TwojePC.pl © 2001 - 2024
|
|
RECENZJE | Felieton: Czy konferencje informatyczne dla młodzieży są nam potrzebne? |
|
|
|
Felieton: Czy konferencje informatyczne dla młodzieży są nam potrzebne? Autor: Wedelek | Data: 30/12/11
| Zaledwie kilka tygodni temu informowaliśmy Was o organizowanej przez studentów Wydziału Informatyki i jednocześnie członków koła programistów .NET działającego przy Wyższej Szkole Biznesu (WSB-NLU) z siedzibą w Nowym Sączu konferencji Potęga Informatyki 3. Wspomniana impreza miała wypromować szeroko pojętą Informatykę i jednocześnie pokazać niejako 'od kuchni' czym tak naprawdę jest ten kierunek studiów. Wasze liczne komentarze oraz olbrzymi sukces konferencji zachęciły mnie do postawienia sobie pytania: 'Czy takie konferencje są nam potrzebne?'. |
|
. . .
Czarna magia lub Informatyka, czyli co przeciętny Kowalski wie o branży IT?
Nim jednak wkroczymy w gąszcz rozważań o zasadności imprez promujących informatykę z wykorzystaniem dostępnych zdobyczy techniki zastanówmy się najpierw co znaczy słowo Informatyka dla przeciętnego Kowalskiego. Oczywiście tak naprawdę nie istnieje statystyczny użytkownik komputera jako byt, który moglibyśmy zamknąć w ciasnych ramach, a każdy człowiek dysponuje nieco innym zakresem wiedzy i doświadczenia. Dlatego też w drodze eliminacji postanowiłem odrzucić tych użytkowników, którzy regularnie przeglądają vortale/fora o tematyce IT, wyodrębniając tym samym grupę osób, do których kierowane są widowiska takie, jak Potęga Informatyki.
W ten sposób powstaje nam grupa osób, które w najgorszym przypadku potrafią jedynie włączyć przeglądarkę internetową lub odtwarzacz filmów, a w najlepszym są w stanie znaleźć rozwiązanie, dzięki któremu rozwiążą jeden z problemów z zakresu "proste" (oczywiście dla przeciętnego Geeka). Mowa przede wszystkim o znalezieniu sterowników/kodeków/programów niezbędnych do wykonania odpowiedniej czynności. Taka osoba potrafi więc poradzić sobie z najczęściej występującymi problemami, czy np. zainstalować piracką grę, co rzecz jasna całkowicie jej wystarcza.
Przeciętny Kowalski siłą rzeczy nie wie zbyt wiele o branży IT, a Informatyk to dla niego najczęściej "Pan od naprawy komputera", a w najlepszym razie programista lub osoba dbająca o działanie już istniejących programów/maszyn. Problem jednak w tym, że tak naprawdę wszystkie te określenia to tylko puste slogany, bo żaden statystyczny użytkownik nie wie, co kryje się za owym magicznym "programowaniem", a cała informatyka to dla niego tak naprawdę jeden spójny twór, ściśle związany z komputerami, którego nie umie dogłębniej opisać.
To właśnie z tej niewiedzy korzystają różnego rodzaju naciągacze, którzy próbują oszukać naszego Kowalskiego i na przykład wyłudzić od niego login i hasło do jego konta bankowego. Sami użytkownicy nie są zresztą wcale lepsi i dość beztrosko korzystają z zasobów Internetu za nic mając sobie przestrogi, że w sieci wcale nie są anonimowi, a wręcz przeciwnie. To właśnie niewiedza jest częstą przyczyną tragedii użytkownika, który na Facebooku pochwalił się znajomym, że jedzie na wakacje, a po powrocie zastał spenetrowany przez włamywaczy dom i karę pieniężną, bo akurat w tym czasie powinien być na zwolnieniu lekarskim.
Informatykiem być...
Wszystko to sprawia, że Kowalski, zazwyczaj w wieku młodzieńczym, postanawia zostać Informatykiem, co w jego opinii ma mu zapewne dać przepustkę do lepszego życia. Problem jednak w tym, że w większości przypadków nadal nie wie, czym tak naprawdę jest informatyka, a szkolny przedmiot o tej samej nazwie upewnia go jedynie, że nie ma się czego obawiać, a wszystkiego dowie się w swoim czasie - na studiach. W międzyczasie pojawiają się problemy z przedmiotami ścisłymi (matematyka, fizyka) oraz opowieści starszych kolegów/koleżanek o setkach balang jakie można, ba nawet trzeba zaliczyć w trakcie studiów.
W tym momencie nieco bardziej rezolutna młodzież zaczyna odczuwać pewną dozę niepewności związaną ze skąpym zasobem wiedzy o kierunku, który mają zamiar studiować. Zaczynają się więc poszukiwania owej "wiedzy tajemnej", które w większości przypadków kończą się na przeczytaniu kilku łatwych do zrozumienia artykułów i zachęcających do podjęcia studiów broszur wydawanych przez poszczególne uczelnie. Jeszcze tylko szybkie spojrzenie na perspektywy pracy w przyszłym zawodzie, które jak zapewnia prasa są ogromne i wszelkie wątpliwości znikają niczym bańka mydlana.
Niestety media publikujące informacje dla "mas" nie są bez winy i czasami umieszczają na swoich łamach artykuły pisane przez redaktorów, których wiedza z dziedziny IT jest, że tak powiem dość skąpa. Wystarczy jedynie wspomnieć o licznych wpadkach, jak chociażby umieszczenie w artykule, w którym głównymi bohaterami są dyski HDD zdjęcia napędu DVD-RW, czy też opisu kursów "sisco" (zamiast Cisco!), w którym przekręcona nazwa występowała kilkukrotnie (pomimo licznych korekt). Takich przykładów można mnożyć, że już nie wspomnę o tym, że redaktorzy zajmujący się dosłownie wszystkimi tematami częstokroć nie odróżniają programisty od np. "sieciowca"... To rodzi różnego rodzaju mylne odczucia u czytelników o tym, czym jest Informatyka.
Studia początkiem gehenny?
Ale wracając do naszego świeżo upieczonego studenta zauważamy, że jego entuzjazm został skutecznie ostudzony przez przedmioty matematyczne. W tym miejscu większość przypadkowych studentów niemal natychmiast wywiesza białą flagę, ale spora część postanawia męczyć się dalej. W końcu matematykę jakoś uda się pokonać. Niestety nie jest to jedyny "firewall" wychwytujący studentów, którzy nie są w stanie poradzić sobie z zasobem wiedzy, który muszą opanować. Nagle obok jednej "ściany płaczu" z napisem matematyka wyrastają nowe, zatytułowane "programowanie", "sieci", "elektronika", "geometria wykreślna" czy "grafika 3D", które różnią się w zależności od obranej specjalizacji i stopnia umiejętności studenta. Co więcej nagle okazuje się, że na Informatyce jest masa przedmiotów nie mających nic wspólnego z wybranym kierunkiem i samemu trzeba poszukiwać nowych ścieżek rozwoju i się w nich specjalizować. Niestety balangi również trzeba ograniczyć do minimum, jeśli chce się zaliczyć kolejny semestr. W tym miejscu traumatyczne przeżycia studenta sprawiają, że ten ostatecznie musi zrezygnować z ukochanego kierunku.
Niestety prawda jest bolesna i nie każdy może być grafikiem, programistą czy "sieciowcem", a program studiów wyższych, opracowany przez Ministerstwo Oświaty niejednokrotnie przeszkadza nawet tym studentom, którzy studiowanie Informatyki z określoną specjalizacją wybrali świadomie.
No dobrze, ale w jaki sposób dotrzeć do młodych ludzi, którzy za kilka lat będą musieli wybrać kierunek studiów? Przecież duża część osób, które mogłyby pracować w branży IT nawet nie rozważa studiowania Informatyki, bo nic o niej nie wie, a z kolei ich rówieśnicy, którzy nie są z przedmiotami technicznymi Za Pan Brat próbują swych sił i zazwyczaj z ich marzeń nie zostaje nic.
Wiedza to potęga... potęga Informatyki
I tutaj dochodzimy do Potęgi Informatyki, czyli jak już wspomniałem na wstępie, do konferencji prowadzonej przez samych studentów, którzy chcą pokazać kandydatom na studentów jak piękna i różnorodna może być Informatyka, ale również prezentując jej sedno, czyli np. kod napisany w C# czy filmik pokazujący w przyspieszeniu proces powstawania danego elementu.
Rzecz jasna najpierw trzeba słuchaczy zachęcić do przyjścia na widowisko, czemu służyć mają różnego rodzaju atrakcje, oraz ciekawe prelekcje wzbogacone pokazami laserów, muzyką i filmikami. Całość musi zostać przedstawiona w sposób jasny i czytelny, a przy tym poruszone tematy muszą zaintrygować widza, tak, by ten sam chciał wykonać podobny projekt w domowym zaciszu. W ten sposób empirycznie doświadczy złożoności niektórych zagadnień i zdecyduje, czy taka praca w ogóle go interesuje.
Niestety jak to zwykle bywa łatwiej coś powiedzieć niż to zrobić. Głównym problemem na jaki natrafiają prelegenci nie jest bowiem dobór tematów, a sposób ich przedstawienia. Jeśli szczegółów będzie zbyt dużo przeciętny Kowalski szybko się zniechęci i straci zainteresowanie tematem. Nic w tym zresztą dziwnego, bo np. baza danych, czy fragment estetycznie napisanego i zoptymalizowanego kodu, mimo iż są pasjonujące dla osób zajmujących się tworzeniem podobnych projektów, to jednak mają tendencję do usypiania pozostałej części widowni.
Z drugiej zaś strony wykorzystanie zbyt wielu elementów rozpraszających, jak lasery, czy muzyka oraz skrócenie do minimum opisu technicznej strony projektu wywołuje wśród słuchaczy mylne odczucie, że prezentowane zagadnienia można szybko zgłębić, a ich implementacja jest łatwa i przyjemna. Innymi słowy organizatorzy balansują na cienkiej linie, z której bardzo łatwo spaść, czyli odnieść skutek przeciwny do zamierzonego.
Rzecz jasna lepiej wywołać nadmierny entuzjazm, który na końcu schłodzimy prezentacją funkcji działających w tle i prezentacją tworzenia jednego z elementów podczas pokazu, niż od razu uśpić widownię. Kilkuminutowe operowanie 10-tkami różnych opcji i fragmentami kodu niezrozumiałymi w pełni dla słuchaczy po przedstawieniu końcowego efektu szybko powoduje, że Ci porzucają swoje mylne wyobrażenia o stopniu trudności danej pracy.
Pytanie tylko, czy aby na pewno wyciągnięte wnioski zaowocują w sposób jaki życzyli sobie tego organizatorzy. Z założenia bowiem uczestnik konferencji powinien podejść do prelegenta po zakończeniu pokazu i zapytać go o dodatkowe materiały, czy informacje jak zacząć swoją przygodę z Informatyką, albo raczej z jedną z dziedzin, które w jej skład wchodzą. Pomagają w tym również firmy trzecie, które wysyłają swoich przedstawicieli na konferencję, by Ci opowiedzieli jak wygląda praca w jednym z zawodów związanych z branżą IT. A wszystko to po to, by przyszły student świadomie wybrał swoją ścieżkę kariery.
Być albo nie być - oto jest pytanie
Niestety z autopsji wiem, że różnie z tym bywa, a odsetek osób, które zgłaszają się na kierunek Informatyka, po czym nie radzą sobie z nim wciąż jest dość znaczący, w szczególności na studiach zaocznych.
Rodzi się więc pytanie, czy aby na pewno organizacja tego typu konferencji jest potrzebna i czy przypadkiem nie utrwali utartych przekonań, że Informatyka to kierunek widowiskowy i przyszłościowy, a "fajerwerki" nie przysłonią sedna sprawy i trudności, jakie na swej drodze napotka niejednokrotnie pretendent do miana inżyniera bądź magistra jednej ze specjalizacji informatyki.
Osobiście jestem zdania, że "bez pracy nie ma kołaczy", a ciągłe użalanie się nad stopniem edukacji młodszych pokoleń, które często wybierają studia na "chybił trafił" nie prowadzi do niczego konstruktywnego. Jeśli chcemy, by młodzi dowiedzieli się czym jest szeroko pojęta Informatyka musimy pomóc im dotrzeć do informacji na ten temat, między innymi poprzez organizowanie tego typu konferencji. Jak bowiem Kowalski ma się dowiedzieć jak trudna i jednocześnie ciekawa jest przygoda z grafiką czy programowaniem, jeśli nie jest do końca świadom ich istnienia.
Innymi słowy osobiście jestem na TAK dla podobnych inicjatyw i chętnie poznam Wasze opinie oraz sugestie w tej sprawie.
Więcej zdjęć z "potęgi" znajdziecie pod tym adresem.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|