Test SONY WH-1000XM4 - 2020: Odyseja muzyczna Autor: NimnuL | Data: 03/08/20
| Nawet najsilniejsze królestwo może runąć w gruzach, jeśli w pobliże przybędzie i wygodnie zadomowi się godny przeciwnik. Bose przez długie lata był niekwestionowanym liderem słuchawek z funkcją ANC, konkurencja była wówczas bardzo daleko w tyle, a seria QuietComfort (modele 25 oraz 35) uważana była za swoisty standard słuchawek z aktywną redukcją hałasu. Bose przyjął status quo, osiadł na laurach i zuchwale rozparł się na tronie, w związku z czym, w kwestii technologii ANC niewiele się zadziało. Tę chwilową stagnację przerwali Microsoft oraz SONY wprowadzając na rynek modele słuchawek, które natychmiast zagroziły pozycji Bose. Czy niniejsza opowieść będzie o nowej koronacji? Zapraszam. |
|
W pudełku
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Wewnątrz estetycznego opakowania znajduje się wszystko to, co jest niezbędne: sztywne etui, przewód słuchawkowy o długości 120cm, krótki przewód USB typu C, przejściówka lotnicza oraz instrukcja obsługi wraz z kuponem na trzymiesięczny okres próbny Tidal Hi-Fi, oferujący dostęp m.in. do materiałów 360 Reality Audio.
Niewielkich rozmiarów pokrowiec zaprojektowano tak, aby wygodnie zmieściły się tam częściowo złożone słuchawki wraz z akcesoriami. Uważam jednak, że można było tu wycisnąć więcej (a właściwie mniej), bo słuchawki dają się złożyć do bardziej kompaktowych gabarytów, w efekcie pozwalając na upakowanie w jeszcze mniejszej przestrzeni. Mimo wszystko etui podróżne SONY zabiera mniej miejsca niż te zaprojektowane przez bezpośrednich konkurentów: Microsoft Surface Headphones 2 oraz Bose NC 700.
WH-1000XM4 (laureat nagrody na paskudną nazwę - brzmi jak imię dziecka celebrytów lub kod prototypu, a nie finalnego produktu) wykonane są w całości z plastiku pociągniętego matową warstwą, przypominającą w dotyku gumę. Słuchawki SONY zbudowano z ukłonem w stronę ogólnie pojętej jakości w kwestii dobranych materiałów oraz precyzji wykonania. Jest tu bardzo poprawnie, jednak nie emanują one premiumowością jak ma to miejsce na przykład w przypadku Bose NC 700 oraz Microsoft Surface Headphone 2, że o innych modelach w podobnym zakresie cenowym nie wspomnę (z Master & Dynamic na czele). Po prostu trzymając WH-1000XM4 w dłoni nie czuję tej kwoty, nie krzyczą one: "kosztujemy tysiąc sześćset", które należy położyć na ladzie sklepowej. We wzornictwie nie znajdziemy także nawet odrobiny szaleństwa - jest to sprawdzona konstrukcja słuchawek z zaledwie drobnymi akcentami w detalach: złote logo producenta oraz obramowanie mikrofonów. Słuchawki występują w dwóch odmianach kolorystycznych: czarnej oraz srebnej.
U dołu prawej słuchawki zainstalowano port USB C oraz diodę informującą o trwającym (kolor czerwony), bądź zakończonym (kolor czarny) ładowaniu akumulatora. Na lewej słuchawce natomiast znajdują się dwa przyciski (zasilania oraz funkcyjny), dioda kontrolna (kolor niebieski) oraz port słuchawkowy (3.5mm) zagłębiony w otworze o niewielkiej średnicy. Tu kieruję swoje pierwsze zastrzeżenie - takie umiejscowienie wejścia na Jacka eliminuje część przewodów z grubymi wtykami. Rozumiem, że te słuchawki z założenia nie będą często użytkowane na przewodzie, jednak skoro już producent zdecydował się dać taką możliwość, to szkoda, że konstrukcyjnie ten wybór ograniczył. Drugą moją uwagę kieruję do dołączonego do zestawu przewodu, który choć zakończony dość porządnymi końcówkami (w tym jedna kątowa), jest bardzo cienki i sprawia wrażenie wrzuconego na odczep. W przypadku słuchawek kosztujących ponad półtora tysiąca złotych można słusznie oczekiwać grubszego przewodu w eleganckim oplocie, nawet jeśli tylko garstka osób z niego skorzysta. Trzecią swoją uwagę kieruję do wspomnianych już wcześniej przycisków - całkowicie nie pasują do słuchawek ani tej klasy, ani o tak smukłym wzornictwie. Guziki są wąskie i mają ostre krawędzie, które są po prostu nieprzyjemne w dotyku.
Ostatni zarzut - największy jaki mam na tym etapie obcowania ze słuchawkami SONY - kieruję do elementów eksploatacyjnych, czyli poduszek, które zamocowane są na stałe. Nie znalazłem sposobu, aby z poziomu użytkownika dało się je zdjąć i podmienić alternatywnymi padami lub wymienić na nowe, nawet jeśli te nowe, oryginalne, miałyby kosztować 200zł. Zastana sytuacja stwarza potencjalnie poważny problem i stawia długotrwałą, i intensywną eksploatację tych słuchawek pod dużym znakiem zapytania. Sztuczna skóra poduszek, jakkolwiek wysokiej jakości by nie była, z czasem ulega naturalnemu zużyciu, manifestując owe zużycie w bardziej lub mniej spektakularny sposób (wytarcie, łuszczenie, pękanie, rozwarstwianie itp.). Wypełnienie gąbek też z czasem ulega znoszeniu zmieniając ich pierwotne właściwości. Jak i kiedy będzie to wyglądało w przypadku omawianych tutaj słuchawek, nie sposób teraz wyrokować. Bardzo wątpię, aby zmęczenie materiału było widać jeszcze w okresie gwarancji, ale po kilku latach może być już różnie. Widziałem zbyt wiele sfatygowanych słuchawek, żeby wierzyć w długowieczność padów.
Na tym moje negatywne odczucia się kończą. Dalsze macanie, naprężanie i przyglądanie się pod lupą każdemu fragmentowi słuchawek, nie pozwala mi na przyczepienie się do czegokolwiek. Konstrukcja pozwala na znaczne jej wyginanie bez żadnych trzasków i skrzypnięć. Elementy są świetnie spasowane i wykończone, plastiki są sztywne, a schowana wewnątrz metalowa listwa pałąku nagłownego zapewnia odpowiednią sztywność i docisk do głowy. Obie słuchawki zamontowane są na ruchomym łączniku, pozwalając położyć się na płasko oraz składają się na zawiasach (stawiają właściwy opór) znacznie zmniejszając rozmiary sprzętu. Na lewej słuchawce znajduje się mikroskopijny wypustek pozwalający na poprawne zorientowanie stron na dotyk (tak jakby ostre przyciski nie były wystarczającą podpowiedzią), natomiast po wewnętrznej stronie w okolicy zawiasu znalazły się duże oznaczenia L i R.
Poduszki małżowin są owalne (65x39mm) i bardzo miękkie, wręcz flakowate, a głębokość komory na uszy wynosi około 20mm. Materiał pokrywający gąbki jest bardzo delikatny i przyjemny w dotyku. Wewnętrzna strona pałąka pokryta jest nieco sztywniejszą, sprężystą (1cm ugięcia) gąbką, pokrytą skórą z chińskich smoków.
Na każdej słuchawce znajdują się aż 3 mikrofony będące częścią systemu ANC oraz po dwie sztuki, które realizują rozmowy telefoniczne. Na tym jednak jeszcze nie koniec. Wewnątrz lewej słuchawki zainstalowano czujnik zbliżeniowy odpowiedzialny za zatrzymywanie i wznawianie muzyki (tudzież filmu: YouTube, Netflix), gdy słuchawki zdejmiemy z głowy lub założymy je ponownie. Na tej samej stronie swoje miejsce znalazła antena NFC ukryta pod niewielkim logo. Naszpikowanie technologiami i funkcjami kończy zewnętrzna strona prawej słuchawki, która służy za panel dotykowy, za pośrednictwem którego zyskamy kontrolę nad głośnością, przesuwaniem utworów oraz odbieraniem i kończeniem rozmów.
Oprogramowanie
Do prawidłowego działania słuchawek nie jest konieczne instalowanie oprogramowania, jednakże SONY Headphones Connect pozwala na wykorzystanie pełnych możliwości sprzętu.
(kliknij, aby powiększyć)
Nawiązane połączenia pomiędzy słuchawkami, a smartfonem było natychmiastowe, nie zdążyłem nawet zbliżyć telefonu do znacznika NFC. Programik natychmiast po uruchomieniu radośnie powitał mnie najnowszą aktualizacją, która zakończyła się po kilkudziesięciu sekundach.
Oprogramowanie sterujące jest bardzo estetycznie zaprojektowane i podzielone na 3 główne karty.
(kliknij, aby powiększyć)
Pierwsza strona pozwala na podstawową kontrolę nad odtwarzaną muzyką (przy użyciu zewnętrznego programu) oraz automatyczne wykrywanie sytuacji i dostosowywanie poziomu tłumienia dźwięków otoczenia. Funkcja ta działa jednak z opóźnieniem, a narzucone profile nie zawsze dopasowywały się do moich potrzeb, dlatego też potraktowałem to bardziej jako ciekawostkę niż użyteczny dodatek. Niemniej jednak funkcja ta jest w pełni konfigurowalna (poziom tłumienia można regulować w dwudziesto stopniowej skali), być może ktoś znajdzie tu coś dla siebie.
(kliknij, aby powiększyć)
Z drugiej zakładki wylewa się od mnogości opcji i ustawień. Udostępnia ona opcje związane z ANC (ręczna kontrola poziomu tłumienia w skali 0-20), funkcję Speak-to-Chat, która automatycznie wykrywa nasz głos przełączając się w przechwytywanie dźwięków otoczenia, pozwalając w ten sposób na prowadzenie rozmowy bez zdejmowania słuchawek. Natomiast to, czy takie zachowanie wpasowuje się w obyczaje społeczne pomijam milczeniem. W dalszej części ekranu znajduje się korektor z ośmioma presetami, ustawieniem ręcznym oraz dwoma slotami do zapisania własnego gustu muzycznego.
(kliknij, aby powiększyć)
Kolejną sekcją jest konfiguracja 360 Reality Audio, aby to uczynić należy przejść przez zautomatyzowany proces, który ... zrobi zdjęcie naszym uszom. Pozostawiam to bez komentarza. Przyznaję jednak, że miły głos wydobywający się z głośnika smartfona, wydający komendy ułatwiające kadrowanie i robienie zdjęć (bo przecież ustawiając się z profilu nie widzimy ekranu) przaśnie mnie ubawił. Sound Quality Mode pozwala na ustawienie priorytetu połączenia bezprzewodowego - zdecydujemy tu czy zależy nam na jakości dźwięku, czy na stabilności komunikacji BT.
Ostatnią wajchę jaką można przestawić na tej karcie jest DSEE Extreme (https://www.sony.co.uk/electronics/support/articles/00230269), która z założenia ma przeprocesować kompresję stratną i odzyskać utracone harmoniczne.
(kliknij, aby powiększyć)
Ostatnia zakładka umożliwia uruchomienie parowania z dwoma urządzeniami jednocześnie, wówczas traci się możliwość korzystania z kodeku LDAC, a zastępuje go AAC (z DSEE Extreme, jeśli go włączymy). Możemy tu też zdefiniować działanie przycisku Custom (tego na lewej słuchawce), a także dezaktywować panel dotykowy, czujnik zbliżeniowy oraz język komunikatów głosowych (brak języka polskiego, ale za to jest turecki).
(kliknij, aby powiększyć)
Program ma również wbudowany, animowany tutorial dotyczący panelu dotykowego słuchawek oraz niektórych funkcji, stanowi to zatem przyjemne uzupełnienie, aby odnaleźć się w tej klęsce urodzaju.
Praktyka
Strona główna produktu: www.sony.pl
Parametry techniczne zostały ładnie opisane na stronie producenta, nie chcąc się zatem dublować, odsyłam Was właśnie tam.
Z najnowszymi słuchawkami SONY spędziłem niespełna dwa tygodnie, nierzadko mając je na głowie przez 8 godzin z kilkoma krótkimi przerwami. Źródłem, które posłużyło mi do testów były: Spotify Premium oraz Tidal Hi-Fi, a dźwięk napędzany był przez laptopy: Lenovo i Dell oraz smartfony: Motorola One Vision i iPhone X.
W teście będę się odnosił do Bose QuietComfort 35 II, z którym mam wieloletnie doświadczenie, jak również pobieżnie nawiążę do Bose NC 700, z którymi miałem jedynie przelotny kontakt. Niestety z poprzednikiem SONY, modelem XM3, oraz Microsoft Surface Headphones 2 miałem na tyle krótki kontakt, że nie jestem w stanie uczciwie wypowiedzieć się na ich temat..
- połączenie bezprzewodowe
Pierwsze, pozytywne zaskoczenie to komunikacja bluetooth 5.0, która w przypadku testowanych tutaj słuchawek okazała się nad wyraz stabilna, a zasięg zauważalnie przekraczał wszystkie urządzenia BT (w tym także 5.0) z jakimi miałem dotąd do czynienia. Bez najmniejszych zająknięć dźwięku byłem w stanie przemieszczać się po całym mieszkaniu (~80m^2) przechodząc do dowolnego pokoju (ponad 10 metrów w linii prostej, ze ścianami, szafami i drzwiami stojącymi na przeszkodzie). SONY grał bez najdrobniejszej degradacji w jakości tam, gdzie inne słuchawki grały elektronicznymi przerwami i zakłóceniami. Nie napotkałem również ani jednego uszczerbku w ciągłości transmisji (zarówno z LDAC jak i AAC DSEE Extreme) w centrum miasta, pod liniami wysokiego napięcia oraz w obszarach z dużą ilością anten. Nie zaobserwowałem też najmniejszych nawet opóźnień w filmach i grach zarówno na komputerze jak i na smartfonie, ale akurat to samo mogę powiedzieć na temat innych słuchawek, które dotąd używałem. Jakiekolwiek opóźnienia, które kiedykolwiek doświadczałem ze słuchawkami BT dotyczyły albo sterowników na komputerze albo błędnego połączenia z urządzeniem (dotyczyło to starszych OS). Nie był to problem, którego zwykły restart, ponowne połączenie lub aktualizacja driverów nie załatwiła.
(kliknij, aby powiększyć)
Uruchomienie funkcji połączenia z dwoma urządzeniami na raz, restartuje słuchawki oraz dezaktywuje LDAC, zastępując go AAC lub SBC, w zależności od możliwości urządzenia źródłowego. Aby słuchawki pozwoliły na komunikację z dwoma źródłami jednocześnie, należy przytrzymać przycisk zasilania przez około siedem sekund, aby wprawić je w nastrój parowania. Na komputerze należy wówczas wybrać model słuchawek bez przedrostka LE_ - ten, z jakiegoś powodu, stwarza pozory poprawnego połączenia, ale w urządzeniach dźwięku się nie pojawi - w słuchawkach będzie grała cisza. Telefon nawiązał połączenie z kodekiem AAC, natomiast komunikacja z komputera realizowana była za pomocą SBC. Proces parowania zajmuje kilka sekund i jest potwierdzony stosownym komunikatem głosowym w słuchawkach.
Jak to działa? Zaskakująco sprawnie:
Scenariusz 1: film (Netflix, YouTube) na komputerze jest aktualnym źródłem dźwięku, ale gdy zadzwoni telefon, to seans zostaje automatycznie wstrzymany, a aktywnym urządzeniem stanie się smartfon. Po zakończonej rozmowie słuchawki automatycznie wznawiają seans, przyjmując dźwięk z komputera. Analogicznie działa też sytuacja, w której słuchawki połączone są z telewizorem, a w między czasie zadzwoni telefon. Film zostanie wstrzymany również, gdy sami inicjujemy rozmowę telefoniczną.
Scenariusz 2: muzyka (Spotify, Tidal) na smartfonie jest aktualnym źródłem dźwięku, w międzyczasie na komputerze dzwoni komunikator (Skype, Circuit, Zoom) - muzyka zostaje automatycznie wstrzymana, a po zakończeniu rozmowy słuchawki automatycznie wznowią odtwarzanie utworu z telefonu.
W obu przypadkach rozmowę można odebrać i zakończyć za pomocą podwójnego dotknięcia panelu dotykowego prawej słuchawki.
- jakość dźwięku
Nie było dla mnie niespodzianką, że omawiane tu i teraz słuchawki grają rozrywkowym, ciepłym dźwiękiem, dalekim od neutralności, naturalności oraz wszelakiej analityczności. Otrzymany rezultat jest natomiast bardzo przyjemny dla ucha, nie tylko jak na słuchawki bezprzewodowe, ale w ogóle jak na słuchawki zamknięte. Brzmienie jest detaliczne, z ukłonem w stronę zabawowej, popularnej charakterystyki, z zauważalnym uwypukleniem średniego basu, minimalnie cofniętym, ale przyjemnym środkiem oraz klarowną, łagodną górą. Słuchawki świetnie sprawdziły się z praktycznie każdym gatunkiem muzyki i utworem jaki im wrzuciłem. Z zaangażowaniem słuchałem koncertów fortepianowych na żywo, muzyki rock, pop, ścieżek filmowych oraz wachlarza innych albumów stanowiących przekrój przez wachlarz epok i gatunków. SONY bardzo uczciwie poradziły sobie w grach oraz filmach akcji, z właściwym, kinowym zejściem basu wzbogacając seans. Bardzo ciekawa okazała się również prezentowana przestrzeń oraz stereofonia, wraz z separacją źródeł pozornych i holografią sceny. SONY grają dźwiękiem, który momentami można pomylić ze słuchawkami typu półotwartego, ilość naturalnej przestrzeni jest tu momentami wręcz urzekająca. Bas schodzi nisko i jest dobrze kontrolowany, aż do górnych zakresów głośności.
Dopiero przekroczenie granicy wyznaczonej przez zdrowy rozsądek (75%) powoduje nieznaczne rozlanie się tonów niskich i utratę panowania nad dźwiękiem, ale ma to miejsce przy wysterowaniu, które nie jest obojętne dla słuchu. Przy normalnym odsłuchu (dla mnie to 25-50% na suwaku głośności) dźwięk jest kompletny, pełen muzykalności, dobrze nasycony dołem i sympatyczny w odbiorze. Charakterystyka brzmienia WH-1000XM4 nie zmienia się istotnie po włączeniu ANC, natomiast barwa rozjaśnia się nieco po wpięciu przewodu i to co wówczas słyszę, lepiej wpasowuje się w mój gust. Bas pozostaje wówczas tam gdzie był, ale krok w przód robi środek oraz górne pasmo, co mi osobiście znacząco bardziej odpowiada. Nie jest to jeszcze maniera grania, która idealnie wpasowuje się w moje preferencje, ale nie jest to model skierowany do mnie personalnie, tylko do masowego odbiorcy. Omawiane tu słuchawki nie są w żadnym wypadku naturalne ani obojętne dla źródła, wszczepiono im nieco zadziorny, miejski charakter, dostrajając brzmienie do bardziej popularnego ucha. To z pewnością nie są słuchawki dla osób szukających technicznej precyzji i naturalności znanej z niektórych modeli przewodowych w tej kategorii cenowej, ale jestem przekonany, że nikt takich oczekiwań od słuchawek bezprzewodowych ANC nie ma, a na pewno mieć nie powinien.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że SONY WH-1000XM4 nie wymagają zasilania aby używać je z przewodem - są gotowe do grania natychmiast po wpięciu Jacka, nie trzeba ich nawet włączać z przycisku. Po włączeniu mamy natomiast do dyspozycji standardowo funkcjonujący ANC.
Jak charakterystyka dźwięku SONY wygląda w porównaniu z Bose, na temat którego krążą żartobliwe teksty: Buy Other Sound Equipment lub No highs, no lows, must be Bose? Nota bene nie rozumiem tych złośliwych uszczypnięć, w mojej ocenie sprzęt tego amerykańskiego producenta sprzętu audio brzmi więcej niż przyzwoicie, choć wyceniany jest według magicznych algorytmów stosowanych przez Apple.
Niemniej jednak w moich uszach charakterystyka dźwięku realizowana przez WH-1000XM4 jest ciekawsza w odbiorze niż to co oferuje QC 35 oraz NC 700 (swoją drogą oba te modele grają bardzo do siebie podobnie z różnicami sprowadzanymi do przestrzeni i bezpośredniości projekcji). SONY jest nieco bardziej żwawe, skoczne i muzykalne w odbiorze, choć tu już sprowadzam temat do kwestii bardzo osobistych upodobań. W mojej ocenie WH-1000XM4 są ciut bardziej uniwersalne w swoim charakterze niż Bose. Czy dźwięk oferowany przez testowane przeze mnie tutaj słuchawki należy do kategorii cenowej 1600zł? Oczywiście, że nie i nie w tym rzecz. Słuchawek bezprzewodowych z ANC przeznaczonych do używania poza zaciszem domowym nie kupuje się przecież dla muzycznej ekstrawagancji, technicznego wysublimowania i delektowania się każdą nutą z zamkniętymi oczami. Wiele modeli przewodowych brzmi znacznie lepiej (szczególnie pod względem technicznym), kosztując nawet mniejsze pieniądze. Należy mieć na uwadze nie tylko pewne oczywiste ograniczenia płynące z transmisji bezprzewodowej vs. tej po miedzi, jak również przeznaczenie tego typu sprzętu. Nie zapominajmy też jak duży wpływ na dźwięk będzie miało źródło dźwięku dla modeli przewodowych, podczas gdy słuchawki bezprzewodowe będą grały ze wszystkim tak samo dobrze (przy założeniu użycia godnych kodeków). Drogie (i wymagające) słuchawki przewodowe oczekują poczynienia dodatkowych inwestycji w źródło (wzmacniacz, DAC) i nie rozwiną skrzydeł z byle jakim smartfonem. O różnicy w możliwościach i wygodzie zwykłych słuchawek przewodowych vs. tych wypakowanych nowoczesną technologią modeli ANC nawet nie trzeba wspominać. Coś za coś.
Podsumowując jednak - technologia bluetooth oraz nowoczesne kodeki dla dźwięku posunięta jest już na tyle daleko, że konia z rzędem temu, kto w ślepym teście rozpozna typ transmisji (przewód vs. powietrze). Nowoczesne kodeki dają imponujący wynik przewyższający możliwości przeciętnego Kowalskiego. SONY WH-1000XM4 są natomiast świetnie brzmiącymi słuchawkami bezprzewodowymi z uniwersalnym, rozrywkowym brzmieniem.
DSEE Extreme to funkcja, która w założeniu ma odzyskiwać informacje zagubione przez kompresję stratną. Brzmi jak utopia, ale po włączeniu tej opcji faktycznie coś się tam w uszach dzieje. Dźwięk ulega jakiejś delikatnej modyfikacji programowej, ale nie jestem do końca przekonany czy brzmi to lepiej. Tą funkcję pozostawiam pod znakiem zapytania, jeśli komuś pasuje to ją włączy. Ja natomiast, po kilku godzinach zabawy, zostawiłem ją wyłączoną. Na mnie jednak nie patrzcie, ja nawet korektora dźwięku nie dotykam.
(kliknij, aby powiększyć)
360 Reality Audio to kolejna iteracja ingerencji w dźwięk, tym razem źródłem muszą być specjalnie przygotowane pliki. Materiał demonstracyjny zaszyty w programie SONY, jak na demo przystało, skutecznie zaostrza apetyt. Efekt przestrzenny z elementami binaural jest co najmniej ciekawy. Tidal oferuje kilka playlist z materiałem 360 Reality Audio, sumarycznie składające się na niewielką liczbę utworów (około 500), choć powoli oferta ta jest poszerzana. Niestety znakomita większość tego, co tam znajduję nie zawiera się w moim typowym kręgu zainteresowania. Dostępne są pojedyncze utwory wybranych artystów, a nie pełne albumy. Przesłuchałem kilka znanych mi kawałków i żaden z nich nie wprawił mnie ani w zachwyt, ani w osłupienie. Wiele z utworów brzmiało w moich uszach nieco sztucznie, modyfikowane na siłę, przekombinowanie i w efekcie znajdowałem je gorszymi niż oryginały.
(kliknij, aby powiększyć)
O ironio, najlepiej prezentującym się utworem nagranym z zastosowaniem 360 Reality Audio jest według mnie Britney Spears - Toxic. Taka sytuacja.
(kliknij, aby powiększyć)
Słuchacze o wygórowanych oczekiwaniach dotyczących jakości i rozdzielczości dźwięku mogą sięgnąć do obszernego (~170 tys. utworów) zasobu Tidal z plikami bezstratnie skompresowanymi o wysokiej rozdzielczości (Master), co w połączeniu z LDAC powinno dać porażające rezultaty jakościowe. Mi natomiast tego efektu wow nie było dane usłyszeć. Nie oznacza to, że LDAC czy pliki Master to lipa. Oznacza to, że muzyka obecnie stratnie kompresowana, ale z zachowaniem wysokich norm jakościowych (Tidal - jakość HiFi, Spotify - jakość Very High, w obu przypadkach to coś około 320kbps) jest po prostu szalenie trudna do odróżnienia od plików bezstratnych. Czasy pirackich MP3 128kbps przeminęły bezpowrotnie dawno temu. Nie oznacza to oczywiście tego, że ktoś inny różnicy nie dostrzeże i zalet LDAC i Tidal Master nie doceni. Nie jestem to jednak ja.
- tłumienie pasywne i aktywne
Co oczy widzą, tego uszy nie słyszą . tutaj obyło się bez niespodzianek, pomimo że w kwestii ANC miałem bardzo duże oczekiwania. Tłumienie pasywne stoi na świetnym poziomie i bez trudu przegania audio-technica ATH-M50x czy AKG K553. Słuchawki SONY szczelnie przylegają do głowy, nawet jeśli użytkownik nosi okulary z grubymi zausznikami. Porządna izolacja pasywna to podstawa do dalszego wygłuszenia dźwięków otoczenia. Za system aktywnej redukcji hałasu odpowiedzialny jest zestaw mikrofonów pod kontrolą dedykowanego procesora SONY QN1 HD. Uzyskany rezultat jest zauważalnie lepszy niż ten oferowany przez Bose QC 35 - przede wszystkim tłumienie WH-1000XM4 jest skuteczniejsze w ogólnym rozrachunku we wszystkich pasmach dźwięku. W przeciwieństwie do Bose nie czułem też wstępnego, nieprzyjemnego dyskomfortu - odczucia ciśnienia akustycznego na uszach, trochę przypominające to we wznoszącym się samolocie. To uczucie w QC 35 nie przemija, nie udało mi się do niego całkowicie przyzwyczaić. W SONY wrażenie zmiany ciśnienia towarzyszyło mi natomiast jedynie na początku i tylko jeśli otaczające mnie dźwięki były dominujące (np. wyjący odkurzacz).
Do tego obcego uczucia w uszach bardzo szybko się przyzwyczaiłem, a nieco pomogło w tym oprogramowanie (opcja optymalizacji ANC). Wrażenia odsłuchowe, tłumienie pasywne oraz aktywne oferowane przez słuchawki SONY idą łeb w łeb z Bose NC 700. W tej parze trudno jest mi jednoznacznie wskazać zwycięzcę, bo ANC w obu przypadkach jest realizowane minimalnie inaczej. Bose lepiej radzi sobie z ignorowaniem wiatru, podczas gdy w SONY nawet lekkie podmuchy są przechwytywane przez mikrofony i swobodnie wpuszczane do słuchawek, podczas gdy NC 700 potrafi w większym stopniu odfiltrować nawet silny podmuch. Bose minimalnie lepiej radzi sobie też z usuwaniem wysokich dźwięków, np.: odgłos kluczy, dzwonek rowerowy, sygnał elektronicznego zegarka itp. Natomiast rozmowy i niższe pasma (np. dźwięk silnika ciężarówki, bas z głośników) minimalnie skuteczniej odcinane są przez SONY. W mojej ocenie WH-1000XM4 radziło sobie ciut lepiej z tłumieniem otaczającego hałasu w typowych zastosowaniach takich jak: biuro, miasto, komunikacja miejska. Należy mieć jednak na uwadze, że mówimy tu o niuansach, a nie miażdżącej przewadze. Dotyczy to ogólnie prawdopodobnie wszystkich najnowszych modeli z ANC w podobnym przedziale cenowym. Konkurencja jest obecnie ciasno upakowana i oferuje dość zbliżone rezultaty.
Generalne wrażenie po włączeniu ANC jest takie, że po założeniu WH-1000XM4 na uszy, słuchacza otula kokon z grubej waty powodujący, że część dźwięków znika, a część jest znacznie oddalona. Będąc otoczonym agresywnym ruchem ulicznym, byłem w stanie słuchać cichej muzyki, w tym utworów fortepianowych, co bez ANC nie było możliwe. Rozmowy w biurze, szum klimatyzacji, szybki ruch samochodowy kilkadziesiąt metrów za oknem, trzaskanie drzwi - to wszystko znika niemal doszczętnie. ANC jest tu na tyle skuteczne, że byłem w stanie komfortowo czytać książkę w pokoju, w którym odtwarzany był film akcji z dźwiękiem puszczonym przez kolumny podłogowe. Docierały do mnie tylko resztkowe fragmenty, które nie przeszkadzały w czytaniu.
Wszystko wskazuje na to, że w ostatnich latach dokonał się duży postęp w ANC, choć do rewolucji i ideału jest jeszcze daleko. Trzymam kciuki za kolejne udoskonalenia tego systemu.
- rozmowy telefoniczne
Tutaj natomiast spotkała mnie niemiła niespodzianka. Jakość dźwięku podczas rozmów telefonicznych gorzko mnie rozczarowała. W trakcie komunikacji głosowej, słuchawki automatycznie modyfikują poziom ANC i uruchamiają mikrofony, dzięki czemu dobrze słyszymy własny głos oraz to, co dzieje się wokół nas (passthrough). W głośnym środowisku wolałbym jednak być odizolowanym od otoczenia, aby móc skupić się na rozmówcy. Dla osoby po drugiej stronie słuchawki dociera głos z częściowo odfiltrowanym dźwiękiem otoczenia, choć poziom wygłuszenia tła jest raczej przeciętny. Pracujący w pobliżu odkurzacz lub startujące spod świateł samochody potrafią całkowicie uniemożliwić rozmowę.
Nawet jadące kilkanaście metrów obok auta są w stanie skutecznie zagłuszyć nasz głos i utrudnić konwersację. WH-1000XH4 doszczętnie pogubi się w ignorowaniu otoczenia, gdy bardzo głośne źródło dźwięku znajdzie się blisko słuchacza. Blender lub odkurzacz całkowicie przeszkodziły w rozmowie, jeśli znajdowały się mniej niż 3 metry od słuchawek. Nieco większe oddalenie się od źródła nagle obniżyło poziom hałasu pozwalając już na prowadzenie dialogu, ale poziom wytłumienia dźwięków otoczenia nie wyróżniał się absolutnie niczym na tle konkurencji i był porównywalny do prostego modelu jakim jest Creative Jam!, kosztujący zaledwie 8% ceny WH-1000XM4. Osobiście oczekiwałem jakichś czarów-marów przy użyciu wielu mikrofonów, oprogramowania i skomplikowanych kalkulacji. Rezultat oferowany przez Bose jest według mnie nieporównywalnie lepszy, szczególnie w bardzo głośnym otoczeniu.
- komfort, wentylacja
Rozmiar słuchawek regulowany jest skokowo w 9 krokach, a maksymalne wysunięcie pałąka wynosi 3cm na stronę. Rozmiar mojej głowy mierzony od dołu płatka ucha przez środek głowy do drugiego płatka ucha wynosi około 42cm i dla mnie idealnym dopasowaniem jest czwarty ząbek ustawień (1,3cm na stronę). Słuchawki na najmniejszym ustawieniu opierają się padami o mój płatek ucha, a przy największym rozsunięciu opierają się o górną część mojej małżowiny usznej, sięgając dolną częścią poduszki aż do żuchwy. Daje to więc dopasowanie dla głowy o rozmiarach od około 38cm do 45cm.
Ważące 254g słuchawki nie należą do kategorii piórkowej, choć miałem do czynienia z modelami przewodowymi, które były wyraźnie cięższe. Jak na konstrukcję zamkniętą, bezprzewodową, z tyloma bajerami i tak wydajnym akumulatorem, uważam ten wynik za bardzo dobry, choć mimo wszystko do dodatkowego ćwierć kilograma na głowie trzeba się po prostu przyzwyczaić. Dla porównania Sennheiser Momentum 3 Wireless, ważący ponad 300g jest w moim odczuciu nieakceptowalny, podczas gdy HD 4.50 BTNC tego samego producenta siedzą na głowie znacznie wygodniej. Następnego dnia słuchawki SONY stają się już całkowicie przeźroczyste dla użytkownika, również za sprawą świetnie dobranego docisku do uszu, który w mojej ocenie jest wręcz idealny. Słuchawki trzymają się głowy bardzo pewnie i nie przesuwają się nawet w trakcie nienaturalnie gwałtownych ruchów, a jednocześnie siedzą bardzo miękko na uszach, dzięki komfortowym poduszkom. Otwory w poduszkach są na tyle duże i głębokie, że pozwalają na całkowite schowanie moich uszu wewnątrz bez dotykania z elementami słuchawek.
Kwestia wentylacji to natomiast inna bestia. Mając jednak na uwadze fantastyczne wręcz dopasowanie, świetne wyciszenie pasywne oraz konstrukcję zamkniętą słuchawek, na dobrą wentylację ucha nie można liczyć. Odsłuch w klimatyzowanym pomieszczeniu (21'C) pozwala jednak na wygodne noszenie słuchawek przez trzy godziny bez przerw, bez zauważalnego zmęczenia słuchacza. W domowym zaciszu (26'C), w upalny dzień (38'C), czułem pierwsze oznaki dyskomfortu po godzinie sam na sam z WH-1000XM4. Szybki marsz na odcinku 3,5km w chłodny (18'C), letni poranek (06:15) nie sprawiał mi najmniejszych problemów i na miejsce docierałem bez negatywnych odczuć. Ten sam spacer o godzinie 15:00 przy ponad 30'C i pełnym słońcu jest już inną parą kaloszy - w połowie drogi musiałem dać uszom kilka minut oddechu, ale w takich warunkach nawet otwarte, nauszne słuchawki z gąbkami dają nieźle popalić.
Podsumowując: najnowszy produkt SONY to jedne z najwygodniejszych modeli zamkniętych jakie dotąd miałem przyjemność używać, plasując się nawet powyżej bardzo przeze mnie lubianych audio-technica ATH-M50x oraz super wygodnych Bose QC 35 II.
- dodatkowe funkcje
Wbudowany w słuchawki akumulator ładuje się do pełna w niespełna trzy godziny i wystarcza na pracę słuchawek w trybie ANC przez około 26h przy poziomie głośności około 45%, natomiast dziesięć minut ładowania wpompuje energię wystarczającą na pięć godzin pracy sprzętu. Oprogramowanie pokazuje poziom naładowania akumulatora z 10% rozdzielczością, tą samą informację uzyskamy w postaci głosowej po krótkim naciśnięciu przycisku zasilania.
Skoro już przy komunikatach głosowych jestem - słuchawki mówią do słuchacza damskim, delikatnym, spokojnym i czystym tonem. Są one odpowiednio dobrane, krótkie i klarowne, o właściwej głośności. To jest bardzo miła odmiana wśród wielu nieudanych implementacji tej funkcji wśród innych urządzeń bluetooth.
Quick Attention Mode (ambient passthorough) to funkcja uruchamia po przykryciu dłonią (lub kilkoma palcami) prawego panelu dotykowego - niemal natychmiast słuchawki ściszają muzykę i uruchamiają mikrofony wpuszczając dźwięki otoczenia. Może być to przydatne, gdy np. na lotnisku lub komunikacji miejskiej pojawiają się komunikaty - funkcja ta pozwala na ich odsłuchanie bez zdejmowania słuchawek. Działa to bardzo sprawnie i jestem w stanie zrozumieć, że może się okazać przydatne.
Speak-to-Chat to jeszcze jedna iteracja automatycznej funkcji z wykorzystaniem zewnętrznych mikrofonów. Wykrywa ona głos właściciela i z niewielkim opóźnieniem dezaktywuje ANC oraz wzmacnia dźwięki otoczenia mające ułatwić rozmowę z kimś, bez konieczności zdejmowania słuchawek z głowy. Jak już wcześniej wspomniałem, nie wpasowuje się to w dobre obyczaje zachowań międzyludzkich, traktuję więc tą funkcję jako ciekawostkę.
Obie wyżej wymienione funkcje nie spełniają sprawdzają się dobrze w głośnym otoczeniu. Mikrofony zbierają skutecznie źródła hałasu z dynamicznego środowiska, znacząco utrudniając zrozumienie stojącego tuż obok rozmówcy lub komunikatów. W cichszym otoczeniu funkcje te sprawdzają się już znacznie lepiej i mają szansę znaleźć zastosowanie w brzegowych sytuacjach.
Adaptive Sound Control pozwala na automatyczne wykrywanie tego co robi właściciel słuchawek i dostosowywanie poziomu ANC do warunków otoczenia. Niestety funkcja ta jest omylna i działa z dużym opóźnieniem. Słuchawki wielokrotnie twierdziły, że siedzę, gdy szedłem, oraz że jestem w komunikacji miejskiej, gdy stałem. Traktuję to jako ciekawostkę, ale nieprzydatną implementację funkcji.
Panel dotykowy działa poprawnie, bez istotnych opóźnień, a potwierdzenie komendy słyszane jest w słuchawkach w postaci cichego bipnięcia. Niezbyt wygodna jest natomiast kontrola głośności - działa ona bardzo powoli, poprzez jeden ruch palca zmieniający głośność o jeden stopień lub z powtórzeniami o jeden krok, jeśli palec przytrzymamy na słuchawce. Panel daje się obsługiwać w bardzo cienkiej, skórzanej rękawiczce samochodowej, ale już dłoń odziana w cienkiej rękawiczce jesiennej (nawet takiej bez ocieplania) nie wykrywa obecności opuszków palców. W obliczu braku alternatywy w postaci przycisków lub pokręteł, obsługa słuchawek jesienią i zimą może być bardzo mało przyjazna użytkownikowi. Konkurencyjne modele słuchawek oferujące rozwiązania oparte na przyciskach, suwakach lub pierścieniach obrotowych uzupełniających panel dotykowy, zdecydowanie wygrywają tą zabawę.
Często, wielu dziedzinach w pewnym momencie napotyka się na ścianę, która blokuje dalszy rozwój produktów, wykrzesanie więcej z dostępnych rozwiązań przestaje być możliwe lub opłacalne. Wówczas sprzęt z tej samej rodziny zaczyna tanieć, a różnice pomiędzy poszczególnymi konkurentami maleją. Nie inaczej jest w przypadku słuchawek - w danym segmencie cenowym modele są do siebie bardzo zbliżone różniąc się jedynie niuansami, dodatkowymi opcjami i wzornictwem. Pozbycie się przewodu, dodanie ANC oraz wielu bardziej lub mniej użytecznych dodatków to ewolucja, a nie rewolucja ani innowacja. W tej dzikiej pogoni producentów za technologiczną marchewką zyskuje klient, który otrzymuje sprzęt jeszcze doskonalszy, ciekawszy, lepszy ...
Podsuma
SONY na przykładzie WH-1000XM4 pokazał jak bardzo zaawansowane i wypchane nowoczesnymi technologiami potrafią być dzisiejsze słuchawki. Czasy modeli zbudowanych z kabla i dwóch głośniczków zamontowanych na pałąku po prostu bezpowrotnie przemijają. Zaprezentowany przeze mnie sprzęt wielokrotnie bardzo słodko mnie zaskoczył, ale nie zabrakło też kilku kropel goryczki. SONY WH-1000XM4 pokazuje mocne strony niemal w każdym rzuconym w niego zadaniu. Poziom aktywnej redukcji hałasu dorównał, a w niektórych momentach prześciga najlepszych w tej dziedzinie. To również słuchawki bardzo interesujące pod względem muzycznym, oferujące uniwersalny, dynamiczny, wesoły i precyzyjny dźwięk, zapewniając jednocześnie szalenie wysoki komfort użytkowania. Całość okraszona jest wachlarzem nowoczesnych opcji, spośród których każdy znajdzie coś ciekawego dla siebie. O ile ten ktoś jest skłonny wyłożyć tysiąc sześćset złotych za parę nauszników, otrzyma on dopracowane rozwiązania zamknięte w estetycznej formie.
SONY WH-1000XM4 - cena 1599zł
+ bardzo skuteczne aktywne tłumienie hałasu (ANC)
+ rozrywkowe brzmienie
+ zaskakująco duży i stabilny zasięg bluetooth
+ wysoki komfort użytkowania
+ długi czas pracy na akumulatorze i szybkie ładowanie
+ użyteczne i estetyczne oprogramowanie
+ mnogość nowoczesnych funkcji
+ parowanie z dwoma urządzeniami jednocześnie
+ schludne wzornictwo
+ gniazdo USB C
+ przyjemne dla ucha komunikaty głosowe
- niewymienne pady z poziomu użytkownika
- przeciętna jakość rozmów telefonicznych (mikrofon)
- cena powyżej konkurencji
- małe przyciski i ostre ich krawędzie
- cienki przewód słuchawkowy oraz mała wnęka w gnieździe
Serdeczne podziękowania dla SONY Centre za wypożyczenie sprzętu do testów.
|