Wejście smoka - recenzja Xiaomi Piston 2 II Autor: NimnuL | Data: 22/08/14
| Luksus w przystępnej cenie – oksymoron? Prawdopodobnie tak. Doświadczenie życiowe nauczyło mnie jednak, że raz na długi czas, ktoś, gdzieś popełnia produkt, który zachwyca możliwościami, nie patrosząc przy tym portfela nabywcy. Chwile takie przywracają wówczas wiarę w sprawiedliwość na tym świecie oraz równowagę pomiędzy dobrem, a złem. Xiaomi Piston 2 II - chiński produkt, który z wysoko podniesioną głową lawiruje zwinnie pomiędzy znanymi i bardzo lubianym słuchawkami uznanych, światowych marek, przedzierając się do szeregu w pierwszym rzędzie. Niemożliwe? Przekonajmy się. |
|
Technicznie
Strona producenta: www.xiaomi.com
Strona domowa słuchawek Piston 2: www.xiaomiworld.com
Słowo o Xiaomi? To młodziutka firma założona w 2010 roku, ulokowana w Pekinie, a specjalizująca się w produkcji elektroniki użytkowej. W chwili obecnej produkty Xiaomi nie występują w naturalnym środowisku Polskiej rzeczywistości.
Jak nakazuje tradycja, temat otwieram danymi technicznymi. Myślę, że powyższa tabela nie wymaga obszernego komentarza. Ze względu na brak oficjalnego dystrybutora na Polskę, dostęp do tych słuchawek może nastąpić np. za pośrednictwem serwisów aukcyjnych (tam ceny oscylują w okolicy 120zł) lub prosto ze wschodu za około $25. Taka suma czyni zakup niezwykle interesującym, biorąc pod uwagę z czym w rzeczywistości mamy tutaj do czynienia. No właśnie, ale co tak naprawdę oferuje Piston 2?
W tym miejscu zaznaczam, że recenzja ta dotyczy limitowanej edycji IF (nagrodzony na targach ifdesign.de), która jest obecnie trudna do kupienia. Powszechnie na aktualnym rynku występuje wersja 2.0 w złotym kolorze oraz w szarym pudełku. Jest to jednak analogiczna konstrukcja z tą, omawianą w niniejszej recenzji.
Obrazowo
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Przede wszystkim wyrób Xiaomi jest szalenie atrakcyjny dla oka – a zacząć mogę już od samego tylko pudełka, które to zwróciło moją uwagę dbałością o szczegóły i przemyślanym, kreatywnym projektem. Po prostu spójrzcie na to cacko. Kartonowe pudełko rozkłada się niczym kwiat, na każdym z płatków prezentując opis produktu wraz z instrukcją – pomysł znany np. z NuForce MMP. Plastikowa szkatułka kryje w sobie prawdziwe łakocie. Zwijacz przewodu wykonano z jednolitej, masywnej formy odlanej z miękkiej gumy. Z tyłu „1 more design” jednoznacznie wskazuje na to, że projektanci dali upust swojej twórczości na każdym możliwym kroku. Nie wspomniałem, że gumowy zwijacz ... pachnie? Otóż bije od niego słodki, przyjemny aromat. Bez kitu – i to nie jest przypadek. Podobno wersja brązowa tych słuchawek kusi zapachem czekolady. Szaleństwo. Spód pudełka to jednocześnie stojak na 3 zestawy silikonowych wkładek oraz klips do przypięcia słuchawek do odzieży. Do tego wszystkiego w zestawie znajduje się sakiewka wykonana z syntetycznego zamszu. Wspomniane już tipsy są w rozmiarach L, M, S, a fabrycznie nałożone na słuchawki mają rozmiar pośredni pomiędzy M i L.
Wracając jednak do samych słuchawek - gdybym nie wiedział z czym mam do czynienia, oceniając książkę po samej tylko okładce, śmiało zaryzykowałbym stwierdzenie, że jest to model IEM z półki cenowej 1000zł. Nie żartuję. Creative Aurvana InEar 3 pod względem wzornictwa i polotu w kwestii wykonania nie ma się czego wstydzić, również Brainwavz S1 prezentują się okazale. Natomiast to, co osiągnęli projektanci z Xiaomi to zupełnie nowy poziom, z którym spotykam się po raz pierwszy. Przede wszystkim podczas dwóch tygodni obcowania z tymi słuchawkami nie udało mi się odnaleźć najmniejszego nawet detalu, do którego mógłbym się przyczepić. Bardzo miękki, elastyczny przewód w kewlarowym oplocie zakończono prostą wtyczką Jack 3.5mm w aluminiowej, ozdobnie żłobionej obudowie z pozłacaną powierzchnią styków. Z taką samą pieczołowitością wykonano pilota znajdującego się 28cm od słuchawek. Na kontrolerze znajduje się mikrofon oraz trzy przyciski (krótki, szybki i cichy skok) pozwalające sterować głośnością, a także odtwarzaniem muzyki i rozmowami telefonicznymi. Według producenta funkcje te zgodne są ze smartfonami Xiaomi, a także iPhone oraz iPod Classic. Praktyka pokazała, że pilocik komunikuje się także z iPod Nano 4G (tylko mute), a także Samsung Galaxy Trend Plus oraz Samsung Galaxy Note 3 (w obu przypadkach z pełną funkcjonalnością pilota). Same słuchawki to już tylko kontynuacja dobroci. Ich obudowa wzornictwem przypomina tłok (w końcu to „Piston”) wytworzony z jednolitego bloku aluminium, nie brakuje też ozdobnych żłobień. Na tyle znajduje się wylot bass reflex chroniony maskownicą, taka sama siatka osłania przedni kanał słuchawek. Przewód łączący słuchawki z pilotem jest cienki, bardzo elastyczny, w przyjemnej w dotyku, gumowej osłonie. Dzięki tekstylnemu oplotowi, słuchawki nie mają tendencji do irytującego plątania się. Wbudowany w pilota mikrofon spełnia swoje zadanie - rejestruje dźwięk czysto i dokładnie – tak jak typowy zestaw słuchawkowy z mikrofonem na przewodzie. Do rozmów telefonicznych to więcej niż wystarczające.
Dźwiękowo
Koniec zachwytów? Właściwie tego się spodziewałem - trzymam przecież w dłoni świetnie wykonany produkt za bardzo skromną cenę – trudno oczekiwać więcej niż dotąd doświadczyłem. Po wpasowaniu ‘tłoków’ w ucho otuliło mnie kolejne, miłe zaskoczenie. Ale po kolei.
Słuchawki podłączałem do czterech źródeł dźwięku: FiiO E07K Andes (jako DAC USB), FiiO E09i wraz z iPod Nano 4G, sam iPod Nano 4G oraz Samsung Galaxy Trend Plus. Na wejściu systemu znalazły się płyty CDA (również SACD), a także pliki FLAC oraz MP3@196-320kbps. Zanim jednak zabrałem się za dokładne wsłuchiwanie się w to, co Xiaomi mają do powiedzenia, pozwoliłem im pograć w samotności przez trzy doby, aby zaspokoić temat wygrzewania.
Mocne tąpnięcie? Zacznę po kolei, od basu. Wnioski nasuwają się niemal natychmiast. Nie są to słuchawki będące w stanie zaspokoić wymagania słuchaczy zorientowanych na wysokie ciśnienie akustyczne i.e. bassheadów. Tony niskie są w zamian obecne w sposób odważny i w momentach, w których powinny. Dźwięk jest przy tym plastyczny, bardzo szybki i zaskakująco przyjemny w odbiorze. Podobnie przyjemne w odbiorze są dwukrotnie droższe Brainwavz S1. Bas świetnie uzupełnia i uatrakcyjnia odbiór zarówno ciężkiego i szalenie szybkiego „(sic)” w wykonaniu Slipknot jak również spokojnego „Battle of Jericho” z pierwszej płyty Hugh Laurie. Tam, gdzie opasły bas gra pierwsze skrzypce można poczuć niedosyt – „Conga Fury” wykonany przez Juno Reactor dość dobitnie to podkreśla. Zejścia brakowało mi również w „Spiritus Khayyam” - Globus (Epicon), „Crusade” od Immediate Music, a także „Code of Honor” – Two Steps From Hell, i.e. w mocnej muzyce filmowej, maleństwom Xiaomi zwyczajnie brakuje ognia, choć osobiście nie znam słuchawek tego formatu, które sprostałyby moim oczekiwaniom. Ale spokojnie, dźwięk odznacza się więcej niż zadowalającą dynamiką, a przy tym można jednocześnie mówić o względnej naturalności brzmienia i dobrym opanowaniu. Średnica tylko momentami cofa się o krok, a w większości przypadków słuchałem jej z dużym zadowoleniem przez wzgląd na jej naturalność i czystość przekazu. Nie inaczej jest w przypadku górnych rejestrów podawanych czysto, dokładnie i łagodnie. Instrumenty klawiszowe, małe i duże smyczki, orkiestra dęta ... nie znalazłem istotnie słabego punktu Piston 2. Wyjątkowo ciekawie i żywo reprodukowany jest wokal - brzmi naturalnie, soczyście, wręcz ujmująco. Nieważne czy słucham delikatnego i dojrzałego głosu Sarah Brightman wraz z dużym chórem w „Fleurs Du Mal” czy też „Ombra Mai Fu” w wykonaniu młodziutkiej Jackie Evancho. Duet Billie Joe i Norah Jones w „Roving Gambler” jak również Roger Waters, Robert Plant czy Frank Sinatra w swoich najlepszych kawałkach, nie pozostawiają niedosytu. Oczywiście nie ma tutaj mowy o ujmującym za ucho wyrafinowaniu Brainwavz B2 czy też technicznemu dopracowaniu Creative Aurvala InEar3. Rezultat uważam jednak za wyraźnie lepszy niż ten prezentowany przez ProAlpha oraz S1. Całość ubrana jest w czytelną stereofonię wraz ze sporą ilością powietrza w przekazie. Separacja instrumentów jest umiarkowana, ale rozlokowanie pozornych źródeł dźwięku rozciągnięto w poziomie, z niewielką tylko głębią. Mi to pasuje, bo w praktyce trochę ciaśniejsze i bezpośrednie granie zdaje egzamin podczas odsłuchów na mieście i w ruchu. Osobiście rozległą scenę cenię sobie wysoko podczas odsłuchów w domowym zaciszu. Piston 2 odznaczają się według mnie sporą dawką muzykalności i radości w przekazie. Xiaomi grają bez wymuszenia, z dużą domieszką rozrywki i dobrze kontrolowanego, technicznie poprawnego dźwięku ze sporą domieszką życia. Piston 2 zapewniają dużą dawkę rozrywki i emocji niesioną w dźwięku. W cenie do 200zł to rzadkość, do 100zł to rezultat unikatowy.
Jest mi trudno ocenić jakość materiału, z którego wykonano silikonowe tipsy – wrażenia organoleptyczne pozwalają mi jednak ocenić, że miałem do czynienia z wkładkami bardziej miękkimi i przyjemniejszymi w dotyku. Minimalnie większa sztywność materiału nie wpływa jednak negatywnie na ogólny komfort użytkowania tych słuchaweczek. W efekcie łatwo je wpasować w ucho, a cztery rozmiary tipsów powinny pozwolić na ich optymalne wpasowanie w większości przypadków. Mi najbardziej przypasował rozmiar fabrycznie zamontowanych wkładek. Właściwe dopasowanie słuchawek, a także solidna obudowa przedkładają się na świetną izolację akustyczną, właściwie to jest to poziom odcięcia od toczenia znany mi z In-Ear 3 i.e. trudno oczekiwać więcej. Niestety Piston 2 charakteryzują się wyraźnym efektem mikrofonowym – przewód ocierający się o ubranie przenosi wibracje na obudowę słuchawki, a to wprowadza niepożądane dźwięki. Trochę szkoda, że producent nie zaprojektował tych słuchawek z przewodem prowadzonym za uchem (OTE) – wyraźnie zmniejszyłoby to ten niechciany efekt. Nic jednak straconego, okazało się, że cienki i miękki przewód Piston 2 daje się komfortowo poprowadzić za uchem, a słuchawki można nawet wpasować w ucho do góry nogami – choć ta konfiguracja na pewno nie wszystkim będzie pasować.
Wnioskowo
Chiński smok bronił się dzielnie do samego końca, wychodząc z pojedynku bez najmniejszego nawet uszczerbku. Niepoprawny optymista może się spodziewać wiele po słuchawkach kosztujących około 25 USD, jednak Xiaomi Piston 2 przechodzą najśmielsze oczekiwania. To słuchawki bez najmniejszego nawet wysiłku stawiające czoła i kładące na łopatki znacznie droższe i powszechnie uznane konstrukcje. Natomiast kwestia jakości wykonania to całkowicie osobna kategoria. W mojej opinii, Piston 2 to niezwykle udany i szalenie opłacalny zakup, a przez to najciekawsza propozycja słuchawek dokanałowych, z jaką się dotąd zetknąłem. Z czystym sumieniem polecam.
Podziękowania dla użytkownika Sławekpl za wypożyczenie słuchawek do testów!
|