Test Edifier R2730DB - Stoi na stacji lokomotywa... Autor: NimnuL | Data: 15/01/15
| ... ciężka, ogromna i pot z niej spływa. 136 Watowa, trójdrożna konstrukcja zamknięta w smoliście czarnej, drewnianej skrzyni – tak w skrócie można opisać najnowszy, stereofoniczny zestaw Edifier kryjący się pod nazwą R2730DB. I tym oto modelem zajmę się dzisiaj. Trudno zaliczyć go do kategorii głośników komputerowych. To aktywne kolumny klasy studyjnej z przeznaczeniem do przestronnego pomieszczenia i umożliwiające rozkręcenie imprezy, na którą przyjdą nieproszeni goście w mundurach. R2730DB to też na chwilę obecną najmocniejszy zestaw 2.0 w ofercie Edifier, a na kolejnych kartach niniejszej recenzji wykażę czy jest to przerost formy nad treścią, a może to coś, co tygryski bardzo polubią? Zapraszam. |
|
Stacja początkowa
Strona producenta: www.edifier-international.com
Strona dystrybutora: www.impuls-pc.pl
Spora moc muzyczna, trójdrożna konstrukcja, przedni bass reflex, niemałe gabaryty oraz solidna skrzynia zbudowana w oparciu o płyty MDF - to zwykle sprawdzony przepis na dobrą zabawę. R2730DB to system zdający się bazować na rozwiązaniach znanych z lubianego i wysoko cenionego R2600. W najnowszej odsłonie nie trudno doszukać się jednak zmian konstrukcyjnych mających sprostać obecnie panującym standardom. Edifier jak dotąd nie zawiódł w oferowanych przez siebie modelach. Zanim przejdę do tego, co słyszy ucho, omówię to, co widzi oko.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
W skład podstawowego wyposażenia wchodzą: dwa długie na 1,6m komplety przewodów sygnału analogowego, przewód optyczny, bezprzewodowy pilot oraz instrukcja obsługi. Co ciekawe, Edifier zastosował tutaj 1,7m dczepiany sznur zasilający ze standardowym wtykiem po obu stronach.
Mała czarna nigdy nie wychodzi z mody. Edifier lubi podtrzymywać sprawdzone rozwiązania wizualne, a trend ten kultywował w wielu dotychczasowych modelach, również u nas omawianych: R1100, R1900TII, a także wspomnianym już R2600.
Na pierwszy rzut oka, niczego nowatorskiego tutaj nie zobaczymy – ot, solidna konstrukcja kolumny głosnikowej. Naszym oczom ukazuje się konwencjonalne wzornictwo, niczym wyjęte z czasów świetności Tonsila. Najwięcej podobieństw znajdziemy, gdy zestawimy razem R2730DB oraz R2600. Pod zdejmowalną maskownicą kryją się głośniki z celulozowymi membranami pomalowanymi na kolor srebrny. Na froncie wyprowadzono także otwór bass reflex, co w praktyce jest sprawą więcej niż istotną. Prawa kolumna jest aktywna i służy do napędzenia całego systemu. W związku z tym na jej froncie zainstalowano czujnik IR, komplet potencjometrów z boku, a gniazda wejściowe umieszczono na tyle. Co ciekawe, oprócz wejść cyfrowych oraz analogowych, znalazło się tu też monofoniczne wyjście umożliwiające podłączenie subwoofera. Dodatkową zaletą jest też wspomniany już odczepiany przewód zasilający. Szkoda, że tak rzadko stosowany przez konkurencję. Oba kanały łączy gruby, długi na 2,8m przewód sygnałowy, zakończony wtyczką XLR znaną ze świata sprzętu profesjonalnego. Sam pilot z miękkimi przyciskami stosowany jest przez Edifiera w wielu innych modelach. Mały, poręczny pilocik nie pozostawia pola na marudzenie – działa tak jak powinien. Przyciski pracują z właściwym skokiem, a pilot nie narzuca konieczności celowania w głośniki podczas sterowania. Niestety polerowana powierzchnia łatwo się brudzi i rysuje, co esteci z pewnością przyjmą za wadę. Za to do precyzji wykończenia samych głośników największy nawet pedant ze szkłem powiększającym się nie przyczepi. Okleina drewnopodobna pokrywa obudowę tak szczelnie jak to tylko możliwe.
Nie doszukałem się żadnych niedociągnięć, czy to na narożnikach, czy też w miejscach łączeń. To właściwie standard w produktach Edifier. W przypadku omawianego u nas R1700BT, płyta MDF wygląda tak dobrze, że przypomina raczej lite drewno lakierowane, a nie oklejone. Konkurencja może brać lekcje u Edifiera. Głośniki stoją pewnie na czterech piankowych nóżkach. Pokryta jednolitym materiałem o niskiej gęstości maskownica pozwala na łatwy demontaż. Do frontów mocowana jest przy użyciu czterech kołków wsuwanych w gumowe sloty. To pewne połączenie eliminujące przy okazji niepożądane drgania. Porty osadzone są z dużą dbałością. Wtyczka XLR jest kątowa i masywna, a sam przewód na tyle gruby i solidny, że może służyć za hol samochodowy.
Para – buch! Koła – w ruch!
Za sprzęt wejściowy posłużył FiiO E07K Andes (jako DAC USB i transport analogowy) oraz Denon DVD-1920 (transport cyfrowy). Plikami wejściowymi były popularne formaty bezstratne (FLAC, ALAC, Wave), a także CDA oraz SACD. Wachlarz gatunków muzycznych obejmował między innymi lekkie kompozycje klasyczne i symfoniczne, trochę jazzu, popu i hiphopu przez rock, folk, a na muzyce filmowej, ciężkim graniu rockowym oraz elektronicznym skończywszy. Kolumny ustawione były w pomieszczeniu o metrażu 20m2, około 2,5m od siebie i około 3m ode mnie, na wysokości moich uszu.
Podłączenie systemu zajęło mi zaledwie chwilę - nie ma tu żadnych komplikacji. Zasiadłem w fotelu i się zaczęło. Na twarzy wymalowało mi się zaskoczenie z elementami niedowierzania. Charakterystyka grania oferowana przez R2730DB odbiega znacząco od tego, czego można się spodziewać (ba! czego sam się spodziewałem) po głośnikach tego gabarytu. Gdzie łomot? Gdzie lawina i grzmoty? Ale, hola hola. Skąd to zdziwienie? Przecież w związku z tym, że Edifier zaszeregował ten model do kategorii ‘studio’, to też adekwatnie brzmienie wyskalował. Do uszu dobiegał dźwięk całkowicie różny od tego, co ciut mniejszy R2600 oferuje. Wyważona, stosunkowo naturalna, z nutką liniowości i opanowania charakterystyka brzmienia daje się słyszeć niemal w każdym utworze. Jeśli ktoś z Was oczekuje opasłego dudnienia w płucach i drżenia podłogi, to nie ma tu czego szukać. Choć, gdy poproszony, Edifier potrafi ryknąć – o tym jednak za moment. Podczas normalnego grania, R2730DB nie zaleje pomieszczenia mrocznym, dusznym dźwiękiem. W zamian pozorne braki w atrakcyjności przekazu, wynagrodzi technicznie dojrzałym rezultatem, z pozoru ciut mniej rozrywkowym niż to, co oferuje R2600. Piszę o pozorach, bo różnica w rezultacie wynika z nieco cofniętej średnicy względem basowej linii w modelu niższym. Spowodowane jest to dwudrożnością tej konstrukcji i niewielką dziurą w paśmie, w deklarowanym przez producenta przedziale 2,1-2,6kHz.
Mocy oferowanej przez R2730DB nie powinno natomiast braknąć nawet miłośnikom łomotu zalotnie przekraczającego granice zdrowego rozsądku. Dźwięk potrafi zabrzmieć nie tylko w uszach, ale i w płucach oraz pod nogami. Do dyspozycji mamy przekaz z wyraźnym nastawieniem na detale i dynamikę. Wysoka rozdzielczość uwydatnia to, co umknęło ludziom w studio nagrań. Edifier dla niedociągnięć potrafi być wprost bezlitosny jak na głośniki w tej klasie cenowej. Po kilkunastu dniach doszedłem do wniosku, że trochę brakuje jednak konsekwencji w brzmieniu. Nie jest to granie całkowicie poukładane. Edifier najlepiej czuje się w środkowych zakresach głośności. Gra wówczas równo, żywo i naturalnie. Gdy jednak potraktowany po cichu, wyraźnie przynudza i łagodnieje. Bas wówczas znacząco usypia, miejscami wręcz zanikając. Głośniki grają środkiem i górą, jakby oszczędzając słuchacza. Rozkręcenie potencjometru w górną pozycję rozwala równowagę tonalną w drugą stronę. Sopran potrafi zakłóć nieprzyjemnie w ucho, a bas łupnąć tak mocno i niedźwięcznie, niczym w tanich zestawach 2.1. Środek przy tym chowa się z przerażenia w tym ogólnym zgiełku. Dotyczy to jednak grania bardzo głośnego, przekraczającego poziom codziennego słuchania nawet przez osobę z częściową wadą słuchu. Pod tym względem Microlab Solo 6c są bardziej przewidywalne. Podobnie jak R2600 zresztą. Nie myślcie jednak, że granie R2730DB pozbawione jest melodyjnej linii uprzyjemniającej chwile. To jednak sprzęt grający z dużą uwagą i technicznym dopracowaniem.
Edifier oferuje przy tym zaskakująco przestrzenną scenę. Żródła pozorne dźwieku rozlokowane są daleko i szeroko za głośnikami. Optymalny w tej kwestii rezultat uzyskamy, gdy kolumny odstawione będą o około dziesięć centymetrów od tylnej ściany. Ale nawet szczelnie dosunięte grają z dużą ilością powietrza w przekazie. Trochę odbiegłem jedak od tego, co chciałem przekazać. Bas zaczyna się tu stosunkowo nisko, choć do wywołania wewnętrznego niepokoju u słuchacza jest jeszcze daleko. Dane techniczne nie pokazują różnicy. Pozornie R2600 schodzi niżej, w praktyce jednak nie niżej, a mocniej. Odpowiedź R2730DB jest przy tym szybka, krótka i sprężysta. Dolna membrana potrafi wychylić sie z bardzo dużą amplitudą, pompując przy tym spore ciśnienie akustyczne zarówno przed swoim czołem jak i przez rozwartą paszczę bass reflexu. Środek odznacza się sporą naturalnością i swobodą grania. Wokale brzmią żywo i dźwięcznie, bez zbędnego upiększania. Góra radzi sobie adekwatnie do reszty – jest czysto, klarownie, bez nachalności i z dozą opanowania. Charakterystyka brzmienia zmienia się zauważalnie podczas transportu cyfrowego. Muzyka puszczona optykiem zaowocowała cofniętym środkiem i większym opanowaniem góry. Ogólne brzmienie było przez to ciut mniej przejrzyste, ale za to cieplejsze i może zostać posądzone o bardziej rozrywkowe. Na pytanie, czy jest to zaleta, czy wada, każdy musi odpowiedzieć sobie indywidualnie. Mi bardziej przypasowało analityczne i neutralne brzmienie po analogu. Należy jednak mieć na uwadze, że analityczna, naturalna charakterystyka odsuwa na bok element muzykalności i radości niesionej w przekazie. To sprzęt poważny, dla słuchacza znudzonego koloryzowaniem, dobrze wiedzącego, czego od dźwięku oczekuje.
Nie napotkałem najmniejszego nawet problemu podczas parowania Edifiera za pośrednictwem Bluetooth ze smartfonami oraz komputerem. Degradacja jakości w przekazie daje się wychwycić, ale jest na tyle nieznaczna, że na co dzień można z tej funkcji korzystać bez obaw o utratę walorów akustycznych. W codziennym słuchaniu różnicę w jakości można zwyczajnie pominąć - kompresja choć stratna, niewiele ustępuje transmisji przewodem. Nie wiadomo jednak, czy mamy do czynienia z przesyłem w technologii AptX.
Edifier na przestrzeni minionych lat dokonał wiele dobrego w świecie nagłośnienia 2.0 (i nie tylko zresztą). Pozwolę sobie na krótkie podsumowanie, bo przecież każdemu według potrzeb.
900zł - R2730DB: zdecydowanie świetnie prezentuje się w rocku, wokalach (także operowych), muzyce klasycznej, symfonicznej jak również reggae. Niedostatki w ogólnie rozumianej rozrywce nadrobią opanowaniem i precyzją przekazu. Filmy i gry mogą pozostać niezaspokojone u dołu, jeśli głośników nie rozkołyszemy głośnością. Oczywiście charakterystykę da się korygować potencjometrami, ale to tylko półśrodek. Zresztą nie po to producent dostrajał ten model do grania iście neutralnego.
550zł - R2600: głośniki te lepiej sprawdzą się w grach, muzyce z prowadzącą linią basową, filmach i wszędzie tam gdzie ocieplone brzmienie jest bardziej pożądane. Seanse filmowe także zyskają na odbiorze.
500zł – R1700DB: niewielki, szalenie atrakcyjny dla oka zestaw głośników, znakomicie radzących sobie na bliskim polu, do ogólnego nagłośnienia pomieszczenia. Uniwersalny sprzęt, świetnie czujący się podczas umiarkowanego natężenia głośności. Transmisja bezprzewodowa jest ukłonem w stronę nowoczesności.
350zł – R1600TIII: tańsza wersja powyższego. Brak opcji Bluetooth w równie atrakcyjnym dla oka i ucha opakowaniu.
250zł – R1280T: uniwersalne, rwące się do grania i śpiewania maluchy za szatańsko niską cenę. Fantastycznie muzykalne jak na rozmiar i cenę.
Innymi słowy, jeśli lubicie muzykę stonowaną, stanowiącą tło, czasem wręcz szepczącą do ucha, skierujcie swoją uwagę na mniejsze modele takie jak: R1280T, R1600TIII lub R1700BT. W umiarkowanym graniu, głośniki te wystawią ostrego pazura, podczas gdy R2730DB będzie czyścił puchate łapy. Jeśli oczekujecie analityczności, faktów wyłożonych na ławie w ostrym świetle, precyzji i technicznej nienaganności, zaprezentowane tutaj głośniki są stworzone dla Was. R2600 to natomiast model bardzo uniwersalny. Wpasuje się w typowy gust słuchacza. Oferuje masywną porcję rozrywki przy zachowaniu bardzo rozsądnej jakości w przekazie.
Cóż, każdemu według potrzeb. Nie od dzisiaj wiadomo, że sprzęt należy dobierać do własnych potrzeb. O ile w granie przewodów sygnałowych, sieciowych, bezpieczników i innych mitycznych stworzeń ze świata audiofili nie wierzę, to już z diametralnie różną charakterystyką brzmienia poszczególnych modeli słuchawek czy głośników zwyczajnie nie dyskutuję. Bo jak polemizować z faktami?
Stacja końcowa
Wynik uzyskany przez Edifier R2730DB był dla mnie sporym zaskoczeniem. Na początku. Liczyłem na większe gromy w eterze - spodziewałem się zauważalnie mocniejszego grania niż to, prezentowane przez bardzo lubiany zestaw R2600. W efekcie dźwięk, choć masywny i dynamiczny, to dużego apetytu na dudnienie nie zaspokoi. Zadowoleni mogą być słuchacze oczekujący dźwięku technicznie zrównoważonego, pod stałą, dobrą kontrolą, a przy tym przestronnego. W związku z tym jest to sprzęt zdecydowanie skierowany do wymagających osób, poszukujących solidnego nagłośnienia o naturalnej charakterystyce, z przeznaczeniem do muzyki, gier i filmów (w tej kolejności). Suma, którą należy wyłożyć za ten zestaw nie należy jednak do skromnych. Lekka przesada - chciałoby się powiedzieć. W głowie pojawia się pytanie - czy dopłata 350zł do modelu R2600 jest uzasadniona? Cóż, jak ze wszystkim – to zależy. Powiedziałbym, że tak - pod warunkiem, że chcemy rozbudować system o subwoofer lub zamierzamy korzystać z transportu bezprzewodowego. Owszem, R2730DB brzmią ciut dojrzalej niż R2600, co nie znaczy, że ciekawiej. Więcej emocji i rozrywki znajdziemy w modelu niższym. R2730DB przekażą natomiast dźwięk precyzyjniej, z większą uwagą i ostrożnością. Jest czysto, jest naturalnie, jest warto posłuchać.
Sprzęt do testów dostarczyły firmy:
|
| | Sinus Sp. z o.o. (oficjalna i wyłączna dystrybucja firmy Edifier na Polskę) | |