Test SteelSeries Arctis 5 - cienka muzyczna linia Autor: NimnuL | Data: 25/09/17
|
|
Praktyka
Aby w pełni wykorzystać możliwości słuchawek Arctis 5, należy zainstalować ważący 102MB programik (sic!) dedykowany sprzętowi SteelSeries. Engine 3, bo taką nosi nazwę, dostępny jest na stronie producenta: i choć można się bez niego obyć, to warto po niego sięgnąć.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Słuchawki zostały poprawnie wykryte przez Windows 7 oraz 10 i automatycznie zainstalowane w przeciągu kilku sekund. SteelSeries Engine 3 rozpoznał sprzęt i zaproponował aktualizację firmware, proces trwał około minuty i zakończył się sukcesem.
(kliknij, aby powiększyć)
Arctis 5 objawiają się w systemie operacyjnym jako dwa urządzenia wyjścia. Jedno z nich współpracuje z programami typu voice-chat działającymi z grami, np.: TeamSpeak oraz Discord. Pokrętłem można regulować balans głośności pomiędzy komunikatorami dźwiękowymi, a grą. To szybkie i wygodne rozwiązanie, które z pewnością znajdzie zwolenników.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Oprogramowanie pozwala na swobodną regulację efektów podświetlenia (niezależnie dla każdego z boków), oczywiście działa to wyłącznie przy podłączeniu przez USB. Poza tym do dyspozycji jest mnóstwo ustawień dźwięku wliczając w to zdefiniowane profile barwy brzmienia, programowe efekty przestrzenne oraz kilka suwaków dla mikrofonu.
Dopasowanie słuchawek do głowy nie jest tak szybkie i precyzyjne jak w tradycyjnych konstrukcjach. Pałąk nie ma regulowanego rozmiaru, za dopasowanie Arctis 5 do głowy odpowiedzialny jest szeroki pas z rzepami na każdym z końców. Ze względu na duży rozmiar otworów w poduszkach, tolerancja rozmiaru jest spora, mimo wszystko idealne dostosowanie słuchawek do głowy wymaga kilku prób. Gdy już się to uda, ogarnie nas błoga wygoda. SteelSeries stworzył słuchawki oferujące poziom komfortu znany z Sennheiser HD555, AKG K612Pro lub Shure SRH1840. Uszy otulane są mięsistymi, miękkimi i bardzo przyjemnymi w dotyku padami. Pomimo, że Arctis 5 są konstrukcją zamkniętą, to poziom pasywnej izolacji akustycznej jest bliższy konstrukcjom półotwartym. Z jednej strony jest to wadą, bo czasem odcięcie się od świata zewnętrznego, lub też wytłumienie dźwięków dochodzących od gracza, jest pożądane. Z drugiej strony umiarkowany docisk pozwala na długotrwałe używanie bez zmęczenia głowy oraz uszu. Wentylacja jest zachowana na dobrym poziomie, a masa słuchawek rozkłada się na dużej powierzchni, dzięki czemu sprzęt nie ciąży i nie wywołuje zmęczenia nawet po czterech godzinach nieprzerwanego używania w upalny dzień. Tego słuchawki zamknięte z poduszkami powleczonymi sztuczną skórą nie są w stanie osiągnąć.
Dobrze, słuchawki wygodnie spoczywają na głowie, a jak brzmią? Świetnie - jak na sprzęt gamingowy i bardzo dobrze nawet, gdyby były to słuchawki stereo dla melomanów. Przede wszystkim zaskakujące jest opanowanie w tonach niskich. Bas jest technicznie dobrze kontrolowany, jest go odpowiednio dużo, a przy tym potrafi zejść niepokojąco nisko. Tąpnięcie pojawia się i znika, nie doświadczymy tutaj częstego dudnienia, które zagłuszy resztę dźwięku. Środek okazuje się czysty i naturalny. Wokal brzmi jak żywy, a góra nie męczy. Całość jest poprawnie zestrojona, aby się uzupełniać, a nie konkurować. To wszystko ubrane jest w sporą przestrzeń i dobre pozycjonowanie źródeł pozornych. Trójwymiarowość nie jest wymuszona, a stereofonia czytelna. Sprawa ma się inaczej po włączeniu efektu dźwięku przestrzennego w Engine 3. Dźwięk dookólny jest dobitny i w sumie jak na coś, co jest uzyskiwane programowo, brzmi nie najgorzej. W trakcie odsłuchu muzyki w ogóle nie przypadł mi do gustu, ale w filmach i grach może dać się lubić. Arctis 5 mają skłonność do grania dźwiękiem rozrywkowym ale przy tym zachowują muzykalność i techniczną poprawność. Jakość dźwięku nie odbiega znacząco od solidnego standardu ustanowionego w cenie 500zł przez producentów słuchawek hi-fi. Brzmienie jest czyste zarówno po podłączeniu przez USB jak i przez Jacka. Nie brakuje dynamiki ani ogólnie pojmowanej przyjemności ze słuchania.
Wspomniane wcześniej pokrętło głośności zamontowane w słuchawce pracuje gładko i nie wprowadza zakłóceń w trakcie obracania. Przycisk mute jest łatwo wyczuwalny. Niestety jego aktywacja powoduje podświetlenie się jasnej, czerwonej diody na końcu mikrofonu. O ile w dzień nie jest to jakimś problemem, to wieczorem, a tym bardziej w nocy, jasna dioda zwyczajnie przeszkadza, a nawet razi. Wspomniany mikrofon prawie całkowicie chowa się w lewej słuchawce, jest giętki i kształt pałąka daje się swobodnie modelować. Nie powinno być zaskoczeniem, że jakość rejestrowanego przez mikrofon dźwięku jest dobra, Arctis 5 wyróżniają się jednak na tym polu. Kilkoma suwakami dostosujemy czułość mikrofonu do potrzeby, a efekt będzie porównywalny z np.: Blackwire 420 specjalizującego się w zestawach słuchawkowych Plantronicsa.
(kliknij, aby powiększyć)
Prezentowany powyżej ranking jest moim subiektywnym zestawieniem zbierającym modele słuchawek, z którymi miałem dotąd dłuższy kontakt. Lista jest uszeregowana od najtańszych do najdroższych (od lewej najtańsze, na prawo najdroższe). Słuchawki oceniam przez pryzmat upodobania do naturalnego, muzykalnego i nieco jaśniejszego grania, mając na uwadze cenę oraz typ konstrukcji wraz z przydatnością ich zastosowania w różnych kategoriach. Ponad dwa tygodnie obcowania z Arctis 5 okazały się nie tylko pozytywnym zaskoczeniem ale i przyjemnością. To zestaw słuchawkowy bardzo uniwersalny pod względem zastosowania jak i brzmienia. Są w stanie z powodzeniem zastąpić słuchawki hi-fi do muzyki jak i zestaw słuchawkowy do gier i filmów. Oczywiście nie są to słuchawki wybitnie brzmiące jak na sprzęt w przedziale 400-500 PLN, ale prawie wszystko co wpuścimy im w przewód zagrają przynajmniej dobrze.
|