1 czy ponad 2x tańsza Minolta 7D zbudowane są prawie w całości z magnezu.
- brak uszczelnień korpusu
W połączeniu z plastikowym korpusem fakt ten nie dziwi, jednak np. Olympus E1 ma pełne uszczelnienia środowiskowe.
- nienajlepsza współpraca z niektórymi obiektywami
Przynajmniej z omawianymi Sigmami 24-70/2.8 EX DG oraz 105/2.8 EX DG oraz Nikkor 80-200/2.8 DG.
- zbędna wbudowana lampa błyskowa
Użytkownicy tego aparatu nigdy z niej nie skorzystają, w tej klasie aparatów to zbędny element.
- nieporęczne pokrętło zmiany pomiaru światła oraz pomocniczego pokrętła.
- brak RAW + JPG
Czasem przydaje się jednoczesna rejestracja RAW i JPG, jednak brak tej opcji to bardziej niedociągnięcie niż wada.
- brak wyboru kroków korekcji EV
Korekcja tylko co 0,3EV, bez możliwości zmiany tej wartości. Zmniejsza to możliwości dostosowania do własnych potrzeb. E1 pozwala na wybór kroków 0,3; 0,5 lub 1EV.
- brak beepa AF
Niby drobiazg, ale przez cały czas użytkowania S3pro nie przywykłem do braku "piknięcia" na potwierdzenie AF, głównie dlatego, że punkt AF niezbyt wyraźnie się podświetla.
- brak odpowiednika funkcji "mirror lock-up"
Czyli opcji eliminującej drgania wynikające na skutek podniesienia lustra podczas długiej ekspozycji. Drobiazg, ale czasem przydatny. E1 umożliwia taka opcję, tylko pod inną nazwą.
- synchronizacja zewnętrznego flasha tylko z czasem nie krótszym niż 1/180s.
To zdecydowanie zbyt mało podczas korzystania z zewnętrznego flasha w słoneczne dni. Dla przykładu Nikon D70 umożliwia synchronizację z czasem do 1/500s, a i to w odpowiednich warunkach jest zbyt mało. Olympus E1 w trybie FP pozwala synchronizować błysk flasha aż do 1/4000s.
- brak WB w stopniach K
Niestety kilka profili WB to zbyt mało, szczególnie w studio przy udziwnionym oświetleniu.
- wysoka cena
Cena około 8500zł jest kompletnie nieuzasadniona, pomimo nawet zastosowania świetnej matrycy.
To byłoby na tyle. Niestety wad jest znacznie więcej niż zalet. Cóż, jakim aparatem jest S3pro, każdy widzi. Gdyby użyta do jego konstrukcji matryca znalazła się w równie dobrej obudowie byłby to przypuszczalnie najlepszy aparat na rynku, nawet gdyby cena była 2x większa. Niestety rzeczywistość jest inna. Niemniej jednak pomimo licznych wad, sądzę, że S3pro znajdzie zwolenników. Jednak mnie wśród nich nie będzie.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|