TwojePC.pl © 2001 - 2024
|
|
RECENZJE | Tanio i dobrze? Test notebooka BenQ Joybook R53EG |
|
|
|
Tanio i dobrze? Test notebooka BenQ Joybook R53EG Autor: NimnuL | Data: 07/07/06
|
|
Informacje użytkowe
Podczas pracy możemy odczuć niedobór pamięci RAM. Standardowo oferowane 512MB wystarczy do komfortowej pracy na podstawowym poziomie. Jednak jeśli uruchomimy nieco bardziej wymagające zadania komputer szybko zawoła o więcej pamięci. Uważam, że rozbudowa pamięci do 1GB będzie bardzo rozsądnym posunięciem przy zakupie tego komputera.
Wydajność dysku twardego jest dobra, programy uruchamiają się dość szybko, np. Excel z pakietu Office 2000 uruchamia się niecałe 2 sekundy przy pierwszej próbie, a Photoshop CS około 12 sekund przy pierwszym uruchomieniu i niecałe 3 sekundy przy kolejnych.
Wydajność zainstalowanego procesora jest bardzo dobra i wystarczająca do praktycznie każdych zadań przed którymi postawiony zostanie ten notebook.
Jednak nie samą wydajnością człowiek żyje. Zresztą pod pojęciem "wydajność" nie kryją się tylko same FPSy i MB/s. Bardzo istotne jest to, żeby na komputerze pracowało się łatwo i przyjemnie. Dzięki temu wydajność pracy będzie wysoka. Jak zatem wygląda współpraca z Joybookiem? Krótko powiem, że bardzo przyjemnie, ale po kolei.
Ekran LCD jest bardzo przyzwoitej jakości. 15,4'' przekątnej oraz rozdzielczość 1280x800 zapewnia wysoki komfort użytkowania. Niemniej jednak przy tym rozmiarze ekranu producent mógł się pokusić o jeszcze większą rozdzielczość.
Na początku wspomniałem, iż ekran wykonano w technologii Crystal Glare. Co to oznacza? Otóż powierzchnię monitora pokryto warstwą, która prócz tego, że poprawia (przynajmniej w założeniu) jakość wyświetlanego obrazu powoduje dodatkowe odbicia. Niestety coraz więcej producentów decyduje się na podobny zabieg. Owszem, jakość obrazu pod względem kolorów czy też kątów widzenia jest lepsza niż w tradycyjnych, matowych wyświetlaczach. Wystarczy jednak, że na ekranie wyświetlany będzie ciemny obraz, a w pomieszczeniu w którym będziemy się znajdować będzie jasno to na ekranie zobaczymy swoje odbicie. To jest wyraźna wada takiego zastosowania, której nie potrafię zaakceptować. Na szczęście podczas typowej pracy z tym notebookiem dość rzadko zauważałem odbicia, a jeszcze rzadziej mi one przeszkadzały. Niemniej jednak w Dooma III w słoneczny dzień nie pogramy.
Klawiatura nie jest pełno wymiarowa ze względu na niezbyt duże rozmiary komputera i liczy sobie 86 przycisków. Układ klawiszy nie jest mocno zmieniony, dzięki czemu przesiadka z desktopowej klawiatury nie powoduje uczucia zagubienia. Klawisze są duże, natomiast pozycji Shift, Ctrl czy Alt nie zmieniono, dzięki czemu przyzwyczajenie do tej klawiatury nie trwa długo. Przyciski pracują bardzo cicho z miękkim i wyczuwalnym skokiem.
Nieco gorzej mają się sprawy z Touchpadem. Umieszczono go na wysokości powierzchni obudowy, a nie w zagłębieniu co z założenia ma poprawić wygodę sterowania. Płytka sterująca jest śliska jakby pomalowano ją emalią. Otoczono ja wypolerowaną, plastikową listwą. Przez to dość łatwo jest nieumyślnie wybiec poza obszar sterujący. Nad Touchpadem czuwa oprogramowanie firmy Synapsisc co powinno zapewnić nam wygodę użytkowania. Niestety w praktyce sterowanie Touchpadem okazuje się niezbyt precyzyjne. Dodatkowo kursor czasem potrafił zatrzymać się w miejscu pomimo, że palec nadal sunął po jego powierzchni. Wygodne są natomiast dwa duże przyciski umieszczone obok płytki.
Warto też zaznaczyć fakt, że z prawej strony touchpada znajduje się nieoznaczone miejsce odpowiadające za przewijanie okien. Wystarczy przesunąć palcem wzdłuż prawej krawędzi płytki, a zawartość okna będzie przesuwana. Ze swojej strony zalecam jednak zakup myszki wraz z tym notebookiem, będzie wygodniej i szybciej.
Co się natomiast tyczy tematyki temperatury i hałasu. Cóż, spód notebooka dość szybko robi się gorący i zacznie nas parzyć w kolana jeśli komputer będzie mocno obciążony. Niemniej jednak góra obudowy nie nagrzewa się w ogóle, co należy zaliczyć na plus. Spoczywające na obudowie nadgarstki nie będą więc podgrzewane.
Niestety wlot powietrza umieszczony pod spodem znajduje się w dość niefortunnym miejscu. W efekcie tego kratka wentylacyjna jest prawie zawsze zasłaniana kolanem, gdy notebook spoczywa nam na nogach. To powoduje reakcję w postaci szalejącego wiatraczka. Niestety system chłodzenia nie jest zbyt dobrze dopracowany. Nawet gdy notebook spoczywa na blacie stołu i nie jest niczym obciążony, wiatrak cyklicznie co kilka minut przełącza się na szybkie obroty. Wentylator na pełnych obrotach działa kilkadziesiąt sekund wydając przy tym dość wysoki dźwięk. Po tym czasie ponownie spowalnia stając się bezgłośnym. Oczywiście gdy system jest obciążony wiatrak wyje bez przerwy.
Maksymalna temperatura pracy jaką zanotowałem wyniosła 60 stopni C dla dysku i CPU. Średnia temperatura pracy wahała się natomiast o około 10 stopni niżej. Zaznaczam w tym momencie, że testy przeprowadzałem w bardzo upalne dni lata.
System działał jednak w pełni stabilnie, nawet gdy na obudowę bezpośrednio świeciło Słońce.
Wykonanie Joybooka jest bardzo przyzwoite. Pod tym kątem zrobiłem bezpośrednie porównanie tego notebooka z produktami innych firm takimi jak Fujitu-Siemens, Acer, Asus oraz Toshiba. Wszystkie modele były w porównywalnej do BenQ cenie. Co się okazało? Wrażenia dotyczące jakości i solidności wykonania w przypadku Joybook okazały się znacznie lepsze niż w wymienionych modelach za wyjątkiem Toshiby. Obudowa BenQ wykonana jest z masywnego, matowego plastiku, który sprawia bardzo dobre wrażenie wysokiej trwałości. Dodatkowo obudowa nie skrzypi i nie wygina się nawet gdy komputer podniesiemy trzymając go za jeden z rogów. Tego nie można powiedzieć o miękkich konstrukcjach Acerów czy Fujitsu-Siemens.
Zawiasy monitora działają bardzo lekko, wyraźnie lżej niż w większości notebooków z jakimi się spotkałem. Z jednej strony można prorokować, że zawiasy nie będą się w przyszłości zacinać i pękać. Z drugiej strony jednak istnieje ryzyko, że po jakimś czasie zawiasy nabiorą luzów i ekran będzie np. sam się zamykał.
Akumulator to temat rzeka. Z jednej strony chcielibyśmy by komputer przenośny pracował na zasilaniu wewnętrznym jak najdłużej. Z drugiej strony natomiast tak naprawdę w większości przypadków i tak korzystamy z zasilania sieciowego. Niemniej jednak możliwość pracy w terenie przez kilka godzin jest bardzo ważna. Niestety mały akumulator oznacza krótki czas pracy bez zasilania zewnętrznego. Standardowe sześciokomorowe ogniwo o pojemności 4800mAh wystarczyło do zasilenia Joybooka przez 2h i 15 minut. Przez ten czas karta graficzna była przełączona w tryb oszczędzania baterii, a na komputerze odbywały się proste czynności jak edycja tekstu i przeglądanie stron internetowych. Pragnę w tym momencie nadmienić, że BenQ wyposażył swój produkt w funkcję zabezpieczającą dane w razie wyczerpania się akumulatora. Jak ona działa? Otóż w momencie gdy akumulator wyczerpie się w 97% otrzymamy komunikat o niskim stanie naładowania ogniw, a komputer automatycznie przejdzie w stan wstrzymania. Proste rozwiązanie, choć potrafi być ono wkurzające gdy komputer wyłączy się w najmniej właściwym momencie. Oczywiście system można wzbudzić bez podłączania zasilacza. Oglądanie filmów DVD oraz DivX skróci czas pracy do około 1h i 50 minut. Natomiast pełne obciążenie systemu sprawi, że dłużej jak 1h i 10 minut sobie nie popracujemy. Uśpienie komputera przez 12h wyczerpie akumulator w około 30%. Akumulator siedzi na zaczepach bardzo solidnie, nie ma żadnych luzów.
Joybook R53EG oferowany jest w zestawie z systemem operacyjnym Linux Linpus 9.2. Dzięki temu obniżono końcowy koszt komputera. Niestety jednak rzeczywistość jest niezbyt różowa. Firma Microsoft przyzwyczaiła nas do systemu Windows, przez co znaczna większość użytkowników tego notebooka i tak zainstaluje ten popularny system. Szkoda, że firma BenQ nie pozostawiła więc wyboru użytkownikowi i za dopłatą nie dostaniemy Windowsa XP w wersji OEM.
Wbudowane dwa stereofoniczne głośniczki o deklarowanej przez producenta mocy po 2W każdy nie zachwycą. Prezentują się dość typowo w tej klasie sprzętu i nadadzą się właściwie tylko do odtwarzania dźwięków systemowych czy posłuchania audycji radiowych.
Czego brakuje mi w tym Joybooku?
Diody sygnalizującej stan wstrzymania oraz procesu ładowana wysuniętej na przedni panel lub krawędź pokrywy monitora. Wszystkie diody umieszczono w okolicy klawiatury, przez co gdy komputer jest zamknięty nie wiemy co się z nim dzieje.
W standardowym wyposażeniu mógłby się też znaleźć moduł Bluetooth.
Poza tym nie mam więcej życzeń.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|