W poszukiwaniu złotego środka - Test Edifier 1280T Autor: NimnuL | Data: 23/09/13
|
|
Fizyczność
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
W kartonie odnajdziemy wszystko, co niezbędne w przypadku takiego sprzętu. Przewody sygnałowe RCA-RCA oraz RCA-Jack 3,5mm, oba o długości 1,6m, a także przewód głośnikowy długi na 2,5m. Wyposażenie kończy mikroskopijny, bezprzewodowy pilocik oraz instrukcja obsługi. Przewody sygnałowe nie wymagają większego komentarza niż to, że są giętkie i zakończone plastikowymi wtyczkami. Przewód głośnikowy w miękkiej, przeźroczystej osłonie jest bardzo dyskretnym rozwiązaniem, dzięki temu nie szpeci pokoju. Dołączony do zestawu pilot o wymiarach zaledwie 33x85x6mm to najprostsze urządzenie tego typu z którym miałem dotąd do czynienia. Na swoim froncie prezentuje trzy miękkie przyciski odpowiedzialne są za kontrolę głośności oraz wyciszenie. Zasilany jest jedną pastylką CR2025, a jego rzeczywisty zasięg to przynajmniej 6 metrów bez konieczności precyzyjnego celowania w głośnik – wiązkę IR można śmiało odbijać od sufitu lub okolicznych ścian. Przyciski są delikatnie wypukłe z miękkim, dobrze wyczuwalnym skokiem i cichym klikiem. Umiejscowione je w taki sposób, że kciuk samoczynnie ląduje na jednym z nich sprawiając, że sterowanie jest wygodne. Obudowę wykonano z polerowanych plastików, co w praktyce jest rozwiązaniem mało estetycznym, bo piekielnie łatwo brudzi się i przyciąga drobiny kurzu jak magnes. Szkoda, że nadruki na przyciskach nie są fluorescencyjne, ale wszystkiego mieć nie można. To tyle jeśli chodzi o dodatki. Czas na danie główne.
Edifier Studio R1280T składa się z dwóch głośników: lewego – pasywnego, oraz prawego – aktywnego, w którym to zainstalowano całą elektronikę. Na jego froncie umieszczono także odbiornik podczerwieni w postaci czarnego kapsla, według mnie można było zrobić to w znacznie bardziej dyskretny sposób. Maskownice głośników są zdejmowalne, pod nimi kryje się kopułka wysokotonowa przesunięta nieco w prawą stronę oraz głośnik nisko-średniotonowy zainstalowany poniżej. Również otwór bass-reflex, o średnicy około 3,6cm znalazł swoje miejsce na froncie, co jest bardzo dobrym rozwiązaniem, o czym za chwilę.
Całość wieńczy emblemat z nazwą producenta umieszczony u dołu. Panel z pokrętłami funkcjonalnymi jest tu analogiczny jak ten znany z modelu Studio R2600 - umieszczono go na boku prawej kolumny głośnikowej. Jest on bardzo elegancko zatopiony w zagłębieniu, stanowiąc dyskretne, a jednocześnie funkcjonalne rozwiązanie. Barwę dźwięku możemy modyfikować w sporym zakresie przy użyciu dwóch analogowych potencjometrów. Pokrętła stawiają właściwy opór oraz mają wyczuwalną pozycję środkową, dzięki czemu łatwo nimi operować na ślepo. Potencjometr głośności jest cyfrowy, działa lekko z wyczuwalnym, miękkim skokiem. Tylna część głośników to gniazda połączeniowe, zainstalowany na stałe przewód zasilania (długi na 162cm) z płaską wtyczką oraz dwie pary gniazd RCA dla sygnału wejściowego. Kolumny stoją czterech na czterech piankowych nóżkach. Obudowy głośników zbudowane zostały z płyt MDF o grubości 12,5mm. Sam fakt użycia drewna w sumie dzisiaj już nikogo nie zdziwi, bo wielu producentów nawet głośników komputerowych chwali się drewnianymi konstrukcjami. W omawianym tutaj przypadku grubość płyty stanowi dokładnie połowę grubości ścianek poważnych głośników jeszcze poważniejszych marek i jest jednocześnie wynikiem znacząco lepszym niż ustanowiony standard w tym segmencie cenowym. Pamiętajcie, że mówimy tu o głośnikach, których sugerowana cena ma wynosić zaledwie 300zł (w praktyce rynek na pewno ją nieco obniży), a to przecież obszar zdominowany przez plastikowe konstrukcje, ewentualnie liche płyty wiórowe. Stosunkowo gruby MDF jest tu zwyczajnie rarytasem.
Jeśli chodzi o samą stronę wizualną to według mnie jest wyjątkowo urokliwa. Szara maskownica wraz z poprzecznym, srebrnym paskiem i dwukolorową obudową wygląda nie tylko gustownie, ale również dodaje wizualnej lekkości całej konstrukcji. Okleina kryjąca boki obudowy przypomina strukturę drewna (wraz ze żłobieniami i jego nierównościami), a ładne krzywizny na krawędziach stanowią odskocznię od tradycyjnych, kanciastych kształtów. Zdjęcie maskownicy zmienia wizualny charakter R1280T, głośniki stają się wówczas ciut bardziej agresywne. Czarne membrany głośników otoczone są masywnym pierścieniem z wyrazistymi śrubami. Większa membrana jest delikatnie karbowana i otoczona wypukłym zawieszeniem górnym w postaci gumowego kołnierza. Głośnik wysokotonowy schowany jest natomiast za plastikową przedziałką.
Omawiane tutaj głośniki to produkt bardzo świeży, jeszcze ciepły – nie ma ich jeszcze w oficjalnej sprzedaży. Otrzymałem informację od dystrybutora, że przesłana do mnie próbka jest pierwszą w Europie i producent zastrzega sobie możliwość wystąpienia drobnych niedoróbek, które w finalnym produkcie nie będą miały miejsca. Nie wiem jakie wady producent miał na myśli, ale testowany przeze mnie egzemplarz jest zapięty na ostatni guzik. Jak dotąd nie miałem jeszcze do czynienia z głośnikami tak dobrze wykonanymi, a jednocześnie kosztującymi mniej niż 1000zł. Precyzja obróbki, odlania i wykończenia elementów oraz ich spasowanie i montaż jest wprost mistrzowski. Jest to zauważalnym postępem w tej kwestii w stosunku do modelu R1900TII oraz R2600. Dotyczy to także samej okleiny, która to pozbawiona jest jakichkolwiek łączeń i miejsc styku, sprawiając wrażenie jakby stanowiła jednolitą całość. Boczny panel sterujący wkomponowano z dużą dokładnością, a plastik użyty do jego budowy jest masywny i matowy. Zainstalowana dioda zasilania jest dyskretna, świeci tylko kolorem zielonym - ciągłym gdy głośniki pracują lub leniwie przerywanym, gdy są wyciszone. Cieszę się, że producent nie pokusił się na krzykliwe, niebieskie światełka, tak chętnie montowane gdzie popadnie.
Ogólne wrażenia organoleptyczne na tym etapie mogę podsumować kilkoma słowami: jest znacznie lepiej niż wskazuje na to cena.
|