RECENZJE | Pixel Heaven 2015 - trzecia edycja za nami!
Pixel Heaven 2015 - trzecia edycja za nami!
Autor: Liluh | Data: 29/09/15
Jak co roku, nie mogło nas zabraknąć na tej specyficznej, stołecznej imprezie komputerowej. Stworzona jako ukłon w stronę starych komputerów i gier, z roku na rok przeobraża się szukając właściwej dla siebie formy. Impreza wzrasta, ewoluuje i sięga po co raz szersze audytorium. To dzięki niej mogliśmy doświadczyć m.in. (krótkotrwałego) powrotu kultowego miesięcznika „Secret Service”czy poznać bohaterów bitowej przeszłości. Tym razem trwała aż 3 dni (25-27.09). Zapraszam na relację z Pixel Heaven 2015.
Czas zmian
Pixel Heaven co roku zaskakuje. Zazwyczaj mile, ale bywało wręcz przeciwnie. Nie inaczej było na tegorocznej edycji, która przeobraziła imprezę ze swoistego święta nostalgii w forum łączące historię z teraźniejszością i przyszłością. To źle? Na pewno koniec pewnego etapu w rozwoju i mocny skręt w kierunku tego co na Pixelu było mimochodem, czyli gier indie.
Retro fala ma się jednak nieźle, bo tak jak poprzednio, mieliśmy do czynienia ze starymi komputerami, flipperami, a także licznymi konferencjami i wykładami weteranów rynku elektronicznej rozrywki. Było trochę o Amidze, Atari, Spectrumach, kultowych czasopismach (m.in. spotkanie z redakcją Commodore&Amiga), legendarnych twórcach gier – polskich i zagranicznych. O tym jak to było, ale nie tylko.
(kliknij, aby powiększyć)
Nowości mieliśmy jednak zdecydowanie więcej. Po raz kolejny, impreza odbyła się w nowym miejscu, a to dało nowe możliwości organizacyjne. Warszawska Szkoła Filmowa, jest bowiem miejscem zupełnie odmiennym od ciasnych i dusznych wnętrz stołecznych klubów. Jest szkołą filmowców, toteż musi posiadać, prócz przyzwoitej infrastruktury ogólnej (porządne toalety!), także odpowiednio wyciszone i wyposażone sale kinowe. Największa sala, znajdowała się w innym budynku niż „teren wystawowy”. A to zupełnie nowa para cyfrowych kaloszy. Tym samym pożegnaliśmy kameralną atmosferę scenowych party i wczesnych giełd komputerowych na rzecz formy bliższej komercyjnym targom. Było więcej światła i więcej powietrza, a żaden wystawca nie został zesłany w mroczne kazamaty piwnic. Nakładające się na siebie projekcje, prelekcje i sympozja, nie były zakłócane przez odbywające się na tej samej sali konkursy i turnieje. Wyraźnie więcej było wydawców i firm oferujących swoje produkty, a wprawne oko wychwyciło nawet hostessy. Ale spokojnie, do pełnej komercjalizacji jeszcze daleko. Przede wszystkim PH2015 w zaskakująco sprawny sposób połączył retro granie i miłosną nostalgię, z głodnymi sukcesu twórcami indie, a tych z weteranami rynku i profesjonalistami, których portfolio pozwala na dzielenie się przebogatą wiedzą. W związku z tym w sposób naturalny, choć nieco a propos, wyrosło zainteresowanie handlowe. Na Pixelu można było nabyć m.in. gry planszowe, gadżety związane z retromodą (koszulki, kubki, okulary, naklejki itp.), ale też retro hacki (jak sprzętowe emulatory dyskietek Lotharka), stolik w kształcie floppy diska (!) czy wreszcie w sposób pośredni – indycze gry. Ten pozorny mezalians z pewnością zaowocował też wieloma nowymi znajomościami i kontaktami. Dla przykładu, obecny na imprezie uznany już deweloper (Vivid Games), zainteresowany był pozyskaniem nowych ludzi do swojego teamu oferując atrakcyjne warunki pracy. Autorzy indie mogli za to liczyć na uwagę mediów.
(kliknij, aby powiększyć)
RealBoxing2 to naprawdę wysoka półka, kto by nie chciał się przy niej zaczepić? (kliknij, aby powiększyć)
A kto nie był zainteresowany kreacją, pracą czy finansami, mógł oddać się rozrywce. Jak zawsze, grać można było do upadłego i we wszystko od antycznego Ponga, przez Videopaca, 8/16 i 32 bitowce, flippery, planszówki, a na aktualnych pecetach i androidach kończąc. Było też coś o komiksach i możliwość grania za pomocą bananów (zamiast pada) albo własnej głowy (Headbatt).
Jak widać, każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Dlatego warto nieco szerzej opisać poszczególne aspekty imprezy.
(kliknij, aby powiększyć)
Keep calm... (kliknij, aby powiększyć)
...and retro (kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Gadanie, słuchanie, oglądanie
Nowy elementem tegorocznej edycji były projekcje filmów. Tak jak pisałem, główna w tym zasługa lokalizacji, która aż prosiła się o takie jej wykorzystanie. Na pierwszy ogień poszedł pokaz filmu „Kung Fury” w wersji z dubbingiem Tomasza Knapika, popkulturowy miszmasz kina akcji i gier w stylu lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku. Drugą pozycją był znacznie ciekawszy film dokumentalny „Thank You For Playing” o polskich magazynach komputerowych. A listę zamykał brytyjski, dwu częściowy film „From Bedrooms to Billions” traktujący o początkach elektronicznej branży rozrywkowej. Generalnie pomysł na taki mikro festiwal wydaje się sensowny, zwłaszcza, że lista filmów była krótka, a same projekcje traktowane raczej jako przerywniki konferencji i sympozjów. A tych było naprawdę sporo.
Zaczyna się niewinnie, od pasji... (kliknij, aby powiększyć)
A kończy na biznesie. (kliknij, aby powiększyć)
I szampanie, no ale, co dalej? (kliknij, aby powiększyć)
Zacznijmy od tego, że spotkania z publicznością odbywały się także na głównej sali kinowej, a tylko nieco bardziej hermetyczne wykłady, w dużo mniejszej salce w innym budynku. Chociaż oba pomieszczenia zawsze zapełniały się do granic możliwości. Tradycyjnie, byli goście z zagranicy: Jeff Minter (Llamasoft, Tempest 2000/3000), Sam Barlow (Silent Hill: Origins, Her Story), Andrew Barnabas (Bob&Barn), Dino Dini (seria KickOff, Player Manager) czy znani z poprzedniej edycji Jon „Jops” Hare (Sensible Software) i Mike Montgomery (Bitmap Brothers). Było tez jednak sporo ludzi z rodzimego rynku, w tym przedstawiciele prawie wszystkich liczących się obecnie deweloperów: 11bit studios, The Astronauts, CD Projekt, CI Games, FlyingWildHog, Vivid Games, czy indyczych Huuuge Games, Incuvo i SuperHot Team. Byli nasi rodzimi twórcy z dawnych lat, autorzy gier Cytadela, współwłaściciel wydawniczego ASF i SevenStars, autor muzyki do „Wiedźmina” Skorpik, czy Wojciech Pijanowski – ojciec polskich teleturniejów. Rozmawiano o wszystkim co dotyczy gier; o tym jak się je robi, jak odnieść sukces, co robić później, jak tworzyć muzykę, jak znaleźć równowagę między rozrywką, a sztuką. Doświadczeni twórcy dzielili się swoją wiedzą, opowiadali o swoich błędach i porażkach, ale też sukcesach. Była interakcja, były podpowiedzi jak zrobić remake i jak uniknąć kopiowania (co jest naruszeniem praw, a co nie), był nawet wykład poświęcony przesiadce z Unity na Unreal Engine 4 i warsztaty programistyczne dla najmłodszych (8-15lat), czy pogadanka na temat tworzenia gier pod Windows 10. Kiedy nie rozmawiano na tak poważne tematy, schodzono na rozważania bardziej akademickie lub rozrywkowe. Przedstawiciele mediów elektronicznym, prasy i radia, zastanawiali się nad historią Amigi, podcastem, komiksem w grach, zachęcano do nauki programowania w BASIC`u na C64 i uczono jak wycisnąć nowe tryby graficzne ze starych Atari, by na kolejnym panelu rozniecić już na całego, pradawną wojnę Commodore vs Atari.
Grać, też trzeba umieć. Od prawej: Jon Hare, Scorpik, Andrew Barnabas. (kliknij, aby powiększyć)
Pełna sala (kliknij, aby powiększyć)
Z każdym z obecnych prelegentów i gości można było bez przeszkód porozmawiać. Zapytać o coś, poradzić się, wziąć autograf czy zrobić sobie zdjęcie. Pewnie brak tego podziału, co jest pixelową tradycją, ostatecznie przeważył na korzyść atmosfery, która pozostała nadal formalna i przyjacielska.
Wykład na temat Unity.(kliknij, aby powiększyć)
Zresztą, każdy mógł odwiedzić pixelowe AfterParty i skupić się całkowicie na towarzyskiej stronie całego przedsięwzięcia.
Sprzętowe ciekawostki
Kto był na poprzednich edycjach, ten pewnie kojarzy Pixel Heaven z gorącem bijącym od monochromatycznych monitorów i rezonującym buczeniem poupychanych w ciasnych pomieszczeniach sprzętów. Klimat kojarzący się dorosłym z latami młodości, ale raczej odstraszający dla dzieci i postronnych obserwatorów(-ki), a na dłuższą metę nie do zniesienia dla wszystkich. Tym razem było zupełnie inaczej ponieważ gro atrakcji zmieściło się w pojedynczej hali wystawowej – dobrze doświetlonej i z cyrkulacją powietrza. Samych retro komputerów było chyba trochę mniej niż w latach ubiegłych, a blisko połowę stanowiły Commodore i Amigi (w tym roku komputer ten obchodzi swoje 30-lecie). Nieco mniejsza różnorodność sprzętu, miałem wrażenie – przełożyła się na lepsze jego przygotowanie i wyposażenie. Na każdym komputerze odpalono grę, zapewniono joysticki i pady. Wszystko działało i było chętnie testowane zarówno przez młodszych jak i starszych. Można było też pokusić się o dopakowanie domowych atarynek, a to za sprawą Przemysława Krawczyka (lotharek.pl) oferującego sprzętowe emulatory floppy disków dla Atari XL/XE (karty SD), USB czy pamięć S-Ram dla ZX-128.
Pierwsza Amiga – Amiga 1000 i pierwsze demo. (kliknij, aby powiększyć)
Amiga1200 z odpalonym Chaos Engine. (kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Unikalna Amiga, widoczne autografy m.in. od: RJ Mical'a Dave'a Haynie. (kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Cały ten sprzęt to hardware hacki do Atari i ZX Spectrum. (kliknij, aby powiększyć)
Atari XEGS. (kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Rzadki i dziwny sprzęt – Commodore 128D. (kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
No jasne, że amigowa wersja lepsza... (kliknij, aby powiększyć)
Klasyczna gra na klasycznym pecie (kliknij, aby powiększyć)
Ten 30 letni PET ma odpalony port gry Tron, napisany przez Polaka całkiem niedawno. (kliknij, aby powiększyć)
Oryginalny PONG (aż mi ręce chodziły, dlatego zdjęcie rozmazane). (kliknij, aby powiększyć)
Młody człowiek znakomicie zachwalał dyskietkowy stolik. Chociaż sam dyskietek raczej nie pamięta (kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Pograć można też było na flipperach oraz na automatach (odpłatnie, w cenie 2zł = żeton). Chociaż jeśli chodzi o te drugie, największym zainteresowaniem cieszyła się popularna androidowa gra studia Digital Melody - Timber Man. W wersji na specjalnie zbudowany na tę okazję automat (patrz zdjęcia) prezentowała się po prostu świetnie. Trafiały się też ciekawostki, jak choćby prezentujący technologię motion capture ludzie z Mocap.pl, albo polegająca na używaniu swojej głowy (dosłownie) gra Headbatt. Jest to odmiana Ponga, rozgrywająca się w przestrzeni 3D. Do gry wystarczy aplikacja, oraz kartonik VR w którego wkładamy naszego smartphone'a. Największe zdziwienie budził jednak stół kawowy w kształcie floopy disku, z przesuwaną „blaszką” (savethefloppy.com). Do kupienia w cenie 1999 złotych. Można? A czemu nie, w końcu granicą retro fali powinna być jedynie wyobraźnia.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Granie, granie, padów łamanie
Gdzie by się na PH nie poszło, kończyło się na graniu. W tym roku, indyki przywiozły ze sobą około czterdziestu gier (przy podobnej liczbie stanowisk). Niewielka część z nich już się ukazała, ale większość jest w trakcie prac lub na ukończeniu i w najbliższym czasie ma mieć premierę. Niektórzy autorzy prosili o głosy na liście Steam Greenlight, inni szczęśliwcy mieli już ten proces za sobą. Wiele z tych debiutujących, lub będących na ukończeniu brało udział w konkursie Pixel Awards (więcej prac nadesłano mailem, a ich autorzy nie mieli swoich stoisk). Część posiadała wydawców, część nie. Ot, wspaniały tygiel kreatywności gdzie twórcy mogli się od siebie uczyć, wymieniać spostrzeżeniami i słuchać opinii graczy.
Starałem się pograć w nie wszystkie i porozmawiać, ze wszystkimi autorami, ale zwyczajnie nie starczyło mi czasu. Jeśli kogoś pominąłem, to nie ze złej woli ale braku mocy przerobowych.
Poniżej skrótowa lista co ciekawszych i mniej znanych pozycji:
60seconds (Robot Gentleman)
Nuklearna apokalipsa? Dla Teda to żaden problem. Pod domem zbudował bunkier i wystarczy mu tylko 60 sekund żeby zebrać rodzinę, zapasy i czmychnąć do środka. Tak z grubsza prezentuje się ta komiksowa survivalówka. Lekki ukłon w stronę This War of Mine, ale gra dużo mniej rozbudowana. Platformy: Windows, Mac (innne w opracowaniu). Dostępność: do kupienia
60seconds (kliknij, aby powiększyć)
Assasins vs. Pirates (Deadbit – deadbitgames.com)
Prosta gra wieloosobowa w komiksowej grafice. Jeden ekran głównej planszy (kilka do wyboru), dziesięciu graczy w dwóch drużynach, wygrywa ten kto wykończy przeciwnika. Postacie mogą się dowolnie przemieszczać po ekranie, dewastować wrogą bazę lub budować swoją. Są power-up`y, przeszkadzajki i ciągły respawn. Przyjemna, zabawna, relaksująca. Jak to określił jeden z autorów, chodziło o stworzenie gry, która sprawdzi się jako rozrywkowe panaceum na te ciężkie niedzielne poranki po imprezowym weekendzie ;-) Platformy: Windows, Mac, Linux. Dostępność: w toku (Steam greenlight).
Assasins vs. Pirates (kliknij, aby powiększyć)
Angry John (LowPolyWolf)
Zręcznościowa strzelanina w rzucie izometrycznym (w typie Chaos Engine) w pikselowej oprawie. Kosmici przybywają na Ziemię porywając kurczaki pewnego farmera. Mieli pecha, ponieważ John im tego nie odpuści. Dużo naparzania, kilka broni do wyboru, możliwość niszczenia otoczenia. Dynamiczna i kolorowa ale jeszcze w fazie produkcji. Plusem są poziomy z losowo generowanym rozplanowaniem. Gra została uhonorowana tytułem Best Arcade Game na Digital Dragons 2015. Platformy: Windows, Xbox360. Dostępność: w trakcie prac
Angry John (ten w dole na ekranie).(kliknij, aby powiększyć)
Angry John (kliknij, aby powiększyć)
Angels Downfall (Dravisoft)
Wspomnę o tej grze z jednej przyczyny. Dravisoft to trzech chłopaków mających raptem po siedemnaście lat. Chodzą do szkoły i grę piszą w chwilach wolnych. Podobnie zaczynało nieskończenie wielu autorów. Jest pasja? Jest. A umiejętności też trochę, skoro udało im się stworzyć dość rozbudowaną platformówkę, z kilkunastoma postaciami do wyboru i szerokim asortymentem broni.
Platforma: Windows Dostępność: w trakcie prac
Jest się z czego cieszyć.(kliknij, aby powiększyć)
Brain It (Sleepless Clinic)
Dowód na to, że gry logiczne nadal bawią i uczą. Cukierkowa oprawa, może sugerować grę dla dzieci ale wysoki poziom trudności będzie wyzwaniem nawet dla dorosłych. A idea jest prosta, nasz bohater (robocik) zostaje zamknięty w pomieszczeniu, z którego musimy go wyprowadzić otwierając drzwi z prawej strony ekranu. Czynimy to z pomocą znalezionych w pomieszczeniu przedmiotów i urządzeń. Zero podpowiedzi, rozwiązanie tkwi w skojarzeniach, logice i eksperymentowaniu. Platforma: Android, iOS Dostępność: do kupienia
Wystraszony robocik odmówił składania zeznań. (kliknij, aby powiększyć)
Brain It (kliknij, aby powiększyć)
Bee Valley ( ENTERi)
Zręcznościowa na tablety i smartphone'y. Pszczółka zbiera kwiatki i wraca z nimi do ula. Kolorowa i radosna, dobra propozycja dla dzieci. Finalista Pixel Awards.
Platforma: Android, iOS Dostępność: wkrótce
Bee Valley (kliknij, aby powiększyć)
Butcher (Transhuman Design)
Strzelanina 2D w stylu stareńkiego Soldata, z mocnymi akcentami - eksplozje, agonalne jęki przeciwników i lejąca się strumieniami posoka. Nie ma się co dziwić, w końcu to ten sam autor, Marcin Marcinkowski, który prezentował też multplayerową strzelankę 2D - Trench Run. Warto śledzić, bo dokonania tej ekipy należą zazwyczaj do bardzo udanych. Platforma: Windows, Linux. Dostępność: w trakcie prac
Soldat? Nie, Butcher i (nagrodzony za multiplayera) Trench Run. (kliknij, aby powiększyć)
Book of Magic (KsyTek Games)
Gra logiczna. Przemieszczamy czarodzieja z jednego końca planszy na drugą, przesuwamy klocki, używamy kluczy etc. Grafika nie zachwyca ale sama gra wciągająca, a do przejścia... 200 etapów.
Platformy: Android, iOS (wkrótce) Dostępność: do kupienia
Team KsyTek. (kliknij, aby powiększyć)
Book of Magic (kliknij, aby powiększyć)
Cyber Sentinel (MindHelix)
Gra logiczna z mocnym zacięciem edukacyjnym. Jesteśmy hakerem, którego zadaniem jest wykradzenie plików z cyberprzestrzeni, za pomocą własnoręcznie zaprogramowanych wirusów. Zabawne jest to, że gra pozwala na faktyczne programowanie. Oczywiście w sposób bardzo uproszczony i przedstawiony graficznie, ale jednak. Ruch naszego wirusa musi zostać zaplanowany krok po kroku, a następnie skompilowany, niczym prawdziwy program. Idealne narzędzie do zrozumienia podstaw programowania. Platforma: Windows, Max, Linux, Android, iOS Dostępność: Czeka na Steam Greenlight, do kupienia
Młodzi hakerzy w natarciu. (kliknij, aby powiększyć)
Cyber Sentinel (kliknij, aby powiększyć)
Hooligan Fighters (Crazy Rocks Studio)
Muszę przyznać, że to jedno z większych zaskoczeń imprezy. Gra wzorowana na chodzonych bijatykach (choćby antyczny Renegade), mówiąca o... kibicowskich ustawkach. Tylko multiplayer. Zdobywanie doświadczenia, zróżnicowane style walki, combosy, bronie i możliwośc zmiany garderoby (a dojdą klany i liga). Mam wrażenie, że gra ta znajdzie sporo fanów.
Platformy: Windows Dostępność: w trakcie prace (Steam Greenlight)
Grunt to spójność przekazu ;-) (kliknij, aby powiększyć)
Hooligan Fighters (kliknij, aby powiększyć)
Kopanito (MerixGames)
Dino Dini musiał piać z zachwytu. Oto gra, która czerpie garściami to co najlepsze z klasycznych „piłek” typu Kick Off czy Sensible Soccer. Jest śmiesznie, kolorowo i dynamicznie. Nic dziwnego, że gra zdobyła jedną z nagród Pixel Awards. Platformy: PC Dostępność: do kupienia (Steam Greenlight)
Kopanito (kliknij, aby powiększyć)
Steam Quest (Kivano)
Dungeon crawler z losowo generowanymi lochami, wątkiem fabularnym, możliwością rozbudowy postaci i bazy wypadowej oraz zagadkami logicznymi. Tworzony w oparciu o oprogramowanie open source (Blender, Gimp, Inkspace, Godot). Platformy: Windows, Linux, Mac Dostępność: w trakcie prac (Steam Greenlight)
To się nazywa zgodne małżeństwo! (kliknij, aby powiększyć)
Steam Quest (kliknij, aby powiększyć)
Sinless (MGP Studios)
Przygodówka z ręcznie rysowaną grafiką i znakomitą muzyką, w cyberpunkowym klimacie. Nieco oldschoolowa, za to o ciekawej fabule i z łamigłówkami o zróżnicowanym poziomie trudności. Znacznie wyrastająca ponad swoją mobilną konkurencję. Platformy: Android, iOS Dostępność: do kupienia
Prócz Sineless prezentowano też arcytrudną Roll'd. (kliknij, aby powiększyć)
Sinless (kliknij, aby powiększyć)
Thea: The Awakening (MUHA Studio)
Jedna z najbardziej rozbudowanych gier na imprezie. Skrzyżowanie Heroes of Might&Magic z Cywilizacją w słowiańskim anturażu. Dużo zarządzania, surowców, budowania, przydzielania zadań, eksploracji, misji do wypełnienia. Rozgrywka turowa, na ogromnej losowo generowanej mapie. Platformy: PC, Xbox360 Dostępność: koniec 2015 (Steam Early Acess)
Strategiczne pozyskanie młodego gracza. (kliknij, aby powiększyć)
Thea: The Awakening (kliknij, aby powiększyć)
Tormentum: Dark Sorrow (OhNoo Studio)
Gra przygodowa mocno inspirowana takimi tytułami jak „Dark Seed” czy „I Have No Mouth and I Must Scream”. Poważny, przerażający horror z ręcznie rysowaną grafiką w stylu H.R. Gigera czy Beksińskiego. Coś pięknego i strasznego zarazem. Mocna fabuła, czyni grę nie lada przygodą. Wydana także w wersji pudełkowej i kolekcjonerskiej, z pięknym albumem obrazów z gry. Trudno uwierzyć, że grafik jest samoukiem! Platformy: Windows, Mac Dostępność: do kupienia
Chłopcze, nie radzę grać przy zgaszonym świetle... (kliknij, aby powiększyć)
Tormentum (kliknij, aby powiększyć)
Too Angry to Space (Andrzej Chrzanowski)
Platformówki to martwy gatunek? Niekoniecznie. Ten udany klon Electro Body cieszył się sporym zainteresowaniem dzieciatych trzydziestolatków, ale jak tu się dziwić? We wczesnych latach 90`tych była to jedna z niewielu gier jaką dało się odpalić w szkole na informatyce. TATS ma w sobie więcej dynamiki i lepsze sterowanie. Może być nieźle.
Platforma: PC Dostępność: w trakcie prac (Steam Greenlight)
Dumny autor.(kliknij, aby powiększyć)
Too Angry to Space (kliknij, aby powiększyć)
Wings of Fire (Piotr Sienkowski/Low Poly Dreams)
Kto, ze starych graczy nie pamięta Wings of Fury? Mały samolot bombarduje japońskie wyspy? Tak jest i w tym remake'u tyle, że w 3D. Są wrogie samoloty, bazy i działa, a ze zbombardowanych baraków wybiegają mali żołnierze. Wszystko po staremu tylko dużo lepiej.
Platforma: Windows Mobile, Android, iOS Dostępność: w trakcie prac
Ręce na klawiaturze, bo trzeba było poprawić buga ;-) (kliknij, aby powiększyć)
Wings of Fire (kliknij, aby powiększyć)
Nie tylko na ekranie
Nie wszystko cyfrowe w co można pograć. W tym roku gry fabularne i planszowe miały swoją znaczącą reprezentację na stoiskach firm Black Monk, Granna, FullCap, Trefl, Phalanx i Rebel i całego bogatego asortymentu jaki ze sobą przywiozły. Do dyspozycji spragnionych rozgrywki graczy oddano dwie sale, w których na przygotowanych stołach można było toczyć planszowe boje. Taki obrót spraw cieszy, bo w poprzednich edycjach PH temat planszówek chociaż obecny, traktowany był po macoszemu. A przecież rynek ten radzi sobie świetnie w naszym kraju i to nie tylko z polonizacją zagranicznych pozycji, ale też wydawaniem własnych, udanych gier. Oby tak dalej!
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Podsumowanie
I tak minęły trzy dni. Chociaż pogoda nie dopisała, to frekwencja na pewno przewyższała tą z poprzedniej edycji (PH 2014 odwiedziło 3000 osób). Moc atrakcji, mnóstwo fajnych i kreatywnych ludzi. Nie potrafię wskazać drugiej takiej imprezy komputerowej, na której w tak udany sposób połączono stare z nowym, biznes z duchowością, wiedzę z rozrywką. Gdzie indziej można było (AfterParty) posłuchać improwizowanego kwartetu Dina Dini, Jona Harre i Andrew Barnabasa, racząc się napojami w towarzystwie Adriana Chmielarza i starych redaktorów Top Secreta czy C&A?
Źródło: Dekompresor TV
Pixel Heaven przebył naprawdę długą drogę, od półamatorskiego zlotu do w pełni profesjonalnej imprezy. Zresztą poczytajcie naszą relację z edycji 2013. Zmiany widać gołym okiem. Lepsza była lokalizacja, aprowizacja (food trucki), infrastruktura (Warszawska Szkoła Filmowa). Z lekkim smutkiem pożegnaliśmy klimat scenowego party (które przecież mają się ostatnio bardzo dobrze), na rzecz formuły mającej szansę przetrwać długie lata i stanowić zupełnie nową jakość. Dostępnej dla wszystkich. Tak jak kiedyś zastanawiałem się jak długo i jak silna będzie retro fala, tak dzisiaj już nie mam wątpliwości. Pixel Heaven stworzyło pomost między nostalgiczną przeszłością, a oderwaną od niej teraźniejszością, przerzucając go przez otchłań czasu. Przeszłość została ukochana i otoczona ciepłymi ramionami pixelowiczów, w zamian za co dostarczyła niespożytej inspiracji i wiedzy młodszemu pokoleniu, przeżywającemu właśnie dzisiaj swoje pionierskie czasy twórczego wzrastania. Można bez końca wyciskać ostatnie soki z 30 letnich maszyn, można tworzyć inspirowane nimi projekty – meble, gry, odzież. Można też tworzyć gry dla czystej satysfakcji, a może tę twórczość przekuć w zawód albo biznes. Retro moda (albo wręcz filozofia) ma swoje emblematy, ikony, swoich bohaterów i swoje marzenia. Zaraża i otwiera się na nowe i ma przed sobą przyszłość. Przyszłość święta niepowstrzymanej kreacji i dlatego mili moi, przed nami złote czasy.
Do zobaczenia za rok!
(kliknij, aby powiększyć)
Oj, nie starczyło czasu na opis, tej zabawnej w sumie gry.. (kliknij, aby powiększyć)
Pixel Heaven to jego opus magnus – Robert „Lapusz” Łapiński (kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Dekompresor - Kaja "Kya" Mikoszewska, podcast w natarciu. (kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Ten skromny pan po lewej to Dino Dini. Właśnie sędziuje w turnieju KickOff2. (kliknij, aby powiększyć)