TwojePC.pl © 2001 - 2024
|
|
RECENZJE | Test Razer Diamondback i Orochi - ostateczne rozwiązania dla graczy? |
|
|
|
Test Razer Diamondback i Orochi - ostateczne rozwiązania dla graczy? Autor: NimnuL | Data: 09/02/16
|
|
Zabawa na całego
Za platformę testową posłużyły gry: Portal 2, Syberia 2, Half-Life 2, Metro 2033, Hitman Absolution, Counter Strike, a także Adobe Photoshop oraz Microsoft Project. SteelSeries DeX, tania podkładka materiałowa, blat stołu oraz obrus tekstylny. Z Orochi oraz Diamondback spędziłem ponad dwa tygodnie, w trakcie których tylko podczas grania kliknąłem blisko 10 tysięcy razy, przesunąłem myszkę o blisko pół kilometra, a rolka przejechała ponad 10 metrów.
Współpracę z Orochi oraz Diamondback oceniam poprzez pryzmat moich doświadczeń z SteelSeries Rival 300, Ozone Argon, Mionix Naos 7000 i Avoir 7000 oraz Logitech MX Master.
W 2004 roku Diamondback został wyceniony przez producenta na $60, co Polskie sklepy przetłumaczyły na okolice 220zł. Propozycja cenowa dla najnowszej wersji to już $90, co rozdmuchało cenę w złotówkach do kwoty zaczynającej się od 380. To więcej niż sporo za gryzonia, który nie oferuje graczom zmiany kształtu lub wagi. Czy zatem najnowszy układ laserowy będzie wystarczający do uzasadnienia tej kwoty? Uwaga w kwestii Orochi – w chwili obecnej na rynku występuje zarówno najnowszy model jak i poprzednik, a sprzedawcy czasem nie wiedzą co tak naprawdę oferują lub niejasno opisują produkt. Model z 2013 roku wyposażony był w sensor trzeciej generacji o rozdzielczości 6400dpi. Aktualnie cena takiej myszki zawiera się w przedziale 230-300zł, a koszt najnowszego modelu startuje z okolicy 320zł.
Czułość muszki regulowana jest z aptekarską precyzją, ze skokami co 50dpi w zakresie 100-8200/16000dpi (Orochi/Diamondback). Wedle życzenia można zdefiniować do 5 poziomów rozdzielczości, po których będziemy się przełączać w sposób płynny lub skokowy, za pomocą zdefiniowanych przez nas przycisków. Można też przypisać dowolnemu przyciskowi myszy konkretną wartość dpi. Wystarczy dosłownie krótka chwila, by Diamondback oczarował – laserowy czujnik jest wprost zachwycający. Nowoczesne myszki gamingowe oferują świetne rezultaty, jednak nawet Ozone Argon, choć wyśmienity, to nie zapewniał takiego poziomu kontroli jak Diamondback. Myszka jest nie tylko niesamowicie precyzyjna, ale również obłędnie responsywna. Reakcja kursora jest natychmiastowa. Myślicie sobie pewnie, że wiele myszek oferuje reakcję na poziomie 1ms. Zgadza się – na papierze wiele modeli jest podobnych, jednak w praktyce z jakiegoś powodu różnica w śledzeniu ruchu myszy jest zwyczajnie wyczuwalna tak zmysłem dotyku jak i wzroku. Sensor Orochi wypada niemal równie dobrze, choć należy mieć na uwadze niższy czas reakcji podczas połączenia Bluetooth.
Warto mieć na uwadze, że połączenie Orochi przy użyciu przewodu, myszka dostaje werwy, która powinna sprostać wymaganiom nawet zaawansowanych graczy. Niestety dołączony przewód ma zaledwie 90 centymetrów długości (plus wtyczki), co w wielu przypadkach nie będzie wystarczające. Szkoda, że w zestawie nie znalazł się drugi, dwukrotnie dłuższy przewód. Przez wzgląd na złe dojście do portu microUSB, zwykły przewód raczej nie będzie pasował (wtyczka nie zmieści się w zatokę lub będzie blokowała rolkę). W obecnej sytuacji przyjdzie posługiwać się przedłużaczem. Niestety nic nie wskazuje na to, aby Orochi był w stanie ładować akumulatory, gdy połączymy go z komputerem przewodem USB. Szkoda, bo ta funkcja z pewnością zostałaby doceniona przez rynek. W trybie USB, Orochi działa jednak bez baterii, co może się przydać.
(kliknij, aby powiększyć)
Oba czujniki laserowe są niewrażliwe na typ podłoża, a dokładność śledzenia jest idealna nawet na kiepskim podłożu. Podczas testów nie udało mi się zmusić żadnego z omawianych tu modeli do akceleracji wstecznej, nie zaobserwowałem również jittera, interpolacji oraz predykcji nawet na najwyższych ustawieniach czułości. Należy mieć na uwadze, że opanowanie kursora powyżej 10 000 dpi jest nie lada wyzwaniem. Mouse Rate Checker potwierdził ustawienia dotyczące próbkowania.
Razer dopiął temat śledzenia ruchu myszki na ostatni, złoty guzik. To jednak nie wszystko. Rolka zainstalowana w Orochi oraz Diamondback stanowi klasę samą w sobie. SteelSeries Rival 300 oczarował mnie fantastyczną rolką z jej kapitalną wręcz kulturą pracy. Orochi wyposażono w równie dobre rozwiązanie, a w Diamondback jest nawet o oczko lepiej. Miękka guma, którą pokryto rolki, wraz z agresywnym bieżnikiem oraz kapitalnym wręcz oporem i skokiem kółka, zapewnia wyśmienitą kontrolę, odpowiedź oraz prowadzenie. . Razer zastosował różne przełączniki dla obu myszek. Przyciski Orochi pracują dość cicho oraz mają stosunkowo miękki skok - szczególnie wyczuwalny dla przycisków pomocniczych. Klawisze Diamondback pracują ze zdecydowanym klikiem oraz szybkim, nisko profilowym skokiem. Również rolka w przenośnej myszy toczy się z mniejszym oporem, a klik pod nią wymaga użycia mniejszej siły. W mój gust bardziej wpasowuje się kultura pracy Diamondback – jej kółko pracuje z wyraźnym oporem i wyczuwalną wibracją skoku. Obie rolki można nacisnąć z góry lub pchnąć w prawo.
Obie omawiane przeze mnie propozycje Razera zaprojektowano tak, aby dały się prowadzić w niemal dowolny sposób, choć Orochi ze względu na niewielki rozmiar prosi się o sterowanie palcami. Diamondback pozwala na szponiaste ułożenie dłoni. Niestety boczne okładziny w obu modelach są dość małe i nisko położone. Nie zapewnia to najlepszych wrażeń użytkowych, choć o zmęczeniu nadgarstka mowy nie ma. Obudowa obu myszek wymaga przyzwyczajenia, choć akceptacja ze strony dłoni nie musi nastąpić. Boczne przyciski leżą we właściwych miejscach - są łatwo osiągalne przez kciuk.
Wbrew pozorom optymizm w moich dotychczasowych słowach nie jest wynikiem ani zakochania ani zauroczenia, a chłodną oceną będącą wypadkową doświadczenia oraz wrażeń z dwóch intensywnych tygodni. Dlatego też wypada mi się odnieść do innych modeli. Zarówno Ozone Argon jak i Steel Series Rival 300 są propozycjami zdecydowanie bardziej optymalnymi, a oferującymi bezsprzecznie świetne wrażenia użytkowe. W Mionix Naos oraz Avoir jest nawet lepiej, ale za wyższą kwotę. Oba modele biją Diamondback na głowę w kwestii ergonomii. Rival 300 z przyczyn oczywistych świetnie układa się pod prawą dłonią, ma do tego kapitalne okładziny boczne oraz znakomitą rolkę, a także bardzo przyzwoity układ śledzenia. Argon wyposażono w czujnik laserowy z górnej półki oraz pokrytą gumową warstwą obudowę, wraz z dobrym profilowaniem boków. Nie zapominam również o regulowanej masie. W porównaniu z konkurencją, Diamondback to gryzoń surowy, wręcz spartański w swojej budowie – nagi, plastikowy grzbiet oraz prosty profil obudowy. W zamian mysza odwdzięczy się fantastycznym czujnikiem laserowym, znakomitą rolką oraz spektakularnymi efektami świetlnymi. Za jednego Diamondbacka kupimy jednak po jednym egzemplarzu z w/w konkurencji.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|